dawnym domu, żeby wyciągnąć ją z ukrycia, ale chociaż Cat dała się wciągnąć w pułapkę, twój człowiek nie zdołał jej zabić. Wtedy musiałeś przerazić się nie na żarty, więc postanowiłeś dopaść ją w inny sposób. Przez swojego brata. Wiedziałeś, że Don wysłał ją za łanem, i kopałeś tak długo, aż znalazłeś kreta w jego jednostce. Osobę, która podała jej adres kolejnemu zabójcy i, co ważniejsze, zdradziła jej słabości. Dobry plan, koleś, ale chciałbym cię poinformować, że twój mały gryzoń i jego wspólnik zostali wytępieni.
- Ty sukinsynu! - wykrztusiłam, kiedy wszystko nagle nabrało sensu.
- O co tu chodzi? - podejrzliwie zapytał łan.
- Max odnalazł ją dużo wcześniej niż ja, ale zatrzymał tę wiedzę dla siebie. Od miesięcy działał za twoimi plecami, łanie, próbując zabić Cat, żeby ochronić swój żałosny tyłek. Niezbyt to lojalne z jego strony, nie sądzisz?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz! - oświadczył Max.
Przyjrzałam mu się uważnie i doszłam do wniosku, że
teraz z pewnością kłamie. Po minie lana poznałam, że on też jest tego zdania.
- Masz na to jakikolwiek dowód, Crispinie?
Nikogo nie zwiodło chłodne zachowanie lana. Jego
oczy jarzył}' się zielenią.
Bones skinął głową.
- Mam kopie przelewów bankowych i ostatnich transakcji. Głupi sukinsyn skorzystał z osobistego rachunku, żeby zapłacić szczurowi z jednostki za informacje. Na pewno znajdziesz również duży przekaz z kwietnia, kiedy zamordowano ludzi mieszkających w dawnym domu Cat.
Wargi lana pobielały z gniewu.
- Oho. Chyba ktoś ma kłopoty. — Złośliwie uśmiechnęłam się do Maksa.
Prawda, że jego życie nie wisiało na włosku, ale sądząc po minie lana, Max wkrótce miał pożałować, że wcześniej go nie zabiłam.
łan rzucił Bonesowi ostatnie, długie spojrzenie, a potem odwrócił się i szorstkim gestem nakazał Maksowi pójść za sobą.
- Hej, Max! - zawołałam za nim, kiedy ruszył przejściem. — Miej oczy z tyłu głowy. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś zechce ci ją uciąć.
Maksowi stężały ramiona, ale się nie odwrócił, tylko przeszedł przez wielkie, podwójne drzwi i zniknął mi z oczu.
Jeszcze się zobaczymy, obiecałam mu w duchu. Teraz już wiem, kim jesteś. Możesz uciekać, ale nie ukryjesz się przede mną.
Przeżyłam chyba jeszcze większe zaskoczenie, kiedy pozostałe wampiry również zaczęły opuszczać salę bez nawet jednej groźby wymamrotanej pod nosem. Najwyraźniej wszyscy serio potraktowali ostrzeżenie Bonesa, że kto spróbuje mnie skrzywdzić, będzie miał z nim do czynienia.
Spade zbliżył się do areny i serdecznie poklepał Bonesa po plecach.
- Do licha, ty żonaty? Teraz widziałem już wszystko.
Napięcie wyraźnie opuściło Bonesa. Uśmiechnął się do
przyjaciela i powiedział:
- Charles, zdaje się, że potrzebny nam jest transport.
i
* ***
375