214
być mała, przeto alternatywa w. 3 i 4 jest fałszywa. Tymczasem jeśli tu jest jakiś problem, to nie w opozycji wielkości i małości politycznej, lecz w rymie naddokładnym, co zastanawia u poety, który z wyszukiwaniem rymów nie miał nigdy kłopotów. Błąd jest zbyt gruby, by nie był umyślny: poeta powtórzeniem słowa „wielka” nawiązał grę z dwoma odcieniami znaczeniowymi: za pierwszym razem chodzi o wielkość moralną, która jest celem 'nadrzędnym i darem Boga, za drugim razem chodzi o wielkość terytorialną, która jest wartością względną. Dlatego właśnie o „wielkość serc” upraszamy dla każdej Polski, także, a nawet może przede wszystkim dla tej „wielkiej”.
J/j O grze słów, zwanej polyptoton, będzie niżej jeszcze mowa, na razie tylko trzeba zwrócić uwagę’na" możliwą współpracę figur.
Epifora sama jest wprawdzie figurą raczej rzadką, ale w połączeniu z anaforą, chociaż jest to konstrukt trudniejszy, występuje wcale często. Ma
/Wtedy taką formę: x.....y, x.....y i nazywa się complexio albo symploke: „Kto
często łamał przymierza? Kartagińczycy. Kto prowadził najokrutniejsze wojny? Kartagińczycy. Kto Italię znieważył? Kartagińczycy...”(AdHer 4, 14, 20; w oryginale część anaforyczna symploke jest wyraźniejsza: „qui sunt, qui foedera saepe ruperunt?”).
Przejdźmy z kolei do następnej grupy figur przez adiekcję, czyli przez powtórzenie, ale powtórzenie nie dokładnie tych samych słów, lecz słów podobnych bądź to brzmieniem, bądź to znaczeniem, czyli do grupy A24 (powtórzenie z rozluźnioną tożsamością).
Całą tę grupę nazywamy paronomazją lub cmnominatio — pod tym terminem przywykło się rozpatrywać zestawienia wyrazów zbliżonych brzmieniem oraz znaczeniem, przy czym zbliżenie to może mieć charakter etymologiczny, ale może też być przypadkiem. Ta dość liberalna definicja pozwala użyć nazwy „paronomazja” jako terminu nadrzędnego wobec odmian, które różnią się między sobą stopniem rozluźnienia bądź to brzmienia, bądź to znaczenia. Na wstępie jednak wypada się zastrzec, że właśnie owa stopniowalność jest powodem, dla którego w grupie tej trudno o ścisłą klasyfikację. Retoryki wprawdzie usiłowały podzielić paronomazję wedle zasad adiekcyjno-detrakcyj-no-immutacyjnej taksonomii, ale te próby niewiele dały. Możemy przyjrzeć się jedynie szeregowi tych figur w kolejności malejącej identyczności brzmienia i (lub) zwiększającej się identyczności znaczenia. Inaczej mówiąc — paronoma-zje to konstrukcje różne „z jednej strony od hompnimów,. a. z drugiej od synonimów, ale umieszczane na linii łączącej te dwa przeciwne sobie zjawiska.
/U Hoflionimy — jak wiadomo — to dwaJcq_Rajrowj)Jdęn^^ie,>r?iniąęę wyrazy o całkiem różnych znaczeniach... Synonimy zaś to wyrazy o całkiem różnym, „brzmieniu, .ale. o. tym-samym* .a raczej bliskim znaczeniu (jako że właściwie nie ma wyrazów tak dalece jednoznacznych, by wzajemnie mogły się zastępować we wszelkich kontekstach).
Homonim powinien być dziełem przypadku, tzn. że identyczność brzmienia nie powinna mieć żadnego uzasadnienia w języku jako systemie, nawet historycznego— i tak np. słowo „pokój” mimo dwu całkiem różnych znaczeń
(1. der Friede, la paix i2. das Zimmer, la chambre) nie jest pełnym homonimem, ponieważ oba znaczenia wywodzą się z tego samego rdzenia i w gruncie rzeczy mają cząstkę podobnego znaczenia: „pokój'’ jako pomieszczenie jest lub był miejscem osobnym, przeznaczonym do zabawy, posiłków, odpoczynku lub snu.
Homonimyjnogą być wykorzystywane jako paronomazje i to pod dwiema postaciami: jako homofóny i homogramy.
Homofonem nazywamy, taki homonim, który przy identycznym lub bardzo zbliżonym brzmieniu ma jednak inną pisownię, ujawniającą odmienny sens (w wersji ustnej dwuznaczność można odsłonić pewnymi środkami intonacyjnymi), np. „(Opinia oburzona, że ta pani obu żona?’. Homogramem nazywamy homonim, którego identyczność sprowadza się do takiej samej pisowni, którego jednak dwojakie znaczenie oddaje wymowa. O ile homofony są wcale częste, i to nawet nie w sztuce wymowy, ale w życiu codziennym, w środowiskowym folklorze, felietonistyce jako wdzięczny materiał dla dowcipów, o tyle o homo-gramy, przynajmniej w języku polskim, trudniej. Po rosyjsku muka (z akcentem paroksytonicznym) znaczy „męka”, natomiast muka (z akcentem oksytonicz-nym) znaczy „mąka”. Przykładem polskim mogłaby być niewielka różnica w wymowie kładącej nacisk na dział wewnątrzwyrazowy, np. „podrobić” możemy wymówić wyodrębniając przedrostek pod-robić (imitować, fałszować) i po-drobić (porozdzielać na drobne części). Inny przykład, wzięty z pożyczki łacińskiej, ciekawy jako częsty błąd, gdy wymową nie umiemy odróżnić dwu znaczeń w takiej samej pisowni rzeczownika „kontrakcja” o dwu różnych przedrostkach i tym samym o dwu różnych znaczeniach: kontr-akcja (przeciwdziałanie) i kon-trakcja (ściągnięcie; jako termin gramatyczny).
Przykład to na pozór marginalny, ale jednak ważny, bo wskazuje na rolę znaczenia etymologicznego w budowie paronomazji, a dokładniej mówiąc figury etymologicznej. Figura ethymologicą polega na użyciu dwu wyrażeń podobnie brzmiących, których podobne znaczenie jest niejako ukryte czy nie uświadamiane, skutkiem leksykalizacji jednego z nich. Rzeczownik „czyściec” ma znaczenie jako termin teologiczny wyraźne, ale jego spokrewnienie z pospolitym znaczeniem czasownika „czyścić”, choć niewątpliwie, nie od razu jest oczywiste. A właśnie historię słowa jakby odsłania Kochanowski w trenie 10:
Czyli sie w czyścu czyścisz, jeśli z strony dala Jakakolwiek zmazeczka na tobie została?
(ww. 11-12)
Bardziej skomplikowany wypadek figury etymologicznej znajdziemy w Satyrze tegoż Kochanowskiego:
Jako tego za ojców waszych było siła,
Którym Rzecz Pospolita milsza niż swa była.
(ww. 173-174)
Sens tego dwuwiersza, dziś może ukryty, polega na przeciwstawieniu „rzeczy swej” (w znaczeniu swojej własnej) — „rzeczy pospolitej” (w znaczeniu dobra wspólnego), które to znaczenie zawarte jest w zleksykalizowanej nazwie „Rzeczpospolita”.