odmienne od tego „normalnego”, co oznacza, że zaakceptowane wcześniej definicje rzeczywistości mogą się okazać kruche czy nawet błędne1. Takie podejrzenia rozciągają się zarówno na tożsamość siebie samego, jak i innych, dopuszczając możliwość niszczących przemian. Gdy podejrzenia te ogarniają główne obszary świadomości, wówczas przyoblekają się one w konstelacje, które nowoczesna psychiatria nazwałaby neurotycznymi czy też psychotycznymi. Niezależnie od epistemologicznego statusu tych konstelacji (zazwyczaj rozstrzyganego nazbyt optymistycznie przez psychiatrię, dlatego właśnie, że mocno tkwi ona w codziennych, „oficjalnych”, społecznych definicjach rzeczywistości), ich terror wobec jednostki polega na zagrożeniu, jakie stanowią one dla jej uprzednio obowiązującego nomosu. Graniczną sytuacją par excellence jest natomiast śmierć2. Bycie świadkiem śmierci innych (szczególnie, oczywiście, znaczących innych) i przewidywanie swojej własnej śmierci silnie popycha jednostkę do podania w wątpliwość ad hoc poznawczych i normatywnych procedur regulujących jej „normalne” życie w społeczeństwie. Śmierć przedstawia dla społeczeństwa ogromny problem, nie tylko z tego powodu, że jest ona oczywistym zagrożeniem dla kontynuowania ludzkich związków, lecz dlatego, iż zagraża podstawowym założeniom porządku, na którym społeczeństwo się opiera.
Innymi słowy, graniczne sytuacje ludzkiej egzystencji dowodzą wrodzonego braku trwałości wszystkich'społecznych światów. Każda społecznie zdefiniowana rzeczywistość pozostaje zagrożona przez utajone „nierzeczy-wistości” (irrealities). Każdy społecznie stworzony nomos musi stawać przed ciągłą możliwością popadnięcia w anomię. Każdy nomos widziany w perspektywie społeczeństwa jest obszarem znaczenia wyciętym z ogromnego nagromadzenia braku znaczeń, jest małą jaśniejącą przejrzystością w pozbawionej formy, ciemnej i zawsze złowieszczej dżungli. Każdy nomos widziany w perspektywie jednostki reprezentuje jasną „stronę dnia” życia, subtelnie podtrzymywaną przeciwko ponurym cieniom „nocy”. W obydwu perspektywach każdy nomos jest gmachem wzniesionym w obliczu potężnych i obcych sił chaosu. Chaos ten należy osaczyć za wszelką cenę. Aby to zapewnić, każde społeczeństwo rozwija procedury, które pomagają jego członkom pozostawać „zorientowanymi na rzeczywistość” (to znaczy pozostawać w rzeczywistości „oficjalnie” zdefiniowanej) i „powracać do rzeczywistości” (to znaczy powracać z granicznych sfer „nierzeczywistości” do społecznie ustalonego nomosu). Procedurom tym musimy się przyjrzeć dokładniej nieco później. W tym momencie wystarczy powiedzieć, że społeczeństwo wyposaża jednostkę w różne metody odsuwania nocnych mar świata anomii i pozostawania w bezpiecznych granicach ustalonego nomosu.
Tak dalece jak to jest możliwe, świat społeczny zmierza do tego, aby być przyjmowanym za oczywistość (taken forgranted)3. Socjalizacja osiąga sukces w takim stopniu, w jakim internalizuje się tę cechę przyjmowania za oczywistość. Nie wystarczy, że jednostka traktuje kluczowe znaczenia społecznego porządku jako użyteczne, pożądane czy też właściwe, ^est^ o wiele lepiej (lepiej z punktu widzenia społecznej trwałości), jeżeli traktuje je jako nieuniknione, jako istotną część uniwersalnej „natury rzeczyT"7eżeh~ można to osiągnąć, to wówczas jednostkę, która w poważnym stopniu odchodzi od społecznie zdefiniowanych programów można uważać nie tylko za głupca czy łotra, lecz także i za szaleńca. Zatem subiektywnie poważne odchylenie prowadzi nie tylko do moralnego przestępstwa, lecz także grozi obłędem. Na przykład seksualny program społeczeństwa jest przyjmowany za oczywistość nie tylko jako układ utylitarny czy też moralnie poprawny, ale także jako nieuniknione wyrażanie się „ludzkiej natury”. Tak zwana „homoseksualna panika” może służyć za znakomitą ilustrację zagrożenia rozpętanego przez odrzucenie tego programu. Nie można zaprzeczyć, iż
55
Pojęcie „odmiennego aspektu” rzeczywistości rozwijał Robert Musil w swojej wielkiej niedokończonej noweli Człowiek bez właściwości, której stanowiło ono główny temat. Odnośnie do krytycznej dyskusji w tym zakresie, por. Ernst Kaiser i Eithne Wilkins, Robert Musil, Stuttgart, Kohlhammer, 1962.
Pojęcie śmierci jako najważniejszej sytuacji granicznej wzięto od Martina Heideggera. Por. szczególnie jego Bycie i czas, Warszawa, 1994.
-11 Pojęcie świata przyjmowanego za oczywistość wzięto od Schulza. Por. szczególnie jego Collected Papers, t. I, ss. 207 i nast.