364 O poezji naiwnej i sentymentalnej
ria, po obu stronach 'bardzo pogrubione i zmaterializowane; warto by prześledzić psychologiczny rozwój tego charakteru w każdej z owych czterech specyficznych odmian.
Zauważyliśmy wyżej, że samo /usposobienie lekkie i jowialne, jeśli nie kryje się za nim wewnętrzne bogactwo idej, nie stanowi jeszcze o powołaniu do żartobliwej satyry, chociaż sąd pospolity szczodrze mu je przyznaje; tak samo jak nie dowodzi jeszcze powołania do poezji elegijnej sama tylko czułostkowa miękkość i melancholia. W obu wypadkach do prawdziwego talentu poetyckiego brak zasady dynamicznej, która musi ożywiać materię, by mogło powstać prawdziwe piękno. Toteż przy lekturze wytworów tego gatunku czułostkowego serce nam tylko topnieje, ale nie doznaje orzeźwienia, schlebiają one tylko naszej zmysłowości, ale nie angażują ducha. Przedłużająca się skłonność do takiego sposobu odczuwania w ostatecznym rachunku nieuchronnie osłabia charakter i wprawia go w stan bierności, z którego nie może wyniknąć żadna realność, ani dla życia zewnętrznego, ani dla wewnętrznego. Toteż bardzo słusznie z bezlitosnym szyderstwem wyśmiewano ów zalew czułostkowości 1 i postaci płaczliwych, który w wyniku niezrozumienia i małpowania pewnych znakomitych dzieł sztuki zaczął się w Niemczech przed jakimiś osiemnastu laty — aczkolwiek pobłażliwość, jaką ci sami ludzie skłonni są okazywać wobec niewiele lepszego odpowiednika tej karykatury elegii, mianowicie wobec postaci szyderczych, wobec satyry pozbawionej serca i humoru pozbawionego ducha2, dostatecznie wyraźnie ujawnia, że motywy tej batalii krytycznej nie były zupełnie czyste. Na wadze rzetelnego smaku nie powinno się liczyć ani jedno, ani drugie, ponieważ i tu, i tam brak estetycznej zawartości, która jest tam tylko, gdzie duch jest wewnętrznie połączony z materiałem i gdzie zachodzi jedność oddziaływania wytworu i na władzę uczucia, i na władzę idej.
Szydzono z Siegwarta i jego historii klasztornej, natomiast podziwia się Podróże do południowej Francji 3, a tymczasem oba te produkty mają równie dobre prawo do pewnego stopnia szacunku i równie małe do bezwarunkowej pochwały. Prawdziwe, choć przesadne uczucie stanowi o wartości pierwszej powieści, lekki humor i żywa, bystra inteligencja o wartości drugiej; ale tak jak pierwszej — całkowicie brak odpowiedniej trzeźwości rozsądku, tak drugiej brak estetycznej godności. Pierwsza jest w konfrontacji z doświadczeniem trochę śmieszna, druga w konfrontacji z ideałem niemal ohydna. Ponieważ prawdziwe
Pan Adelung {w swoim Słowniku, przyp. tłum.] definiuje czułostkowość [Emp/jndeiei] jako „skłonność do uczuć tkliwych bez rozumnego celu i ponad należną miarą". Pan Adelung jest człowiekiem bardzo szcząśliwym, jeżeli doznaje uczuć tylko w jakimś celu, i to w celu rozumnym.
To prawda, że pewnemu gatunkowi czytelników nie należy psuć ich ubogiej przyjemności, i cóż to w końcu obchodzi krytykę, że są ludzie, którzy mogą znajdować satysfakcję i rozweselenie w brudnym dowcipie pana Blumauera. (Aloys Blumauar (pisał pod pseudonimem B. O ber ma y er i Au er), wydawca wiedeńskiego „Musenalmanach", znany głównie z dowcipnej, ale trywialnej trawestacjl Enetdy; żył 1755—1790 — przyp. tłum.). Ale przynajmniej ci, którzy wyrokują o dziełach sztuki, powinni się powstrzymać od mówienia z pewnym szacunkiem o produktach.
0 których istnieniu dobry smak nie powinien po prostu wiedzieć.
1 chociaż nie można tym utworom odmówić talentu i humoru, tym bardziej należy żałować, te jeden i drugi nie został bardziej oczyszczony. Nie mówię tu o naszych niemieckich komediach: poeci odmalowują świat, w którym żyją.
Powieść Maurycego Augusta von Thflmmela (przyp. thuoj