zaryzykuje, że ją opuścisz. Jak wiesz, nie ma nikogo oprói / ciebie.
Nie byłam przekonana.
-A jednak powinieneś uważać. Mogą wysłać za toin. oddział.
Bones się roześmiał.
- Po co? Żeby mnie zatrzymać, potrzebna by była muł armia, a i tak usłyszałbym, jak nadchodzi. Nie bój się skarbie. Nie jest łatwo mnie zabić. No dobrze... chccw/ w tym chodzić? Może wolisz się przebrać?
- Po co? - spytałam podejrzliwie.
- Zabieram cię na kolację. Właśnie to robi się na rand kach, prawda? Poza tym, twoje danie jest już zimne, a n.i wet kiedy było ciepłe, nie wyglądało zachęcająco.
- Ale co, jeśli...? - Zawiesiłam głos.
Po wyrazie twarzy poznałam, że Bones wie, co zamierz.i łam powiedzieć: A jeśli zobaczą nas razem? Wiedziałam, że jeśli rzeczywiście chcę dać naszemu związkowi szansy muszę pogodzić jego i moją pracę. Czy też raczej Dom z Bonesem. Lub odejść... i mieć nadzieję, że nie ja bęil<, następnym celem mojej własnej jednostki.
Teraz albo nigdy.
- Pójdę się przebrać. Zaczekaj na mnie.
Bones uśmiechnął się do mnie ironicznie.
-Jestem do tego przyzwyczajony.
i 'i »inłmo moich obaw, trzy dni minęły bez żadnego telefonu .. I matki czy z biura. Zaskoczyło mnie, że Bones najwyraźniej miał rację, kiedy powiedział, że matka nie pobiegnie Ti Dona, krzycząc po drodze „Aaa, nosferatu!” albo coś
lytn stylu. Czyżby naprawdę tak bardzo się bała, że odejdę? Po tym, jak przywykłam do myśli, że byłaby szczęśliwsza beze mnie, jakoś nie mogłam uwierzyć, że dla mo-|i )»<> dobra zapomni o swojej nienawiści i uprzedzeniach.
A może po prostu grała na czas? To był bardziej prawdopodobny scenariusz.
bones codziennie gdzieś mnie zabierał. Chodziliśmy na I olacje, do kina, do baru albo po prostu spacerowaliśmy po Richmond. Gdybym miała mówić szczerze, przyznałabym, że nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa. Każdego wieczoru, kiedy otwierałam drzwi, na jego widok moje ace wykonywało dziki podskok. Bones z pewnością to lyszał, ale nigdy nie powiedział nawet słowa komentarza. Konsekwentnie trzymał się zasady „małych kroków”, któ-i.| ustaliłam, i czekał, aż ja wykonam pierwszy ruch.
163