116 O człowieku 10
jednej rzeczy, tym jest mowa dla toku myśli. I mowa jest, jak się zdaje, rzeczą swoistą dla człowieka. Jakkol-wiek bowiem niektóre zwierzęta rozumieją, nauczone praktycznie, czego chcemy i co każemy używając słów, to przecież czynią tak nie dlatego, że słowa są słowami, lecz że są znakami; nie wiedzą one bowiem, dla oznaczenia jakiej rzeczy zostały stworzone wolą ludzi.
Dawanie znaków głosem przez jedno zwierzę drugiemu zwierzęciu tego samego gatunku nie jest mową dlatego, że te głosy, którymi zwierzęta wyrażają nadzieję, strach, radość i tak dalej, nie wyrażają tycb uczuć mocą stanowienia samych tych zwierząt, lecz mocą konieczności, pod naporem samych uczuć. Tak więc nawet u zwierząt, u których te głosy są minimalnie zróżnicowane, jedne osobniki w niebezpieczeństwie odmiennymi glosami pobudzają inne do tego, iżby uciekały, nawołują do jedzenia, pobudzają do śpiewu, wabią do miłości; ale te głosy nie są przecież mową, jako że nie są ustanowione wolą tych istot, lecz powstają pod działaniem sił przyrodzonych ze strachu, radości, pożądania i innych własnych uczuć każdego z nich.
A to nie jest mowa, co widać jasno stąd, że głosy zwierząt tego samego rodzaju są zawsze te same na każdym miejscu ziemi, gdy tymczasem ludzkie głosy są odmienne.
Tak więc inne zwierzęta również nie mają rozumu. Rozum bowiem jest wyobraźnią, lecz taką, która opiera się na ustanowionym znaczeniu słów.
2. Wobec tego, co powiedziałem, że słowa powstały mocą ustanowienia łudzi, zapyta ktoś, być może, jakich to ludzi stanowienie miało taką wagę, iż mogli
oni dać rodzajowi ludzkiemu dobrodziejstwo, jakie nam daje mowa. Nie jest bowiem godne wiary, iżby ludzie się zebrali kiedyś na zgromadzenie, by ustanowić dekretem, jakie znaczenie mają mieć słowa i słów zestawienia. Jest więc prawdopodobne, że nazwy początkowo były nieliczne i że tyczyły tych rzeczy, które były najbardziej znane potocznie. Tak więc pierwszy człowiek swoją decyzją dał nazwy niektórym tylko zwierzętom, a mianowicie tym, które Bóg wprowadził w krąg jego widzenia; następnie nadał nazwy innym rzeczom, w miarę tego, jak zmysłom jego nasuwały się coraz to inne i inne rodzaje rzeczy; te nazwy, od ojców przejęte przez synów, ci przekazali swojemu potomstwu, które również dodało od siebie nowe nazwry. Lecz oto w rozdziale drugim Księgi Rodzaju mówi się, iż Bóg zabronił spożywać owoce z drzewa wiadomośa dobrego i złego, nim Adam nadał nazwy jakimkolwiek rzeczom; a wobec tego, jak mógł zrozumieć nakaz boży ten, kto jeszcze nie wiedział, co to znaczy spożywać, co to jest owoc, co drzewo, co wiadomość, co wreszcie dobro i zło? Z konieczności rzeczy więc Adam musiał był zrozumieć ów zakaz boży nie ze słów Boga, lecz w jakiś sposób nadprzyrodzony, jak to później staje się jasne stąd, że Bóg zapytuje go, kto mu pokazał, że jest nagi. Podobnie, jak mógł Adam zrozumieć to, co mówił wąż o śmierci, o której nie mógł mieć żadnego pojęcia Adam, pierwszy spośród śmiertelnych? Tak więc tych rzeczy nie mógł był zrozumieć w sposób przyrodzony. A co za tym idzie, naturalny początek mowy nie mógł być inny niż ten, że człowiek sam ją ustanowił własną wolą. To staje się jeszcze bardziej