Kierkegaard okaże się myślicielem bliskim - i dalekim-w co najmniej trzech dziedzinach filozofii.
Bliskim będzie, rzecz jasna, dla filozofów religijnych. W ślad za Kierkegaardem rozwinie swą myśl Lew Szestow (choć dzieła Duńczyka przeczyta już po napisaniu wielu własnych). Egzystencjalizm Szestowa wyrasta bowiem z podobnego, religijnego źródła i wiele Kierkegaardowskich wątków' (także tych biblijnych) u niego powraca. Zbieżność Kierkegaarda z Szestowem nie budzi zdumienia, obaj są zwykle cytowani, gdy pada określenie: egzystencjalizm religijny.
Drugim, trudniejszym może do uchwycenia, kierunkiem myśli eg-zystencjalistycznej, choć związanym też z Kierkegaardem i w ogóle z myślą religijną (więc i z Szestowem), okaże się dalej nurt skoncentrowany na problematyce moralnej, problematyce wartości. Do dziewiętnastowiecznych preegzestencjalistów należy również, jak założyliśmy, Fryderyk Nietzsche, o którym wszyscy wiedzą, że powiedział: „Bóg umarł”. Filozofia Nietzschego inspirowała nie tylko egzystencjalizm - jest tak wielowątkowa i bogata, że trudno ją jakkolwiek klasyfikować. Upraszczając swoiście nielzscheańską problematykę nihilizmu, można jednak dostrzec jej pokrewieństwo z myśleniem, które u Kierkegaarda się zaczyna./Kierkegaard mówi przecież, że paradoks myślenia ujawnia się tam, gdzie trzeba „z morderstwa uczynić święty i miły Bogu czyn”; tam, gdzie trzeba zawiesić etyczność. To znaczy, że są ważne obszary człowieczeństwa, do których moralność nie stosuje swoich praw - i prawd - że wartości moralne nie istnieją w sposób absolutny.
Idąc dalej tropem nietzscheańskim, trzeba się zastanowić, co znaczy odwartościowanie i przewartościowanie wszystkich wartości, jakie głosi Nietzsche. Nie jest to idea religijna (chyba, że za religijne uznać to, co ma zastąpić religię — jakiś antywzór judeochrześcijańskiej religijności), a jej egzystencjalislyczne znaczenie długo by objaśniać. Doświadczenie Nietzschego opisze Szestow w książce Filozofia tragedii. Wątek nihilizmu powróci u Camusa w' Człowieku zbuntowanym, będzie też jednym z istotnych problemów ontologii Heideggera. Wracając jednak do Kierkegaarda, powiedzmy jeszcze o trzecim kierunku myśli egzystencjalistycznej, jaki od niego pochodzi.
/Kierunek ten, który Camus przyjął za własny, można nazwać my -śl e n i e m absurdalnym. Jeśli przyjąć, że Kierkegaard jest poprzednikiem Szestowa, a Szestow - poprzednikiem Camusa (to drugie jest też historycznie prawdziwe; Camus nie tai, że dzieła Szestowa, publikowane przed wojną w Paryżu i zdobywające duży rozgłos, mają wpływ na jego filozofię), okaże się, że mimo poważnej różnicy (gdy chodzi o wiarę), fp ar a d o k s i absurd łączą tych myślicieli w najistotniejszych, wspólnych postawach i wyborach dziedziny refleksji. Szestow pisze o Kierkegaardzie: „we wszystkich swoich dziełach powtarza on na tysiąc sposobów: zadanie filozofii polega na tym, aby wyrwać się z władzy racjonalnego myślenia i znaleźć w sobie odwagę do poszukiwania prawdy w Absurdzie i Paradoksie. Tam, gdzie wedle świadectwa naszego rozumu kończą się wszelkie możliwości, tam, gdzie zgodnie z naszym rozumieniem natykamy się na mur absolutnej niemożliwości, tam, gdzie na mocy nieodpartej oczywistości okazuje się, że nie ma żadnego wyjścia, że wszystko na zawsze przepadło, że człowiek nie ma już nic do zrobienia i pozostaje mu tylko patrzeć na ukazujące się potworności i drżeć, tam, gdzie ludzie zatrzymują się i powinni porzucić wszelkie próby walki, tam, twierdzi Kierkegaard, zaczyna się dopiero prawdziwa i realna, wielka i ostateczna batalia.”1 Te same słowa można by wypowiedzieć o autorze Mitu Syzyfa, więcej: on sam w podobnych słowach mówi o swoich bohaterach.
Camus będzie się spierał z Szestowem, a pośrednio - z Kierkegaardem, ponieważ odrzucił wiarę w Boga. Doświadczenie, z którego Kierkegaard i Szestow czerpali swą filozofię, doświadczenie wiary, u Camusa przeobrazi się w swe przeciwieństwo, będzie doświadcze-
L. Szestow Umozrienije i Otkrowienije. Religioznaja fiłosofija Władimira So/owjowa i drugije statji, Paris 1964, cyt. za: Cezary Wodziński Wiedza a zbawienie „Studium myśli Lwa Szestowa”, Warszawa 1991, s. 189.
27