historii, tej wielości podejmowanych prób, które miały prowadzić do nadania nowego sensu ustrojowi (socjalizm z ludzką twarzą w Czechosłowacji) i nowego porządku społecznej sprawiedliwości (strajki i rewolta studencka na Zachodzie). Co miał z tym wszystkim wspólnego teatr? Poprzez teatr i jego złożoną ekspresję łatwiej było wyrazić skomplikowane doświadczenia, z którymi borykała się świadomość młodzieży w tamtym czasie. Ludzki aspekt aktorstwa - prywatność bycia wobec publiczności - stanowiła pewną gwarancję prawdy. Tu można ją było przynajmniej fragmentarycznie odnaleźć w desperackich nieraz aktach nieudolnego jeszcze, ale szczerego aktorstwa, które nie pytało ,jak być aktorem”, tylko pytało ,jak żyć?”.
W Teatrze Ósmego Dnia wydarzenia marcowe zbiegły się z poważnym przełomem estetycznym. Przełom i tak zapewne by nastąpił, ale Marzec nadał tej estetyce szczególny wyraz. Teatr mógł Nową Falę uznać za rodzaj ideowego manifestu, w tym przynajmniej zakresie, w jakim odnosiła się jej poezja do problemu prawdy i procesu poznania.
Wpisanie w historię dokonało się, wbrew intencjom władzy, jako samodzielny wybór miejsca „w tłumie” zamiast nakazanego miejsca w szeregu. Na tym buncie i nieufności budowano nowy sposób porozumiewania się z widzem.
Dwie wersje Dumy o Hetmanie były więc także efektem dynamicznego napięcia, które powstawało między propagandową a empiryczną wersją kontaktu z realnością. Trzeba było tę rzeczywistość na nowo rozpoznać i nazwać, żeby pokazać, jak trudne jest „bycie w historii” i jaką funkcję w tym wszystkim pełni - czy powinien pełnić - teatr.
Krzysztof Gajda
Zamyśliłeś się ja wiem
to rzadkość w twojej okolicy.
Wiesz teraz - to koi jak sen a piecze jak policzek.
Bo myślenie ma wrogów nie tylko w idiotach Więc panować nad sobą - to najwyższa władza. Cóż, gdy rozpacz do wrzenia doprowadza spokój Robiąc z nas aż poetę lub ledwie siepacza1.
Jan Wołek - rocznik 1954, a więc nieco młodszy od przedstawicieli Pokolenia ’68 legendarny autor studenckiej estrady
- w słowach tych zawarł istotę twórczości swojej i kolegów po piórze.
W latach siedemdziesiątych na scenach piosenkarskich całego kraju zapanowało Słowo. Mniej gęste poetycko z przyczyn strukturalnych niż literatura, jednak podobnie odwołujące się do intelektu, do artystycznego imperatywu, który bliższy jest kulturze wysokiej i literaturze niż piosence reprezentującej kulturę rozrywkową. Ale nie chodzi bynajmniej o wszystkie sceny, o wielkie hale widowiskowe, o koncerty chętnie transmitowane przez telewizję.
Byliśmy zdania, że stanowimy taką estradową elitę, że dorośliśmy do mówienia własnym głosem, żeby nazywać tę rzeczywistość po swojemu, nawet jeśli nie wprost
- mówi Wołek. - Środki masowego przekazu były przez nas źle widziane i w złym tonie. Nie dlatego, że kultura i estrada oficjalna była z władzą. Nie przystawaliśmy nijak do tej kultury, bo nam się jawiła jako totalna szmira2.
J. Wołek, Piosenka o zamyśleniu się, tekst według nagrania z płyty Trzeciorzęd. Rozmowa z Janem Wołkiem z 12 marca 2007 r. (Krzysztof Gajda).
59