170 AUGUST STIUNDBERG
170 AUGUST STIUNDBERG
JEAN
I czar pryska!
PANNA JULIA
Tak, !:o były jakieś czary tej nocy! — Ale, Jean! Posłuchaj! Jedź ze mną, mam już na to pieniądze!
JEAN
z. wahaniem
Dużo?
PANNA JULIA
Wystarczy na początek! Jedź ze mną, bo sama jechać nic mogę. Pomyśl, świąteczny dzień w dusznym pociągu, wtłoczona w gęsty tłum, który będzie się na mnie gapić. Będę musiała wyczekiwać na stacjach, gdy chciałabym lecieć jak na skrzydłach! Nie, nie mogę, nie mogę. Wspomnienia z dzieciństwa, z umajonego na święto kościoła, brzezina i bez, obiad przy pięknie nakrytym stole, krewni, przyjaciele, popołudnie w parku, tańce, muzyka, kwiaty i zabawy! O! ucieka się, ucieka, ale wspomnienia towarzyszą człowiekowi w wagonie bagażowym. Wspomnienia, żal i wyrzuty sumienia!
JEAN
Pojadę z panią — ale jedźmy zaraz, natychmiast, zanim będzie za późno. W tej chwili!
PANNA JULIA A więc proszę się ubrać.
Bierze klatkę JEAN
Ale bez bagażu! Bo nas nakryją!
PANNA JULIA Weźmiemy tylko to, co do przedziału.
JEAN
chwyta kapelusz
Ale co pani tutaj ma? Go to takiego?
PANNA JULIA
To tylko mój czyżyk! Nie chcę go tu zostawić!
Co takiego? Marny jechać z tą klatką? Gzy pani oszalała? Proszę to zaraz postawić!
j PANNA JULIA
To jedyna rzecz, którą chcę zabrać z sobą z domu. Jedyne żywe stworzenie, któreTubięV"óclkąd"Diana mnic zdradziła! Proszę nie być takim okrutnym! Pozwól mi to zabrać z sobą!
JEAN
Proszę puścić tę klatkę, mówię! I niech pani nie mówi tak głośno — Krystyna nas słyszy!
PANNA JULIA
Nie, nie oddam mego ptaszka w obce ręce! To już lepiej go zabić!
JEAN
Proszę mi go dać! Zaraz mu skręcę kark!
PANNA JULIA
Tylko, żeby nic cierpiał! Nie... nie, ja nic mogę!
i '
i , JEAN
Dobrze, dobrze! Ale ja mogę!
ii i
lii1'1'
PANNA JULIA
. wyjmuje ptaszka z klatki i całuje go
' I ‘ •
O, moja mała ptaszyno, a więc trzeba, żebyś umarła i rozstała się z twoją panią!