wstrzymana w locie, gibka, sandał chce splątać rozplątany [...]
Otóż to ona się odzywa jako:
NIKE NAPOLEONIDÓW (I, 122-127, 131-132).
Odzywa się więc postać, której brak głowy, zaprzątnięta sandałami, których w pośpiechu nie zdążyła związać. Zawiązuje je w końcu po wygłoszeniu kilkunastu wersów, po to zapewne, abyśmy nie zapo- j minali, że nie był przypadkowy jej kształt plastyczny wyrażający I pęd, dążenie. Stanisław Lack, jeden z najwnikliwszych czytelników I Wyspiańskiego, tak określał budowę Nocy listopadowej:
Poeta dramatyczny posługuje się zatem fikcją, która w stanie u trwa-1 lonym - w rzeźbie, w malarstwie, w literaturze - istniała w chwili roze-l grania się dramatu i istnieje w chwili napisania tego dramatu, w chwili 1 obecnej; która mogła być świadkiem tamtych zdarzeń i jest świadkiem 1 późniejszych i obecnych. Ta fikcja, jak widać, jest rzeczą wieczystą, bar- j dziej rzeczywistą niż wszelka rzeczywistość, zmienna, ginąca niepowrót-1 nie i fatalnie.12 fi
Utrwalony, wieczny świat dzieł sztuki, świat wszelkiej tradycji, I a więc także tradycji historycznej, zawsze zderza tu poeta z kruchą I i przemijającą rzeczywistością.
Jesienny pejzaż Parku Łazienkowskiego, gdzie słychać przede I wszystkim ton elegii, lamentacji, przypomina nastrój cmentarza 1 w czasie Zaduszek:
Wiatr dmie, że ogród cicho łka za każdym liści szelestem.... [...]
Po drzewach jakaś arfa gra i ogród jęczy tłumem mar (III, 1-2; 7-8).
Już w pierwszej scenie Nike spod Cheronei zamiast wawrzynów I niesie cmentarne wieńce z choiny. Chociaż tak wiele tutaj pogrzebo-1 wy eh tonów, tak dużo odwołań do Dziadów -Noc listopadowa nie ma 1
12 S. Łąck, Jioc listopadowa', w zbiorze tegoż: Wybór pism krytycznych, oprać W. Giowala, Kraków 1980, s. 149.
być obchodem żałobnym po polskich powstaniach, ani po tragicznym dla Polaków wie ku dzi ewiętnastym. Wyspiański pisał swój dramat i tekstami historyków w ręku, wedle nich układał schemat fabulnr-ny i czasem ściśle odtwarzał przebieg zdarzeń, ulegał sugestywnemu nastrojowi autentyku. A przecież w trwającą nieprzerwanie dysku-sję o powstaniach włączał się na swój własny sposób. Nie chodziło mu już o udramatyzowanie przeciwstawnych argumentów wyjaśniających tragizm klęski, o rozdzielanie racji i ferowanie wyroków. Chciał pytać, jakie jest znaczenie tych wydarzeń, n więc ich współczesna funkcja. Jak uporać się z pamięcią o nich, nie odrzucąjąc jej? Trudno byłoby odpowiedzieć wprost na pytanie, czym w istocie jest ten utwór, ponieważ najpełniej charakteryziye go dwoistość perspektywy, z której przedstawiane i oceniane są pokazane zdarzenia. Wyspiański nieustannie posługpje się poetyką przeciwstawień, prowokacyjnie nawet zgęszczonych opozycji.
Zaczynąjąc od poziomu elementarnego, od irytującego wrażliwe ucho historyka literatury13 zgrzytliwego zderzenia fragmentów po-etycko skandalicznych z przejmującymi partiami lirycznymi. Obok niezdarnych rymów Wyspiański umieszcza sarkazm po mistrzowsku konstruowanych krótkich, jadowitych dialogów. W przepełnionej niepokojem rozmowie Kuruty z Wielkim Księciem nąjpierw jeden wers składa się z czterech replik (II, 24), chwilę później sześć nasyconych dwuznacznością replik zmieściło się w trzech wersach (27-29). Po latach zgody na to, że Wyspiański nie zawsze radził sobie z formą wiersza swoich dramatów, dzisiaj warto spytać, czy nie robił tego świadomie, czy nie traktował poetyckiej karykatury jako narzędzia ekspresji. Dowodzą tego przytoczone wcześniej ostatnie zdania Wysockiego nawołującego do walki, które badacze twórczości poety traktowali na ogół jako przykład kompromitujący. Takie pytanie wydaje się szczególnie uzasadnione wobec przykładów wskazujących, że Wyspiański umiał też nad formą wiersza precyzyjnie panować. Jak w lirycznych monologach poległych, żegnających się z życiem na scenie Teatru Na WyBpie. Jak wtedy, kiedy Joanna z Aresem na progu Pałacu Łazienkowskiego obserwują składające skrzydła Boginie Zwycięstwa:
13 Por. W. Borowy, dz. cyt., a. 311.