wiemy, wróżby często decydowały o losach całych społeczeństw, mogły być przeszkodą lub pomocą w polityce, wszak dokonywali ich ludzie ulegający różnym wpływom i stanowiący później przeszkodę w tworzeniu państw.
Życie człowieka w czasach, o których mówimy, regulowały dwa czynniki. Pierwszym z nich był rok a-stronomiczny odmierzany u ludów pierwotnych nie kalendarzem, lecz wyraźnymi zmianami w przyrodzie. Wiosna, lato, jesień i zima stały się wyraźnymi elementami określającymi czas. Ściśle związane z obiegiem Słońca, utrwalały się szczególnie w momentach zwrotnych, a mianowicie w kolejnych przesileniach dnia z nocą: wiosennym, letnim, jesiennym i zimowym. Wy znaczały one pierwsze dni ważne, godne uczczenia. Drugim elementem określającym czas stawał się rok gospodarczy. Wiosenne prace siewne i wyganianie zwierząt na pastwiska, radosny okres żniw, czas nowych plonów kończący uciążliwy okres przednówka znaczyły wyodrębnione etapy czasu.
Z tych dwóch elementów — czterech pór roku i etapów prac na roli — powstał stopniowo kalendarz świąt ludzkich, które człowiek od dawnych czasów aż po dzień dzisiejszy obchodzi w rozmaity sposób (doszło do nich jeszcze święto zmarłych, obchodzone ku czci tych, którzy odeszli w krainę przodków). Zwykle około zimowego przesilenia pojawiało się święto związane z Nowym Rokiem. Po ciężkiej jesieni błyskała nadzieja odmiany, jeszcze dalekiej, ale uchwytnej, zapowiedź lepszego jutra. W czasie wiosennego przesilenia ustępowała zima, co pozwalało na rozpoczęcie prac polowych, orki, zasiewów, a nieco później na wypędzenie bydła na pastwiska. Człowiek odczuwał to jako wyraźną ulgę, zwierzęta, lepiej odżywione, mogły dawać więcej mleka, a po zabiciu i mięsa. Lato to żniwa, obfitość plonów, czas radości i sytości, za który trzeba było podziękować bogom. Jesienne zamieranie przyrody kojarzyło się ze śmiercią. Uznano, że jest to najlepszy czas na uczczenie zmarłych. W innej porze byłoby to sprzeczne z naturą, a ponadto na okres zimy trzeba zmarłych nakarmić i ogrzać. Warto zadać sobie pytanie, czy taki rok, znany społeczeństwom, nie był obcy naszym prasłowiańskim przodkom.
Pomyślny rozwój kultury łużyckiej przerywały najazdy z zewnątrz. W tym czasie na odległych stepach czarnomorskich koczowało wojownicze plemię Scytów, sprawiające ciągłe kłopoty swym sąsiadom. Jest rzeczą oczywistą, że bogate tereny zamieszkane przez ludność prasłowiańską musiały przyciągać najeźdźców. Tu można było zdobyć zboże, bydło, wreszcie ludzi. W czasie badań, szczególnie na grodach, dostrzec można ślady najazdów Scytów. Siady te to przede wszystkim liczne charakterystyczne grociki strzał wypuszczonych z łuków przez najeźdźców. Efektem tych najazdów musiało być wyniszczenie gospodarki, zdobycie i zburzenie przynajmniej niektórych grodów, zmniejszenie liczby ludności, osłabienie całej społeczności łużyckiej.
Zróżnicowana terytorialnie ludność wydała już wkrótce ze swego łona najeźdźcę, który położy kres dotychczasowym układom, jakie istniały na naszych ziemiach. Na Pomorzu Wschodnim wyodrębnia się na podłożu łużyckim nowa kultura, zwana od swego pochodzenia kulturą wschodniopomorską lub w skrócie po prostu pomorską. Trudno określić dokładnie, jakie czynniki spowodowały nadanie jej odrębnego charakteru. Dzisiaj już ogół uczonych uważa, że wyraźny wpływ miała ludność etruska. Etruskowie, zamieszkujący Półwysep Apeniński, w tym czasie osiągają wyraźny rozkwit. To oni, wbrew pięknym legendom o Romulu-sie i Remusie czy Eneaszu, uciekinierze z Troi, byli założycielami Rzymu, a następnie ulegli jego dominacji. Przed założeniem Rzymu stanowili oni związek wol-
31