Narodziny i upadek gospodarki rynkowej
struktury rynku. Ochrona przed głodem zaczęła przybierać formę robót publicznych, mających umożliwić ludności kupowanie żywności po zawyżonych cenach. Trzy spośród czterech fal głodu, które od czasu powstania sipajów zdziesiątkowały Indie pod panowaniem brytyjskim, nie były zatem ani konsekwencją żywiołów, ani efektem wyzysku, lecz wezbrały wskutek nowej, rynkowej organizacji pracy i ziemi, która rozbiła tradycyjną organizację wsi, nie rozwiązując jednocześnie żadnych jej problemów. Podczas gdy za czasów feudalizmu i zintegrowania społeczności wiejskiej zasada noblesse oblige, solidarność klanowa i regulacja rynku zboża powstrzymywały fale głodu, w czasach panowania rynku reguły te straciły swoją skuteczność. Pojęcie „wyzysku” opisuje patologiczną sytuację, która stała się niezwykle poważna dopiero po tym, kiedy bezwzględny monopol Kompanii Wschodnioindyjskiej został zniesiony i w konsekwencji w Indiach wprowadzono wolny handel. W czasach monopolistów sytuacja znajdowała się do pewnego stopnia pod kontrolą dzięki archaicznej organizacji wsi, natomiast gdy wprowadzono wolny handel i zasady ekwiwalentnej wymiany, zaczęły umierać miliony Hindusów Biorąc pod uwagę jedynie wskaźniki ekonomiczne, Indie mogły zyskać w czasie tego trudnego procesu - i w dłuższej perspektywie właśnie tak się stało. Nie można jednak zapominać, że w wymiarze społecznym cały kraj uległ destabilizacji, a w efekcie ludność dotknęła nędza i pogłębiająca się degradacja.
W niektórych przypadkach przeciwieństwo wyzysku - jeśli można tak to nazwać - dało początek destrukcyjnemu kontaktowa kulturowemu. Narzucony amerykańskim Indianom w 1887 roku przydział ziemi w wymiarze indywidualnym przyniósł im korzyści, jeżeli przyjmiemy naszą finansową miarę. Jednak rozwiązanie to zniszczyło całą rasę w sensie jej fizycznej egzystencji: był to idealny przykład kulturowej degeneracji. Prawie pół wieku później, dzięki moralnej doskonałości Johna Colliera, który nalegał na oddanie Indianom części ich terenów, naprawiono błąd. Dziś Indianie są znowu, przynajmniej na niektórych obszarach kraju, żywą społecznością. Ale tego cudu dokonała nie ekonomiczna poprawa ich warunków życia, lecz społeczna restauracja. Szok niszczycielskiego kontaktu kulturowego został zarejestrowany w narodzinach słynnej wersji „tańca duchów” u Pau-nisów około 1890 roku, dokładnie w czasie, gdy poprawa warunków ekonomicznych uczyniła tubylczą kulturę tych Indian anachroniczną. Ponadto, badania antropologiczne pokazują, że nawet rosnąca liczba ludności - drugi wskaźnik ekonomiczny - nie musi wykluczać kultu-
rowej katastrofy. Naturalne tempo wzrostu liczby ludności może być wskaźnikiem zarówno witalności dane) kultury, jak i jej degradacji Pierwotne znacznie słowa „proletariusze", łączące w sobie płodność i ubóstwo [lac. proletarii, mający liczne potomstwo], to sugestywny wyraz tej ambiwalencji.
Ekonomistyczny przesąd był źródłem zarówno prostackiej teorii wyzysku we wczesnym kapitalizmie, jak i nie mniej prostackiego - choć mającego bardziej naukowy charakter - niezrozumienia, które w późniejszym okresie skłaniało badaczy do zaprzeczania katastrofie społecznej czasów rewolucji przemysłowej. Istotną konsekwencją tej drugiej, nowszej interpretacji historii była rehabilitacja leseferystycznej gospodarki. Jeżeli bowiem ekonomia liberalna nie spowodowała katastrofy, to protekcjonizm, który obrabował świat z korzyści przynoszonych przez wolne rynki, był prawdziwą zbrodnią. Na samo pojęcie „rewolucja przemysłowa" zaczęto patrzeć krzywo, traktując je jako wyraz wyolbrzymionego poglądu na to, co traktowano po prostu jako powolny proces przemian. Jak twierdzili przedstawiciele tego nurtu, w czasach rewolucji przemysłowej nie doszło do żadnej katastrofy - nastąpiło jedynie stopniowe ujawnianie się sil postępu technologicznego, które przekształciły ludzkie życie; bez wątpienia, wielu ucierpiało w tym procesie, jednak z ogólnego punktu wadzenia była to historia ciągłego postępu. Ten szczęśliwy rezultat był wynikiem prawie nieświadomego działania sił ekonomicznych, które spełniały swoje zbawienne funkcje mimo bezustannych ingerencji niecierpliwych partii, wyolbrzymiających nieuchronne cierpienia owych czasów. Formułowano następujący wniosek: nowa gospodarka w żaden sposób nie zagraża społeczeństwu. Gdyby zrewidowana wersja historii rewolucji przemysłowej była zgodna z prawdą, protekcjonizm okazałby się pozbawiony obiektywnego uzasadnienia, a leseferyzm zostałby zrehabilitowany. Tak oto materia-listyczne, błędne rozumowanie opisujące naturę katastrofy społecznej i kulturowej umocniło mit, zgodnie z którym cale zło tego czasu było spowodowane zejściem z drogi liberalizmu gospodarczego.
W podsumowaniu tych rozważań należy zauważyć, że to nie pojedyncze grupy czy klasy stanowiły źródło tak zwanego ruchu kolektywistycznego, choć na efekty jego działania w decydujący sposób wpłynął charakter wchodzących w grę interesów klasowych. Ostatecznie tym, co spowodowało taki, a nie inny rozwój sytuacji, byty interesy ogółu społeczeństwa, aczkolwiek ich ochrona - i wykorzystanie!
193