— Jasny gwint! Czy to jest to, o czym myślę?
Bones uśmiechnął się i wykonał obrót.
— Podoba ci się? Ty zatrzymałaś swój świąteczny pre zent - wskazał głową na moje volvo stojące na podjeździe uznałem więc, że powinienem odzyskać swój. Zwłaszcza że zabrałaś mi drugą kurtkę.
Płaszcz, który kupiłam mu przed laty na gwiazdkę, leżał na nim jak ulał. Nie miałam okazji go wręczyć, bo Don dorwał mnie tuż przed świętami. Bones musiał wydostać go z kryjówki pod luźną deską w kuchennej szafce w moim starym mieszkaniu. Powiedziałam mu o prezencie nadzieli przed tym, jak go opuściłam. Na myśl, że po niego wtedy pojechał, omal nie wybuchłam płaczem. Bones musiał coś zauważyć, bo jego spojrzenie złagodniało.
— Przepraszam, skarbie - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Niemal słyszałam trzask aparatów robiących zbliżenie naszych postaci. - Nie sądziłem, że to cię za smuci.
Zapanowałam nad emocjami.
- Nic mi nie jest - uspokoiłam go i pogładziłam skórę płaszcza. - Świetnie w nim wyglądasz. Tale, jak sobie wy obrażałam, tyle że oczywiście masz inne włosy.
Bones potrząsnął głową.
- To mój naturalny kolor. Ostatnio nie zawracałem so bie głowy farbowaniem. Poza tym, platyna bardziej rzuci się w oczy, nie sądzisz? A ty który wolisz?
Zastanowiłam się.
- Poznałam cię jako blondyna, więc ten kolor wydaje mi się bardziej naturalny. Ale nie martw się, nie obleję cię wodą utlenioną.
Bones zaśmiał się cicho.
- Cokolwiek cię podnieca. - Mówiąc to, przesunął wzrokiem po moim ciele, a mnie zrobiło się ciepło wszędzie tam, gdzie spojrzał.
Miałam na sobie zwykłą małą czarną, bez rękawów,
/ dekoltem z przodu i z tyłu. Do tego lekki makijaż, żadnej biżuterii i zdecydowanie żadnych perfum. Wszystkie /uane mi wampiry ich nienawidziły. Każdy zapach był /byt intensywny dla ich powonienia, niezależnie od użytej ilości.
- Gotowa? - spytał łagodnie Bones.
- Uhm... - Z jakiegoś powodu nie potrafiłam wydobyć /. siebie bardziej zrozumiałej odpowiedzi. Boże, od lat nie pragnęłam niczego więcej niż spędzić noc w jego ramionach, i wkrótce moje marzenie miało się spełnić. Skąd więc ta nagła nerwowość? Pomyślałby kto, że jestem nastolatką tuż przed balem maturalnym.
Bones wsiadł na swój nowy, odjazdowy ducati. Zawsze lubił motory. Ja nie przepadałam za tym środkiem i ransportu, ale miał spełnić ważną rolę w naszym planie, żeby później zgubić ogon. Po pierwsze, nie byłabym zaskoczona, gdyby Don po naszej rozmowie kazał podłożyć pluskwę w moim samochodzie, a po drugie, nikt nie był w stanie dogonić wampira jadącego na motorze.
Bones spojrzał na mnie z rozbawieniem, kiedy włożyłam kask i wskoczyłam na tylne siedzenie.
- Słyszę ich. Pędzą tu jak szczury. Zobaczymy, czy za nami nadążą. Na początek potraktuję ich łagodnie.
Odpalił silnik i popędził ulicą, nie zwracając najmniejszej uwagi na ograniczenia prędkości. Objęłam go ciaśniej
183