114 Emile M. Cioran
światła wieczności. Od Mozarta nauczyć się możemy tego, na czym polega łaska nieśmiertelności. Świat bez czasu, bez cierpienia i bez grzechu... Bach mówił o tragedii aniołów, Mozart mówi o ich melancholii — anielskiej melancholii, utkanej ze spokoju i jasności, grze kolorów.
Spiralna konstrukcja muzyki Bacha wskazuje przez swój schemat również na niezaspokojenie w obliczu świata i tego, co nam oferuje, a także na pragnienie odzyskania utraconej czystości. Spirala nie może być schematem rajskiej muzyki, ponieważ raj jest ostatecznym punktem wznoszenia, wyżej nie ma już nic do zdobycia. Pozostaje odwrócić się ku dołowi, ku ziemi. Czy tam, wysoko, odczuwalibyśmy również tęsknotę za ziemią? Ziemią przepełnioną demonizmem...
U Mozarta falowanie oznacza receptywne otwarcie ducha na rajską wspaniałość. Falowanie jest czystą geomet-riąraju, a spirala — planimetrią światów, które rozciągają się pomiędzy ziemią i rajem.
MOZART ALBO MELANCHOLIA ANIOŁÓW
Zachowuję w pamięci jak wyrzut sumienia, żal i obsesję, lo, co Maurice Barres napisał niegdyś o pierwszych kompozycjach Mozarta, jego pierwszych menuetach tworzonych już w wieku sześciu lat: to, że dziecko mogło przeczuć takie harmonie, jest dowodem z pragnienia na istnienie raju. Barres ma rację: cała muzyka Mozarta, czysta i bezcielesna, przenosi nas do innego świata, lub być może ku wspomnieniu. Czy nie jest dziwne to, że oczyszczeni dzięki niej, przeżywamy każdą rzecz jako wspomnienie, które nigdy nie stanie się tęsknotą? Czemu właśnie w ten sposób? Niewątpliwie dlatego, że świat, który ofiaruje nam Mozart, sam ma gęstość wspomnień: jest niematerialny. Kochamy Mozarta w chwilach, kiedy pozbawiamy życia jego kierunku, kiedy bieg przemieniamy w lot, kiedy skrzydła niosą los, lecz nie nieuchronność przeznaczenia. Któż mógłby powiedzieć, gdzie kończy się lekkość i gdzie zaczyna się marzenie? Ta muzyka przeznaczona dla aniołów pozwala nam odkryć nową kategorię: unoszenie sią, zawiśnięcie, wzlot. Podobnie u Haydna spotykamy tę samą lekkość i tę samą czystość, również on ma ten wewnętrzny urok właściwy nieobecności metafizyki. W odróżnieniu od Mozarta zwraca się on jednak zbytnio do łudzi, jego marzenie jest sielankowe,