i /ut eman jego narodzin w nadchodzą. ce czasy i przed przeżywaniem żyda niczym bolesnego i pięknego dnia iv dziejach wielkiej ciąży? Czyż nie widzi Pan, że wszystko, co się wydarza, ciągle na nowo jest początkiem, i czy nie mógl-by to być Jego początek, skoro początki mają w sobie zawsze coś lak pięknegoi Jeśli on jest tym najdoskonalszym, to czyż to, co mniejsze, nie musi być przed nim, tak by on mógł sobie wybierać wśród pełni i nadmiaru? Czyż on nie musi być Ostatnim, by objąć sobą w szystko? I jakież byłoby nasze znaczenie, gdyby ten, do którego dążymy, już był?
Jak pszczoły zbierają miód, tak my, wydobywając ze wszystkiego największą słodycz, Jego budujemy.. Zac zynamy od czegoś nieznacznego, niepozornego (je-
śli tylko dzieje się to z miłości), od pracy i odpoczynku po niej, od milczenia albo od malej samotnej radości — wszystkim tym, co czynimy sami, bez współuczestników i wyznawców, dajemy Mu początek, tak iż my Go już nie przeżyjemy, tak samo jak nasi przodkowie nie mogli nas przeżywać.' A jednak są oni w nas, ci dawno odeszli — jako brzemię naszego losu, w naszych skłonnościach, w szumie naszej krwi i w naszych gestach, przedzierając się do nas z głębin czasu.
Czy istnieje coś, co może Panu odebrać nadzieję, że kiedyś będzie się tak w Nim, tym najodleglejszym, ostatnim?
Proszę święcić, drogi Panie Kappus, Boże Narodzenie z tym pobożnym uc żuciem, że może On potrzebuje od Pana właśnie tego lęku przed życiem, aby za-