Rzek) król do dworzan swoich:
— Oto trzecią noc topimy nudę w pucharach, odkąd Andronice przerwała strumień myśli mojej — a nie zjawia się oczom. Azali rozmyśliła się i uznała głupstwo swoje?
A gdy dworzanie potakiwali chórem, zadumał się król.
— Zaiste, nie jest jako myślicie — rzekł. — Niewiasta ona pewna jest siebie i dlatego nie przychodzi. Albowiem tak czyni łowiec: rzuciwszy zwierzynie ponętę, daje jej podejść na strzał, sam czekając spokojnie w gęstwinie. Czeka Andronice w białych ścianach swoich, za oknem siedzi i śpiewa — i oczy jej śmieją się, albowiem wiedzą, że ujrzą króla. Ale nie przyjdzie król.
Tak mówił Gynajkofilos, rozmiłowany w znudzeniu swoim; lecz kiedy zza ziemi wypełzła noc i ogród królewski rozbrzmiał ucztą, tedy król nie zasiadł do stołu, jeno krążył wśród gości, szukając zali nie spotka między nimi niewiasty. Przecie nie było jej. Zasępił się król i nocy tej nie bawił się ani cieszy! uszu biesiadników mądrością swoją.
A gdy nadszedł świt, wysłał paru najprzedniejszych dworzan do Andronice:
— Pan nasz — kazał im powiedzieć, — zapytuje cię, pani, czemu zaniechałaś zamiaru swego — czemu nie rozweselasz uczt jego i nie radujesz oczu jego?
Lica niewiasty opromieniło wesele i odparła:
— Nieprzystojną rzeczą jest białogłowie iść naprzeciw męża. Idźcie i powiedzcie królowi, że czekam go w domu swoim.
Usłyszawszy król tę odpowiedź, uradował się wielce, albowiem nawykły do miłosnej gotowości niewiast, pożądał, sam o tym nie wiedząc, czci i przystojności.
Tedy rzekł:
— Stanie się zadość życzeniu tej niewiasty, gdyż słuszne jest i z wszech miar chwalebne.
A zamknąwszy się w gotowalniach swoich, kąpał się, maścił, włosy trefił i ciało stroił przez sześć godzin. Po czym ze szczupłym orszakiem dworzan ruszył do Andronice — jaśniejący i wonny jako kwiat.
Ona ujrzała go z daleka, lecz nie wybiegła naprzeciwko — tylko na stopniach krużganku oczekiwała go. A miała złoty krążek nad czołem i szatę białą, przepasaną pasem złocistym i tak przejrzystą, że zorza jej ciała była widna przez zasłonę. I przymknął oczy król, taki go przeszył dreszcz rozkoszny.
A gdy wstępował na stopnie, tedy nie rzuciła mu się do nóg, jako czynią niewolnice, jeno czekała spokojna i patrzyła z uśmiechem, że głowa Gynaj-kofila kołysze się pod jej stopami. I podobało się królowi, że Andronice wita go jak królowa, albowiem królową winna być każda niewiasta. Tak pomyślał.
A kiedy stanął obok niej, tedy nie dziękując mu ani się uniżając, zapraszała go w dom swój, gdzie zastawiono ucztę dla króla i dworzan jego. I rzekł król:
107