Obraz3 (3)

Obraz3 (3)



242 LOSY PASIERBÓW

lił się w dół i stanęła im w poprzek bagnista dolina, pokryta mizernym laskiem. Don Juan Josś skręcił bez namysłu w prawo i trzymając się brzegu moczaru prowadził orszak dalej.

—    Niech się dzieje co chce, ale muszę trochę odsapać się — powiedział do siebie Zygmunt, zwalniając w stępa.

Na dworze uspokoiło się trochę i zdało się już widnieć. Lecz zaraz znowu pociemniało nagle, tak, że zaczął tracić z oczu swych towarzyszy. Silny podmuch wiatru z tyłu doniósł wyraźnie tętno licznych kopyt i nawoływania: Hopa, hopa!

Zygmunt żarnął konia biczyskiem i pognał znowu galopem za towarzyszami. Zdawało się, że tylko na parę minut zwolnił biegu, a już ledwie dognał orszak. Przekazana wiadomość o wrzawie z tyłu ucieszyła świtę.

—    Gracias a Dios, to oni! — zawołał mayor-domo. — Niedługo ma być grobla przez moczary. Oni tam śpieszą. Tam ich nakryjemy. Prędzej i trzymać się jak najbliżej krzaków, bo jak dostrzegą nas — zmienią kierunek. Gracias a Dios! Vamos muchachos!

—    Vamos, Vamos!

Lecz bagnisty przy krzakach teren utrudniał jazdę i dystans między nimi, a posuwającą się po twardym gruncie karawaną złodziejską, coraz się zmniejszał. Przybierający na sile wiatr, popychał za nimi nową nawałnicę i donosił coraz wyraźniejsze tętno kopyt i nawoływania: Hopa! Hopa! Hopa! Wszyscy już to słyszeli, mimo huku burzy i łopotu po bagnistym terenie kopyt własnych koni. Przekonali się, że nie zdążą na czas do mety.

—    Stawajcie tu! — rzucił stary gauczo pod adresem Pabla i Kowala, wskazując na grupę ceibos, a sam z resztą ludzi przejechał jeszcze z dobre stajanie i ukrył się w cieniu wikliny.

Zaledwie się ustawili, gdy szurgnęła ulewa tak ostra, że konie przed jej chłostą nie chciały ustać na miejscu, a szum zagłuszył tętno i nawoływania.

Ale trzeba było uważać. Osłaniając się przed wiatrem łokciami wytężali wzrok przed siebie, aż w gęstwie przetkanego deszczem mroku dostrzegli cienie złodziejów.

Na przedzie jechał samotny jeździec. O kilkadziesiąt kroków za nim ukazał się drugi, a za tym już sunęła długa kolumna koni.

Don Juan Jose gwizdnął w palce i zaskoczywszy jeźdźcom drogę zawołał:

—    Alto alli, salvajes!f

Pasterze nie czekając na skutek wezwania zarzucili lassa, a Zygmunt zgotował broń do strzału.

Czołowy jeździec otworzył ogień z pistoletu, lecz zaraz wpadł szyją w rzuconą pętlę, spadając na ziemię. Był to nielada sukces pasterza. Aby trafić w nocy i to przy takiej pogodzie, trzeba było nie tylko wprawy, ale i szczęścia.

Rzut drugiego pasterza chybił i złodziej rzucił w niego własne lasso. Dubowik chcąc pasterzowi przyjść z pomocą zamierzył sypnąć w złodzieja śrutem, ale spostrzegł, że z prawej strony inny jeździec wali wprost na niego, więc ruszył mu na spotkanie.

—    Alto alli salvajes! — użył słów mayordo-ma i wystrzelił ponad głowę konia przeciwnika. Tamten w odpowiedzi wypalił dwukrotnie z pistoletu i to tak szybko po strzale Zygmunta, iż mogło się zdawać, że wszystkie trzy strzały padły z jednej ręki. Jedna z kul złodzieja ugo-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
12351 Obraz7 (2) 250 LOSY PASIERBÓW —    Jak się masz, Sigmon? — przywitała nadzwycz
66189 Obraz3 (2) 222 LOSY PASIERBÓW Zdaje się, że już nas wzięła na oko — zaniepokoił się żyłanis.
25278 Obraz8 (2) 232 LOSY PASIERBÓW zdawała się być bardziej ludzką od męża i dozorców. W ich zatar
Obraz7 (5) 110 LOSY PASIERBÓW Obejrzał się na innych i zniżywszy głos ciągnął: —    
Obraz5 (7) 146 LOSY PASIERBÓW mają z tymi łączności. Tu im nie Rosja. Tu był przypadek. Przypadek c
Obraz6 (3) 288 LOSY PASIERBÓW śmiecie wrócić — odrzekł Zygmunt, odwzajemniając się równie czułym
81619 Obraz0 (3) 276 LOSY PASIERBÓW —    A nie lepiej do Konsulatu? Mnie się zdaje,

więcej podobnych podstron