112
Jednak to właśnie dzięki mężczyźnie, dzięki jego cierpliwości, zrozumieniu i odwadze, z jaką stawia czoła jej walce o niezależność, France udaje się uwolnić z błędnego kola, w którym sama się zamknęła. Na ostatnim pokazanym w filmie etapie jej podróży, którym jest Nowy Jork ze swoimi dzielnicami nędzy i ludzi bezdomnych, dziewczyna postanawia zadzwonić do Francji i wysiać Luigiemu swój portret. Jest to dar symboliczny, bo wraz ze swoją podobizną, zdaje się dawać mężczyźnie także siebie.
„Podróż pomiędzy wyobraźnią a rzeczywistością, pomiędzy dzieciństwem a młodością"
Podczas gdy w Na sprzedaż to my nie wiedzieliśmy, kim jest główna bohaterka, w Love me ona sama nie wie, kim jest. Jak stwierdza Louis Guichard, jest to
piękny film, którego powab emanuje nie z całości, ale raczej z poszczególnych jego części. Laetitia Mason mierzy wysoko. Chce jednocześnie przedstawić wyrafinowaną grę tropów i (nowy) portret uciekającej dziewczyny, mieszając teraźniejszość i przeszłość, rzeczywistość i zmyślenie1.
Love me przypomina puzzle, z którego elementów mamy ułożyć zarówno przeszłe, jak i teraźniejsze życie bohaterki. Według Jerzego Pła-żewskiego jest to „oniryczna przygoda kobiety znikąd, bez nazwiska i paszportu, ale i bez właściwości"2 3. Podobnie jak Alice i France, Ga-brielle również jest w ciągłej podróży, z tym, że nie tylko geograficznej, ale także symbolicznej, balansując na granicy fikcji i tego, co ją naprawdę otacza. Jak słusznie zauważa Jean-Michel Frodon, ten film to „podróż pomiędzy wyobraźnią a rzeczywistością, pomiędzy dzieciństwem a młodością"1,1. Jest to jednocześnie przemieszczanie się pomiędzy różnymi obliczami jednej dziewczyny lub pomiędzy dwiema dziewczynami
0 jednym obliczu. Salome Stevenin wciela się w rolę piętnastoletniej, zaś Kiberlain dwudziestoletniej Gabrielle. Obydwa wcielenia postaci kilka razy spotykają się w filmie, łącząc uczucia bohaterki rozdartej pomiędzy Francją i Ameryką, przeszłością i teraźniejszością, wyobraźnią
1 rzeczywistością.
„Jak ubrać w obrazy mózg kobiety będącej ofiarą zamętu?"4 - to pytanie Sophie Grassin, musiała zapewne zadawać sobie przy realizacji Love me również Masson. W jaki sposób ukazać mózg „Różyczki" w różowym boa na szyi, pracującej w barze w sennym Memphis, topiącej swoje smutki w alkoholu i owładniętej obsesją na punkcie podstarzałego gwiazdora? Aby to zrobić, Masson wprowadziła zamęt w świat filmu, konstruując go jak strumień świadomości, wewnątrz którego porusza się Gabrielle.
Love me to film stworzony z marzeń, z wytartych kliszy o życiu gwiazd, o żydu innym niż to, które musi prowadzić bohaterka uwięziona gdzieś na prowincji Francji. Jest to opowieść o ludzkich wyobrażeniach i o dziecięcej naiwności, biorąca swój początek od plakatu gwiazdora, by prowadzić do odszukania siebie już w prawdziwym otoczeniu. Realia zmieniają sposób patrzenia na świat Gabrielle, nie pozwalając jej więcej fantazjować, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak dotąd. Jednak kobieta nie porzuca marzeń tylko dlatego, że są one kłamstwem. Wręcz przeciwnie, wkracza w nową rzeczywistość, która okazuje się jej kolejnym marzeniem.
Czy kobiety w filmach Masson mogą samodzielnie dokonywać wyborów, które nie byłyby sprowokowane ich sytuacją społeczną i ekonomiczną? Początek Mieć (albo nie mieć) pokazuje nam, że nie. Kobiety -kandydatki na sekretarki potraktowane są tutaj rutynowo. Pytania kadrowego są standardowe i wiemy, że każdej zadaje on ten sam zestaw, choć z pozoru próbuje wniknąć w ich indywidualne motywacje i zainteresowania. Standaryzacja kwestionariusza pociąga za sobą standaryzację odpowiedzi. Wszystkie z „przesłuchiwanych" kobiet starają się odpowiadać profilowi osoby poszukiwanej na dane stanowisko. Próbując się dobrze sprzedać, wypaść jak najlepiej, przestrzegają reguł, które można zamknąć w wyrażeniu „pozytywne nastawienie". Jednocześnie jednak, nieprzyzwyczajone do optymizmu, wpadają w pułapkę ankietującego, używającego momentami technicznych terminów i zaczynają się mieszać, powtarzają się, ich wypowiedzi tracą sens. To mężczyzna wymusza tutaj pozycję siły. Tylko on zadaje pytania, manipuluje odpowiedziami, naprowadza kandydatki na wygodne dla niego tory, na odpowiedzi, które chce usłyszeć. Kobiety godzą się na pozycję poddanego, nie mówiąc prawdy, ale to, czego się od nich oczekuje, bo myślą, że to im po-
Louis Guichard, MelanColiąae ct fćeriąue. „Telerama", 23 II 2000, s. 12.
Jerzy Plażewski, Festiwal przy placu Marleny. „Kino" 2000, nr 4, s. 25.
Jean-Michel Frodon, Du bon usage de Johny, acteur. „Le Monde", 23 II 2000, s. 16.
Sophie Grassin, Des filles qui se realiscnt. „L'Express", 24 II 2000, s. 3.