danego klanu totemowego (przeważnie praprzodkiem klanu było jakieś zwierzę, czasem roślina), następnie — szczepu czy plemienia (por. choćby legenda o Lechu, Czechu i Rusie), a dopiero później — inne problemy antropogenezy. Już więc od czasów totemizmu i fe-tyszyzmu obserwujemy ścisłą więź między zagadnie* niami antropogenezy i socjogenezy. Więź ta widoczna jest zresztą w dalekich dziejach religii — wystarczy przypomnieć sobie choćby biblijny przekaz o potomkach Adama i Ewy, by dostrzec, że autorom Biblii chodziło nie tylko i nie tyle o genezę biologicznego gatunku ludzkiego, lecz o genezę społeczeństwa ludzkiego.
Powyższe wstępne rozważania unaoczniają nam, że problematyka antropogenezy składa się z wielu kwestii. Do ważnych — aczkolwiek historycznie późnych — należy kwestia pochodzenia ludzkości jako gatunku. Oczywiście — z powodu braku naukowej wiedzy o przyrodzie żywej i jej ewolucji, w szczególności zaś o zagadnieniach specjacji1 — nie była to antropogeneza naukowaI2, lecz mitologiczna. Wśród mitów antropogenetycznych, które spotykamy we wszystkich doktrynach religijnych, można wyróżnić kilka wariantów odpowiedzi na pytanie, skąd się wzięli pierwsi ludzie lub pierwszy człowiek. Chrześcijańska odpowiedź jest znana i prosta: stworzył ich Bóg. Wiemy jednak, że pojęcie Boga nie jest w religii czymś pierwotnym, że stanowi ono późny produkt ewolucji religii — powstaje więc problem: skąd się wzięli ludzie, zanim mogli ich stworzyć bogowie? Otóż wyła-
u „Specjacji" (od łacińskiego ipecłei — gatunek) oznacza w biologu procesy powstawania gatunków. Głośną teorią specjacji opracował np, Darwin.
n Bliżej o niej zob. np. S. Mydlarski: Drogi l bezdruta rozwoju człowieka, Warszawo 1953, lub rozdz. |ll. ęz. B. Zarysu amropolojtl, Warszawa INI.
niają się oni z „Matki-Ziemi”, bądź z jej poszczególnych ukształtowali lub utworów (wody, skały i kamienie, drzewa itp.). Dlaczego właśnie z ziemi? „Ziemia jest czymś «żywym* w pierwszym rzędzie, albowiem jest ona płodna. Wszystko, co wychodzi z ziemi, jest wyposażone w życie” — stwierdza czołowy współczesny religioznawca Mircea Eliade13. Ta pierwotna, chto-niczna wersja rozwiązania kwestii antropogenezy miała i tę dogodność, że tłumaczyła zarazem problem pochodzenia poszczególnych ludzi, a nie tylko ludzkości jako gatunku. „Wyjaśniała” więc zagadnienie (tak samo trudne dla „dziecięcego” etapu filogenezy, jak trudne jest ono do dziś dla dziecięcego etapu onto-genezy): „Skąd się biorą dzieci (poszczególni ludzie)?” Samorództwo ludzi z ziemi, zrozumiałe w świetle dawnej niewiedzy seksuologicznej i położniczej M, tłumaczyło tę ważną kwestię nie mniej zgrabnie niż dzisiejsze bajeczki o bocianie czy (głównie we Francji)
0 głowie kapusty, z której mają wywodzić się dzieci.
Po etapie „Ziemi-Rodzicielki” następuje druga faza
mitologii antropogenetycznej: pierwszych ludzi tworzą bogowie, którzy w dość późnym etapie dziejów religii wykształtowują się ze świata duchów. Ale
1 faza tworzenia pierwszych ludzi przez bogów nie jest jednorodna —można tu bowiem wyróżnić pewne podfazy. Początkowo — zanim nie rozwinęło się pojęcie grzechu oraz ostry dualizm Boga i świata, tak znamienny dla monoteizmu — wątki teogoniczne. kosmo-goniczne i antropogenetyczne przeplatały się ze sobą ,s; 2 1
Por. np. nasze poprzednie rozważania o teogonii I kosmogonli, szczególnie zaś o motywie Jaja koemogomcsnego l Praistoełe.
u M. Eliade: Paltem* łn Comparatłt>e Itetiyło*. London Siew York 1969, s. 253. w ciekawym paragrafie homo-humus.
H Ciekawe przykłady niewiedzy tego typu daje np. B> Malinowski w swej głośnej pracy 2ycie itluuctM dzikich.