174 Harold Pinter
McCANN 1 co się z nią stało?
GOLDBERG
Nic. Absolutnie nic. Trochę sobie śpiewała.
McCANN
Śpiewała?
GOLDBERG (do Petera)
No, chyba. Wie pan, dziewczęta sobie śpiewają.
McCANN
Ico?
GOLDBERG
I nic. Śpiewałem razem z nią. Pośpiewaliśmy trochę, kilka starych ballad, a potem lulu.
PETER (wstaje)
No, tymczasem pójdę zobaczyć, co tam w ogródku.
GOLDBERG Jak to — tymczasem?
PETER
Póki tu czekamy.
GOLDBERG Czekamy? Na co?
Peter idzie do tylnych drzwi.
Nie wraca pan na plażę?
PETER
Na razie jeszcze nie. Niech mnie pan zawoła, kiedy Stanley zejdzie, dobrze?
GOLDBERG (troskliwie)
Będzie pełno ludzi na plaży. Taki piękny dzień. Co z leżakami? Wszystkie wystawione?
PETER
Tak.
GOLDBERG
No, a z biletami? Kto będzie inkasował?
PETER
Wszystko będzie w porządku, panie Goldberg. Niech się pan o nic nie martwi.
Peter wychodzi. Goldberg wstaje, podchodzi do okna, patrzy za nim. McCann siada przy stole po lewej, bierze gazetę, rozdziera ją na równe skrawki.
GOLDBERG Wszystko gotowe?
McCANN
Pewnie.
Goldberg ciężkim krokiem podchodzi do stołu, siada w fotelu, patrzy, jak McCann rozdziera gazetę na skrawki.
GOLDBERG
Przestań!
McCANN
Co?
GOLDBERG
Po co to robisz cały dzień? To dziecinne, bez sensu. Kompletnie bez sensu.
McCANN Co z tobą dzisiaj?
GOLDBERG
Pytania, pytania. Przestań zadawać mi tyle pytań. Co ty sobie myślisz?
McCann obserwuje go. Potem układa gazetę z powrotem, nie wyjmując z niej skrawków.
McCANN
No?
Pauza. Goldberg rozpiera się w fotelu, przymyka oczy.
No?
GOLDBERG (zmęczony)
Co — no?
McCANN Co jest?
GOLDBERG Tak, co jest?
McCANN
Czekamy? Czy idziemy po niego?
GOLDBERG (powoli)
Chciałbyś pójść po niego?
McCANN
Chciałbym z tym skończyć.
GOLDBERG To się rozumie.