162 Harold Pinter
McCANN Gdzieś tutaj.
GOLDBERG Pomóż mi ją podnieść.
McCANN (idąc na pierwszy plan, na lewo)
Nie mogę jej znaleźć.
GOLDBERG Musi przecież tu być.
McCANN Nie ma jej.
GOLDBERG (idąc na pierwszy plan, na lewo)
Musi być.
McCANN
Zniknęła.
McCann znajduje na podłodze latarkę, kieruje snop światła na stół i na Stanleya. Lulu leży na stole, ręce ma rozłożone. Stanley stoi pochylony nad nią. W chwili, gdy latarka oświetla jego twarz, Stanley zaczyna chichotać. Goldberg i McCann ruszają ku niemu. Stanley, chichocąc, cofa się do okienka, z twarzą ciągle oświetloną. W miarę jak światło zbliża się do niego a Goldberg i McCann przypierają go do muru, Stanley chichoce coraz głośniej. Goldberg i McCann nacierają na niego.
AKT III
Nazajutrz rano. Peter wchodzi z lewej, z gazetą w ręku, i siada przy stole. Zaczyna czytać gazetę. Głos Meg dochodzi przez okienko kuchenne.
MEG
Stan, to ty? Pauza.
Stanley?
PETER
Co?
MEG To ty?
PETER To ja.
MEG (wygląda przez okienko)
Ach, to ty. Nie mam w domu płatków owsianych.
PETER
No, a co masz innego?
MEG
Nic.
PETER
Nic?
MEG
Chwileczkę. (znika i wchodzi drzwiami kuchennymi) Masz gazetę?
PETER
Tak.
MEG
Dobra?
PETER
Niezła.
MEG
Wszystko, co usmażyłam, zjedli obaj panowie.
PETER Ach tak.
MEG
Ale jest trochę herbaty w imbryku. (nalewa mu herbaty) Zaraz pójdę po zakupy. Przyniosę ci coś dobrego.
PETER
Dobrze.
MEG
Och, muszę usiąść na chwilę. (siada w fotelu)
PETER Źle się czujesz?
MEG
Mam potworny ból głowy.
PETER (czytając)
Spałaś jak suseł.
MEG
Naprawdę?
PETER
Poszłabyś do sklepu, przeszłabyś się trochę. Chłodno na dworze. To ci dobrze zrobi.
MEG
Sądzisz?