żywająe i
jo tego t otoczenia, obrs
* WS
f>omoie<_ feślid;:^ze^
. . . Ubo«*’ niech to za to
ia» siebie niech Pan oskarża,
powie sobie, że nie dość jest
"* wysłowie bogactwa codzienno-
'*r t>o> dla tego, kto tworzy, nie istnieje
nt>ostwo, nie masz dlań ubogiego ani
w więzieni u, którego ściany niedo-
|3 u szozaiyby do Pańskich zmysłów żad-
jnych odgłosów świata — czyż nie miałby
JPajtt wci^ż swojegj-o dzieciństwa, tego
d rogocennego, królewskiego bogactwa,
tego skarbca wspomnień? Jemu niech
n poświęci u wagę. Niech Pan pr^'
- —-Woh>vć wrażenia zatopione w tej
-*•" umocni się
Pańska osobowość, Pańska samotność poszerzy swe granice i stanie się jasnym mieszkaniem, które omija z daleka hałas czyniony przez innych. I jeśli z tego zwrócenia się do wewnątrz, z tego zatopienia we własnym świecie zrodzą się wiersze, to nie zechce Pan nikogo pytać, czy te wiersze są dobre. Nie będzie Pan też próbował zainteresować czasopism tymi pracami: bo będą one dla Pana cenne jako Jego naturalna własność, jako fragment i głos Pańskiego życia. Dzieło sztuki jest wtedy dobre, gdy powstało z konieczności. W tym jego źródle zawiera się jego ocena — innej nie ma. Dlatego, szanowny Panie, nie potrafiłem dać Panu żadnej rady oprócz tej: wniknąć w siebie i badać głębie, z których wypływa Pańskie życie: >»