ciedla z całą pewnością wcześniejszą praktykę wydzierżawiania mennicy prze/ księcia mincerzowi, który związany był już z dawniejszą gminą miejską. Na dzierżawę wskazuje zastosowana tu „dziewięcina" na rzecz księcia. Gdyby mincerz był tylko zaprzysiężonym funkcjonariuszem książęcym, prowadzącym mennicę na zasadzie „wiernych rąk”, owa „dziewięcina” nie miałaby sensu. Możemy pójść o krok dalej w tej interpretacji i przyjąć, że świadczenie „dziewięciny” książęcej jest młodsze od dziesięciny biskupiej. Zwykle wprowadzano ją w życie w sytuacji, kiedy dana instytucja była już obciążona dziesięciną. Taką więc praktykę dzierżawienia mennicy książęcej czy przez kogoś z mieszczan krakowskich, czy też przez gminę miejską, brał pod uwagę przywilej lokacyjny 1257 r. i tylko w takiej interpretacji zrozumiała jest odnośna klauzula mennicza.
Niestety przywilej 1257 r. nie zawiera całego programu lokacyjnego. Zwłaszcza nie dotyka w ogóle sprawy tak ważnej, jak wytyczenie terytorium gminy miejskiej. Gdyby nie omawiana już zapiska Rocznika kapitulnego krakowskiego, nie dowiedzielibyśmy się w ogóle o przeniesieniu targu w inne miejsce, co w praktyce oznaczało wytyczenie nowego rynku. Tylko pośrednio ze wzmianki o czynszach z poszczególnych działek czy parcel miejskich wyciągamy wniosek o dokonanych tu pracach mierniczych, które towarzyszyły zresztą każdemu przedsięwzięciu lokacyjnemu. Obszaru, na którym miała funkcjonować gmina miejska, i który musiał być ściśle wytyczony i oznaczony, domyślamy się dopiero na podstawie przebiegu późniejszych murów miejskich. Nie określono wcale w tym akcie stosunku mieszczan do Kościoła: jakie w tym zakresie mieli ponosić świadczenia, w jaki sposób poszczególne kościoły krakowskie w świadczeniach tych partycypowały, czy i na jaki okres przewidziano zwolnienie od nich. Wspomniano w akcie lokacyjnym zaledwie parę rzemiosł, a w rzeczywistości musiało ich być w mieście od początku znacznie więcej. Nie znajdujemy tu najmniejszej nawet wzmianki o łaźni miejskiej, która należała do podstawowych urządzeń i zwykle wymieniana jest w przywilejach lokacyjnych choćby dlatego, że pewnych regulacji wymagały dochody łaziebne. Brak tu wzmianki o wadze miejskiej, która była związana z funkcjami handlowymi miasta, a niewątpliwie Kraków, mający już od dawna prawo targu, funkcje takie spełniał. Wynika to już choćby z nadanych wójtowi i miastu zwolnień celnych.
Na przywilej Bolesława Wstydliwego z 1257 r. trzeba jednak patrzeć w większym stopniu jako na kontrakt z wójtami niż jako na program lokacyjny. Formalnych regulacji wymagały tu przede wszystkim sprawy stykowe w relacjach: wójtowie — książę, wójtowie— mieszczanie, mieszczanie — świat zewnętrzny. I to nie wszystko w tym zakresie dało się przewidzieć. Treść przywileju lokacyjnego zależała z reguły od przezorności czy daleko-wzroczności wójtów, od ich wiedzy i wcześniej zdobytych doświadczeń, ale także od przezorności, zapobiegliwości i ostrożności drugiej strony. I ten aspekt czysto subiektywny trzeba mieć na uwadze, gdy w przywileju lokacyjnym odczytuje się rzeczywistość.
174