— Myślisz, że to mógł być Liam Flannery? Powiedziałaś mu cokolwiek, co mógłby wykorzystać, żeby cię wytropić?
Po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. Tak, łan miał powiązania z moją przeszłością. Przez Bonesa, który znal stary adres mojej rodziny, moje prawdziwe nazwisko i tylko on nazywał mnie Kitten. Czy to mógł być Bones? Zrobiłby coś tak skrajnego, żeby wyciągnąć mnie z kryjówki? Czy po czterech latach wciąż o mnie myślał?
— Nie, nic nie powiedziałam Flannery emu. Nie rozumiem, dlaczego on miałby za tym stać.
Jeśli za zbrodnię odpowiedzialny był Bones, bezpośrednio albo pośrednio, sama się z nim rozliczę. Don i Tatę myśleli, że jego ciało leży w firmowej lodówce. Nie zamierzałam wyprowadzać ich z błędu.
Przyjechali Juan i Dave. Oni też wyglądali tak, jakby przed chwilą wyciągnięto ich z łóżek. Don krótko zapoznał ich z sytuacją i jej znaczeniem.
— Cat, zostawiam sprawę waszej czwórce - rzekł na koniec. — Zbierz zespół i zatkaj ten przeciek. Samoloty będą na was czekały. I tym razem nie zawracajcie sobie głowy przywożeniem mi niedobitków. Po prostu wyeliminujcie wszystkich, którzy o tobie wiedzą.
Z ponurą miną skinęłam głową. Modliłam się, żeby moje podejrzenia okazały się bezpodstawne.
— Byłaś w domu od czasu, kiedy stworzyłaś Oddział Zabójców z Piekła Rodem? Myślisz, że ktoś może cię rozpoznać? -- Dave podtrzymywał spokojną rozmowę, kiedy zataczaliśmy koło przed lądowaniem.
— Nie byłam tam od śmierci dziadków. Miałam tylko jednego przyjaciela—oczywiście nie chodziło mi o pewnego
■ <I• iiiiiicgo ducha alkoholika — ale skończył studia i kilka l h i. mu przeprowadził się do Santa Monica.
i łowiłam o Timmiem, moim dawnym sąsiedzie. Kiedy ' oni raz sprawdzałam, był reporterem w jednej z nieza-I. i o. li gazet specjalizujących się w niesamowitych histo-lich Wiecie, takich, które raz na jakiś czas wpadają na
■ - I ’ | >rawdziwej sensacji i zmieniają życie Dona w piekło. MimI.Jc staje wtedy na głowie, żeby ją podważyć. Timmie ...../,ył, że zostałam zastrzelona przez policję, po tym jak
ilul.mi własnych dziadków, kilku policjantów i guber-H iioi.i. Co za reputacja! Don wcale o nią nie dbał, kie--I' postarał się, żebym zniknęła. Miałam nawet nagrobek ■ I il ./ywy raport z autopsji.
Poza tym... - Strząsnęłam z siebie wspomnienia jak I' ■./ < /, z płaszcza. — Z krótkimi kasztanowymi włosami wy-l.liI.un zupełnie inaczej. Nikt mnie teraz nie rozpozna.
< )prócz Bonesa. On poznałby mnie wszędzie po samym ipaehu. Na myśl, że mogłabym znowu go zobaczyć, na-i i w tak przykrych okolicznościach, zaczęło łomotać mi
• ■u:e. Jak nisko upadłam!
Jesteś pewna co do Coopera? - Dave trącił mnie lekko I* ikciem i spojrzał na tył samolotu. Mieliśmy naszą własną ucfę z przodu maszyny. Czyż nie byliśmy wyjątkowi?
Wiem, że minęły dopiero dwa miesiące, odkąd pi/.yjęliśmy Coopera, ale jest bystry, szybki i bezlitosny.
pewnością pomogły mu lata, które spędził jako tajny igcnt w wydziale narkotykowym. Dobrze się spisywał na
• wiczeniach, przyszła więc pora, żeby sprawdzić, jak sobie i adzi w terenie.
Dave zmarszczył brwi.