80 UTOPIA IRZYKOWSKIEGO
niezdolnością do realizacji. Ta niewyżyta pasja wyjaśnia szczególne stanowisko autora Walki o treść względem twórczości literackiej, jego wysiłki, zdobycze i błędy.
Rzeczywiście, Irzykowski rozważa dzieła literackie tak, jakby je sam pisał, w ogóle narzuca poezji swoje postulaty i wymagania. Nieosiągalne dzieło (książka-matka) urasta w jego widzeniu do rozmiarów metafizycznych. Trzeba mu platońskiej fikcji, aby godnie uczcić literaturę. Ale naprawdę literatura jest tylko funkcją, relacją między autorem i czytelnikiem, to jest jej byt realny, społeczny. Irzykowski popełnia błąd perspektywiczny, patrząc z punktu widzenia twórcy widzi tylko dzieło, nie widzi odbiorcy. Błąd ten, charakterystyczny dla niego, jest również typowy dla przed wojennego myślenia. Natomiast inne twierdzenie Irzykowskiego, głoszące, że zadrukowany papier jest najlepszym łącznikiem dusz, posiada akcenty głębokiej prawdy. Literatura jest istotnie potężnym organem międzyludzkiego poznawania i porozumiewania się. Ale właśnie z tego wynika, że obecnie nie może ona spełniać roli kierowniczej, jak twierdzi Irzykowski. Literatura ma wartość pedagogiczną; jej polityczne znaczenie, decydujące w dobie obecnej, jest nikłe.
W związku z tym literatura przeżywa kryzys, usiłuje przystosować się do nowej sytuacji, znaleźć dla siebie miejsce w życiu. Irzykowski w ogóle nie dostrzega tego problemu. Dlatego ubolewa, że poezja współczesna rezygnuje z tylu otwartych przed nią możliwości. Ale są to możliwości fikcyjne. Jakże ma literatura narzucać życiu ideę, jakże może objawiać światu jego przyszłe oblicze, skoro z trudem wywalcza sobie jaką taką egzystencję, żyjąc z łaski garstki wiernych czytelników. Ale dla Irzykowskiego zagadnienie odbiorcy nie istnieje. Konstruuje on na swój użytek abstrakcyjny wizerunek literata i czytelnika. Literat to musi być ktoś z klanu najmądrzejszych i najsubtelniejszych, czytelnik zaś to pilny wychowanek, przyswajający sobie każdą zdobycz artystyczną jak realne doświadczenie życiowe. Są to jednak fikcje. Autor bywa zbankrutowanym człowiekiem czynu, jak Conrad, bywa zręcznym rzemieślnikiem, ale świętym mędrcem i prorokiem jest tylko w wyobraźni Irzykowskiego. Cóż dopiero mówić o czytelniku, przeciętnym zjadaczu powieści!
Przejaskrawiamy tu świadomie i z konieczności, dla uwypuklenia przeciwieństwa poglądów. Irzykowski nie chce uznać oczywistego faktu, że literatura jest w pewien sposób określana przez życie, choć niezupełnie tak, jak pojmuje to zwulgaryzowany marksizm. Postulat
bezwzględnej autonomii literatury jest szczególną postacią naiwnego indeterminizmu: j a czynię, co chcę, cóż poza mną może krępować moją wolę?! Wszędzie ten sam błędny punkt widzenia i luka w perspektywie, niedostrzeganie odbiorcy. A kiedy okazuje się, ze wbrew „logicznym" i „racjonalnym" postulntom literatura idzie swoimi di figami, Irzykowski nic chce zrozumieć, że działały wtedy ukryte konieczności życiowe, i wszelkie zboczenia i odchyleniu od idealnego pionu tłumaczy poddawaniem się modzie zagranicznej. Pewnie, że czynnik ten nie jest bez znaczenia, ale autor Słonia nadużywa go w sposób niedopuszczalny, czyni z niego po prostu wygodny środek do szantażu. Bo skoro żadna konieczność, żaden duch czasu nie istnieje, każdy może właściwie pisać, co chce...
Konkretne problemy literackie zyskują w pismach Irzykowskiego oświetlenie oryginalne. Pada na nie ukryty blask abstrakcyjnego ideału. Tak więc zagadnienia treści, programu, oryginalności, zro/u-minlstwa stają się w tym ujęciu zagadnieniami wagi metafizyczni*), jako że również, od nich zależy los świata. Odrzuciwszy tę metafizykę uznamy wiele postulatów za słuszne (np. obrona i uzasadnienie naturalizmu, obowiązek zrozumiałości, pożytek programu itp.), ale dłą nas kwestie te z reguły rozstrzygają się na innej płaszczyźnie —- na płaszczyźnie stosunku autora i czytelnika. Najwięcej zastrzeżeń budzi koncepcja krytyki podnosząca metodę Irzykowskiego do godności zasady. Przeoczą ona, że normalnie krytyk stoi po tej samej stronie co czytelnik i jest raczej reprezentantem czytelnika niz szermierzem niedościgłego ideału literatury. Inna rzecz, że teoria krytyki Irzykowskiego mimo pewnej jednostronności pozostanie jedną z jego najświetniejszych i najgłębszych koncepcyj teoretycznych.
Obejmując w końcu ogólnym rzutem oka powojenną twórczość Irzykowskiego, widzimy w nim pisarza, który — jeden z nielicznych w Polsce — przemyślał w sposób głęboki i samoistny problematykę światopoglądu, który można by nazwać klerkowskim. Różne elementy tego spojrzenia na życie odzywają się często w wypowiedziach przedstawicieli współczesnej inteligencji, ale jeden Irzykowski pojął ja tak bezwzględnie i krańcowo (i przez to niepopularnie) i rozbudował tak konsekwentnie.
Ale właśnie dlatego dzisiaj, gdy klerkizm jest czynnikiem podtrzymującym chaos współczesny, zdecydowany obrachunek i obrońcami tej postawy duchowej staje się koniecznością. Piękne prespekty-wy roztacza przed nami klerkowski pogląd na świat, piękne — (j Fryde