270 Emile M. Cioran
zakończy się nigdy, mimo że ludzkość na ogół rozstrzygała na korzyść tej drugiej, Wybór ten nie złagodził jednak ostrości konfliktu indywidualnego. Do ascezy należą rozkosze, które zawsze będą ją podtrzymywać i zapewnią jej fanatycznych obrońców. Świętość nie oparła się dzięki temu, co w niej jest wyrzeczeniem, lecz dzięki tajemnym rozkoszom, które kryje w sobie! Święci bez wątpienia poznali chwile, wobec których zbladłby z zazdrości największy wyznawca zmysłowości. Rozkosz, rozkosz przemieniona i czysta, jest pozytywnym pierwiastkiem świętości, który wiąże ją bezpośrednio ze światem transcendentnym. Tak jak rozkosz zmysłowa łączy na powrót człowieka bezpośrednio ze światem tu, na dole, tak święta rozkosz wiąże go ze światem w górze. Dzięki przemienionej rozkoszy święci żyją w bezpośredniej bliskości innego świata. Żyjąc tak, mogą zachować dystans wobec bezpośredniości świata na dole, w którym żyją ludzie. Święci żyją pośrednio pomiędzy nami i bezpośrednio poza nami. Nie oznacza to, że święty żyje w hierarchii światów (gdzie wszystko jest mu równie obojętne: złudzenia-istoty, wnętrze-zewnętrze), lecz na skali rozkoszy. Żaden święty nie gardził naszym światem, wszyscy pragnęli go uświęcić. A jednak ludzie odrzucili duszącą rozkosz raju, ponieważ nie potrafili w niej dostrzec nic prócz boskiej pustki, od której woleli ciężkie, lecz ulotne rozkosze ciała. Święci przezwyciężyli tragedię ciała. To właśnie czyni ich dla nas tak obcymi. Rozdarcia ciała są bolesnym pocieszeniem, którego nie możemy się wyrzec. Nie jesteśmy gotowi tak drogo zapłacić za niebiańskie niespodzianki.
Gdyby człowiek miał skrzydła, już dawno odfrunąłby z ziemi, nawet gdyby nie upadł, ominąłby go Eden.
Człowiek to paradoks, ponieważ żadna kondycja nie jest dlań naturalna.
Wszystko we mnie domaga się innego świata. Gdyby ten świat nie zrodził się z ustępstw mojej niedoskonałości, zwinąłbym się w religijnej odmowie. Wszystko, co należy do wiary, rodzi się z odmowy wobec tego świata, a smutek religijny jest jej owocem, który mógł się uratować dzięki objawieniu jakiegoś innego świata. Boska odmowa wobec ziemi wypływa z rozdzierającego braku pocieszenia, który możemy osłodzić, godząc się rozpaczliwie na świat. Odkąd wzbroniono mi boskiej chwały, trzeba mi być obojętnym, bym został, tu na dole, ministrem lub odźwiernym burdelu.