że wszystkie emocje, które od siebie odsuwałam, zalały mnie teraz bezlitosną falą. Musiałam się opanować. I to szybko. Oparłam głowę na zgiętych kolanach.
-Witaj, Kitten.
Pochłonięta swoim załamaniem, nie usłyszałam kro ków Bonesa. Jego głos był równie jedwabisty, jak go zapa miętałam, angielski akcent równie czarujący. Gwałtownie uniosłam głowę i chociaż moje życie waliło się w gruzy, zaczęłam się martwić o najmniej ważną rzecz na świecie.
- Boże, Bones, to damska toaleta! Co będzie, jeśli ktoś cię zobaczy?
Roześmiał się cicho i uwodzicielsko. Pocałunki Noaha tak na mnie nie działały.
-Wciąż jesteś pruderyjna? Nie bój się, zamknąłem drzwi na klucz.
Jeśli te słowa miały mnie uspokoić, odniosły całkiem przeciwny skutek. Zerwałam się z podłogi, ale nie miałam dokąd uciec. Bones blokował jedyne wyjście.
— Spójrz na siebie, skarbie. Nie mogę powiedzieć, że wolę cię z kasztanowymi włosami, ale co do reszty... jesteś bardzo ponętna.
Przesunął językiem po dolnej wardze, jednocześnie taksując mnie wzrokiem. Zar, który zobaczyłam w jego oczach, niemal pieścił moją skórę. Kiedy Bones zrobił krok w moją stronę, rozpłaszczyłam się na ścianie.
- Nie podchodź do mnie.
Bones nonszalancko oparł się o blat umywalki.
— Czym tak się gorączkujesz? Myślisz, że jestem tutaj, by cię zabić?
Nie. Gdybyś chciał mnie zabić, nie bawiłbyś się w pu-lipki przy ołtarzu. Najwyraźniej znasz moje obecne nazwisko, więc dopadłbyś mnie którejś nocy w moim właśni m domu.
bones zagwizdał z uznaniem.
To prawda, kotku. Nie zapomniałaś, jak pracuję.
' iosz, że przez te lata co najmniej trzy razy zapropono-
1110 mi kontrakt na legendarną Rudą Kostuchę? jeden I nieś dawał półtora miliona za twoje zwłoki.
(ióż, to akurat nie było dla mnie niespodzianką. Laza-u\ próbował mnie dorwać z tego samego powodu.
1 co odpowiedziałeś, skoro twierdzisz, że nie zjawiłeś ilę w tym celu?
bones wyprostował się i spoważniał.
Oczywiście się zgodziłem. Potem wytropiłem sukin-vna i zagrałem w nogę jego głową. Potem mój telefon pi /cstał dzwonić.
Przełknęłam ślinę. Jak go znałam, właśnie tak zrobił.
W takim razie, dlaczego tu jesteś?
I Jśmiechnął się i podszedł bliżej, ignorując moje wcześniejsze ostrzeżenie.
Nie cieszysz się, że mnie widzisz po tych wszystkich lnach? Wiesz, dlaczego chciałem cię zaskoczyć? Żeby iwoich oczu wyczytać, co czujesz.
I Jwaga, niebezpieczeństwo! Dzielił nas mniej niż jeden I tok. Nigdy nie potrafiłam oprzeć się dotykowi Bonesa i nie zamierzałam teraz sprawdzać swojej siły woli. Go-i n /.kowo szukałam w myślach sposobu na odwrócenie |i c.o uwagi.
i
97