P1010193 (5)

P1010193 (5)



30 C. G. Jung, czyli gnoza XX wieku

i ich zadaniem jest regulacja powstałych zaburzeń (np. na Wschodzie poprzez kontemplację mandali128). Wyłonienie się symbolu mandali z głębi psychiki jest zawsze zjawiskiem spontanicznym. „Jego działanie jednak może być zdumiewające, ponieważ może doprowadzić do rozwiązania różnych komplikacji psychicznych i do wyzwolenia wewnętrznej osobowości z jej emocjonalnych i intelektualnych uwikłań i usid-leń; powstaje dzięki temu jedność, którą słusznie można nazwać odpędzeniem człowieka na płaszczyźnie transcen-. dentnej*.12! W tym sensie pojawienie się mandali w snach, wizjach czy fantazjach w toku procesu indywiduacji jest przynajmniej zapowiedzią, a często wyrazem faktycznych narodzin jaźni.;

Zanim podejmę próbę umiejscowienia doktryny Junga w’ szerszym kontekście światopoglądowym, chciałbym jeszcze zatrzymać się nad problemem oceny tego procesu przemiany, jakim jest proces indywiduacji, oceny kształtującej się w psychologii i psychiatrii ostatnich stu lat. Przede wszystkim chodzi o krótkie przedstawienie radykalnej metamorfozy, jakiej ocena ta uległa w tym okresie. Jak zobaczymy, kierunek tej metamorfozy wyznaczało przesunięcie akcentu z psychiatrycznego (dezintegracyjnego) na rozwojowy, społeczno-kulturowy (reintegracyjny i twórczy) aspekt procesu przemiany. Nie można przy tym zapominać o decydującej roli, jaką odegrał}- tu doświadczenia i wyrastające z nich koncepcje samego Junga.

W tradycyjnej, biologistycznej psychologii i psychiatrii — głównie akademickiej, ale również w jej nurcie psychoanalitycznym — proces przemiany psychicznej był i jest oceniany wyłącznie negatywnie.130 Z reprezentowanego przez nie punktu widzenia jest to po prostu nerwica lub psychoza, która prowadzić musi do rozpadu racjonalnej i „przystosowanej” osobowości dotkniętego nią człowieka. W ocenie przedstawicieli obu tych kierunków psychologii i psychiatrii nawet przezwyciężenie nerwicy czy psychozy przez twórczość (religijną, filozoficzną, moralną czy naukową) — także na poziomie uznawanym za genialny — jeśli nie pozostaje zagadką, to w najlepszym razie, jak u Freuda, uznawane jest jedynie za ^yhlimarjgty- nerwicy kompulsywnej w religię, paranoi w filozofię, histerii w twórczość artystyczną.

Pierwszymi (poza Jungiem), którzy — przede wszystkim

na gruncie psychologii głębi, ale pośrednio w psychologii i psychiatrii w ogóle — zakwestionowali ów patocentryczny punkt widzenia, byli: Szwajcar Alfons Maeder131, Austriak Herbert Silberer132 i Włoch Roberto Assagioli133. Maeder, twórca tzw. psychoterapii apelatywnej, sformułował koncepcję autonomicznej aktywności życia psychicznego, przejawiającej się przede wszystkim w zdolności psychiki do autoregulacji i samoczynnego wyzbywania się nerwic, psychoz itd. („duchowe odrodzenie”). Silberer, inicjator kierunku psychologii głębi zwanego symboliczno-anagogicznym, zwrócił uwagę na pozytywną, kulturotwórczą rolę osiągnięć wynikających z pozornie psychotycznych procesów przemiany psychicznej (w religii i parareligii, głównie w alchemii). Assagioli wreszcie, twórca koncepcji psychosyntezy, będącej dziś jednym z filarów tzw. psychologii humanistycznej i transpersonalnej, poświęcił cały swój bogaty dorobek problemowi kryzysów psychicznych wywołujących przebudzenie duchowe („nadświadomość”).

Na gruncie neopsychoanalizy poglądom rewidującym pa-tocentryczną koncepcję stosunku między nerwicami i psychozami a procesem transformacji psychicznej dał już wy raz wielki psychiatra amerykański Harry S. Sullivan (teza o pozytywnym przezwyciężaniu schizofrenii134). Inny aspekt tego^ samego problemu przyciąga uwagę Ericha Fromma, który freudowskiej konformistycznej terapii przystosowania społecznego przeciwstawia terapię zmierzającą do „leczenia -duszy”, tj. umożliwiającą rozwój pełnej osobowości człowieka.135

Odejście od patocentryzmu w poglądach na przemianę psychiczną obserwujemy również w powojennej psychiatrii polskiej. Mam tu na myśli przede wszystkim koncepcje Eugeniusza Brzezickiego, Kazimierza Dąbrowskiego, Antoniego Kępińskiego i Kazimierza Jankowskiego.

Eugeniusz Brzezicki pierwszy u nas zwrócił uwagę na to, że tak zwany (niefortunnie) defekt schizofreniczny może mieć charakter społecznie dodatni: dotknięty’ nim człowiek poświęca się bez reszty jakiejś idei (społecznej czy naukowej) albo może w sobie wyzwolić lub rozwinąć instynkt twórczy w dziedzinie sztuki.130

Kazimierz Dąbrowski, światowej sławy twórca koncepcji dezintegracji pozytywnej137, wychodząc z założenia, że instynkt


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
77050 P1010196 (7) 36 C. G. Jung, czyli gnoza XX wieku być tylko nauką i nic ma żadnych «naukowych»
P1010191 (5) 26 C. G. Jung, czyli gnoza XX wieku pojawia się zwykle w pojedynczej postaci. Natomiast
P1010199 (5) 44 C. G. Jung, czyli gnoza XX wieku w Studicn sur Analytischcn Psychologie, wyd. cyt.,
P1010197 (7) 38 C. G. Jung, czyli gnoza XX wieku zasadę — gnostycznymi), ograniczając się do przypom
P1010180 (5) c q jung, CZYLI GNOZA XX WIEKU Skoro w szczególnie obdarzonych duszach ludzkich pocznie
36829 P1010190 (5) 24 C. Cr. Jung, czyli gnoza XX wieku człowiek niejako zawisa „między dziennym świ
P1010192 (5) 28 C. G. Jung, czyli gnoza XX tcieku jest jaźń, mają szeroki zakres silniejsze od ego.
P1010192 (5) 28 C. G. Jung, czyli gnoza XX tcieku jest jaźń, mają szeroki zakres silniejsze od ego.

więcej podobnych podstron