wiązania tej kwestii. U wielu ludów spotykamy po prostu „lot” lub „toczenie się” koła słonecznego po przestworzach niebieskich, u Innych Słońce żegluje po znajdującym się na niebie Oceanie kosmicznym (np. w egipskich mitach o złotej łodzi boga Ra), u jeszcze innych Słońce nie żegluje, lecz jeździ po niebie na koniu (np. u Traków, może u Słowian — por. „święte konie” Światowida czy Trzygława) bądź w powozie ciągniętym przez ogniste rumaki (perski Mitra i grecki Helios).
Przejdźmy teraz do zjawisk atmosferycznych, a więc do tego, co dzieje się w sferze „suburanicznej”, mieszczącej się pomiędzy niebem a sferą ziemską. Zjawiska takie, jak burze, grzmoty, deszcze itp., były zawsze ^.uważane za przejaw kary boskiej za występki ludzi (por. np. karzący charakter potopu biblijnego, czyli wielkiego opadu deszczów). Nie rzadziej zjawiska te interpretowano bardziej naturalnie, nie kwalifikując ich pod względem etycznym. I tak np. brazylijscy Bo-tokudzi uważają, że deszcze to rozpryskiwana przy kąpieli w niebie woda: główny ich bóg Maret Khmak-niam (lub też pan demonów Yekan Krenyirugu) utrzymuje w niebie dużo oswojonych zwierząt. Zażywając często kąpieli, rozpryskują one wodę, która spływa na ziemię jako deszcz79. Nader prozaicznie tłumaczą genezę deszczu Indianie kanadyjscy znad rzeki Thompson, uważając go po prostu za... urynę ich boga80, nader poetycznie zaś Polinezyjczycy, którzy uznali deszcze za łzy Rangi — praojca bogów i ludzi, rozłączonego
w Zob. C. Nimuendaju w „Southwestern Journal of Anl ropology ■Ml, 2, i. IM: cyt. wg R. Pettazzoni: 1/oantscienza dl Dlo. Tort no MM. a. M.
M zob. J. A. Tell: The Thompson Indiana o/ Briiish Columbia (w opracowaniu F. Boasa: Mcmotrs o/ Cha American Muteum o/ Meta rai Hlstory, New York 1909, t. II, z. 4, i. Ml, 375), ze swą ukochaną żoną Papą •*. Ciż sami Polinezyjczycy nie mniej lirycznie tłumaczą występowanie rosy porannej: ma ona być łzami Papy, powstałymi na skutek rozłąki. Natomiast zupełnie prozaicznie określają Indianie z brytyjskiej Kolumbii pochodzenie śniegu: ma to być po prostu... łupież ze skóry drapiącego się bóstwa *s. Również i Indianie Wiyot (Algonkini) uważają śnieg za łupież ich głównego boga Gudatrigakwitl; jest to jednak łupież z głowy, a nie z całego ciała, i występuje nie jako efekt drapania się, lecz gdy bóstwo potrząsa głową **.
Dwoistość „moralizmu” i „naturalizmu” w ujmowaniu zjawisk atmosferycznych widzimy szczególnie w przypadku grzmotu. Grzmot jest bowiem przede wszystkim uważany za głos boga, zazwyczaj zagniewanego. Dotyczy to zarówno dawnych Hebrajczyków M, jak i np. Malajczyków (plemiona Menri i Ple z Półwyspu Malajskiego, które uważają grzmot za głos ich głównego boga Kareł). Grzmot (jeśli jest głuchy, od-legły) bywa także tłumaczony jako odgłos zabawy boga ze swymi dziećmi — tak jak u plemienia Jahai na Malajach, oraz jako odgłos toczonych przez bogów po niebie ciężkich przedmiotów (np. kół wozu czy po prostu kamieni)89. Czasem też jest on uważany za ryk boga--zwierzęcia, jak np. u Samajów znad rzeki Saran (Pół-
•> Zob. T. Margul: Najtoatałejezc witki atltolodctee PoUaetJL „Euhemer. Przegląd Religioznawczy", Warszawa IM, nr a. s. T.
a Zob. J. A. Telł, tamie.
u Zob. A. L. Kroeber: Wishotk MytlW, ..Journal oł American Folklorc", Philadelphla 1905, s. 95, 98.
M Jahwe ukazywał się w swych teotaulach zwykle w grzmocie 1 gromie (Ezodtis XIX, 17 Izajasz XXIX. 6 czy Psalm UXTU M>; glos Jego był grzmotem (Psalm XXIX. ł — XLVt 7 Jmeaztezz XXV. 30 Jod IV, 10, Amoa I. 2 ltd.).
•» Tak sądzę o swym głównym bogu Ta Padn azalajecy Kantu Bogn. Zob. I. H. N. Evant: Studtas In Rdlgioa, Foik-łore and Cudom In Brftlzh North Borneo and lh« Malag# Peninzeła, Cambridge MK a. 148.
189