322 O poezji naiwnej i sentymentalnej
322 O poezji naiwnej i sentymentalnej
&
sil
&
;#5
m ■
&
f$mŁ
Wm.
c&* c5v hr $•"
s©
jwadzająca w błąd wyobraźnia zmuszają do lękliwej uprzejmości. Nie będąc fałszywym, mówi się nieraz I co innego, niż się myśli; wiele trzeba korowodów, gdy / ma się powiedzieć rzeczy, które mogą sprawić ból tyl-! ko chorobliwej miłości własnej, być niebezpieczne tylko dla niezdrowej wyobraźni. Nieznajomość tych praw konwencjonalnych połączona z naturalną szczerością, która gardzi wszelką obłudą i wszystkim, co trąci fałszem (a nie brutalność, która nie zważa na konwencje, ponieważ są dla niej niewygodne), jest tym, co stwarza naiwność wyrazu w stosunkach międzyludzkich, polegającą na tym, iż rzeczy, o których albo w ogóle nie wolno mówić, albo tylko nazywając je w sposób wymyślny i okólny, nazywa się po imieniu i bezpośrednio. Taki jest zazwyczaj sposób wyrażania się dzieci, który wywołuje śmiech przez swój kontrast z panującymi obyczajami, aczkolwiek w głębi serca musimy przyznać, że rację ma dziecko.
Naiwność postawy i usposobienia można wprawdzie w sensie właściwym przypisywać jedynie człowiekowi jako istocie, która nie jest całkowicie podległa przyrodzie, ale też tylko o tyle, o ile w jego postępowaniu rzeczywiście wyraża się jeszcze czysta natura; jednakże wskutek działania poetyzującej siły wyobraźni przenosi się ją często z tworów rozumnych na nierozumne. Nierzadko zwierzęciu albo krajobrazowi, albo budowli, w ogóle naturze przypisujemy charakter naiwny w przeciwstawieniu do arbitralnych decyzji człowieka i jego wykoncypowanych pojęć. Wymaga to jednak zawsze, ażebyśmy temu, co pozbawione woli, w myśli przyznali jakąś wolę, z tym, że musi ona być całkowicie zgodna z prawem konieczności. Niezadowolenie z własnej źle przez nas używanej wolności moralnej i z braku harmonii etycznej w naszym postępowaniu łatwo wywołuje w nas taki nastrój, że do istoty lub rzeczy bezrozumnej przemawiamy jak do osoby, jej wieczystą jednakowość poczytujemy jej za zasługę, jak gdyby rzeczywiście zawdzięczała ją stoczonej uprzednio walce z pokusą do czegoś zupełnie przeciwnego, i zazdrościmy jej tego jej spokoju. W takich momentach nie wahamy się nawet tego, co jest przywilejem naszego rozumu, uznać za przekleństwo i nieszczęście i pod wpływem żywego poczucia niedoskonałości naszych faktycznych osiągnięć stajemy się niesprawiedliwi w ocenie naszych zadatków przyrodzonych i naszego powołania.
W 'bezrozumnej naturze widzimy już tylko szczęśliwszą od inas siostrę, która została w domu u matki, skąd my wyrwaliśmy się, dumni z naszej wolności, ażeby rzucić się w obcy świat. Gdy tylko zaznaliśmy utrapień związanych z kulturą, zaczynamy odczuwać bolesną tęsknotę i pragnienie powrotu do domu; w dalekiej obczyźnie kunsztu i sztuki dochodzi nas stamtąd wzruszający głos matki. Póki byliśmy tylko dziećmi natury, byliśmy szczęśliwi i doskonali; odkąd staliśmy się wolni, straciliśmy jedno i drugie. Stąd wynika tęsknota do natury, tęsknota w sensie podwójnym, przy czym jeden od drugiego bardzo jest różny; tęsknota^dojej szczęśliwości i tęsknota do jej dosko-I nałości. U traIę~Te}^pierws z ej opłakuje tylko człowiek I zmysłowy;nad utratą tej drugiej może boleć tylko f człowiek etyczny.
Zapytaj więc sam siebie rzetelnie, wrażliwy miłośniku natury, czy to lenistwo twoje tęskni do jej spokoju, czy też twoje urażone poczucie moralne do jej ładu. Ilekroć mierzi cię sztuczność, a nadużycia panujące w społeczeństwie każą ci szukać samotności na łonie i nieożywionej przyrody, zadaj sobie rzetelnie pytanie,