157
Dialog a monolog, /w:_/ Wśród znaków i struktur, Warszawa 1970, s. 187)* To istotne rozróżnienie pozwala mierzyć stopień zmono— logizowania wszystkich form wypowiedzi w dramaoie i zachować termin "monolog" dla zdefiniowanej na początku tradycyjnej i tak bogato poświadozonej w historii dramatu wypowiedzi samotnego bohatera.
Sprawa monologu w dramacie to przede wszystkim kwestia ustawicznie ponawianych prób, na przemian kwestionowania i uzasadniania racji jego bytu. Kwestionowano najczęściej jego sztuczność spowodowaną sytuacją komunikacyjną, jakiej wymaga: samotnej osoby mówiącej głośno do siebie. Przedstawicielom tendenoji realistycznych w poetyce dramatu wydawało się to nienaturalne, niemożliwe do sensownego umotywowania, a przede wszystkim pozbawione wzorca życiowego. Ortodoksyjny realizm i naturalizm dopuszczały monolog jedynie w dwu wyjątkowych przypadkach: w postaci prostych wypowiedzi - by posłużyć się określeniem Kerra - "jakie każdemu człowiekowi mogą się wymknąć, kiedy zostaje sam" i dla zaznaozenia niozwykłośoi stanu czy sytuacji postaci.
Eliminacja monologu w dramacie, na przykład, ibsenowskim nie mogła być wszakże eliminacją sytuacji monologowych, gdyż te należą do porządku nie języka,looz rzeczywistości. Dramat ten musiał rozwiązać sprawę zastępstwa formy monologu. Substytutem była najczęściej scenka pantomimiozna. W "Upiorach" Ibsena słu-żąoa Alvingów - Regina, korzystając z okazji prosi natarozywie Pastora o znalezienie pracy "w jakimś solidnym domu,'u prawdzi-wio przyzwoitego, porządnego człowieka", niedwuznacznie narzucając się gościowi ("Pan pastor wie chyba dobrze, jak olężko na świeoie samotnemu..."). Pastor, który początkowo nie chciał przeszkadzać pani Alving, wobeo tej sytuacji sam ponagla dziewczynę, by poprosiła panią domu. Zostajo sam na scenie - didaskalia informują o następującym jego zachowaniu:
PASTOR: (chodzi po pokoju; po chwili, założywszy ręoe na plecy, przystaje, patrzy w kierunku ogrodu, wraca później do stołu, bierze książkę, rzuca okiem na tytuł, zdumiony przegląda jeszcze inne książki)
Hm... A więo to tak...
(Z lewej wchodzi Pani Alving...)
(akt I, przekł. J. FrUhlihga)
1