wiąc, nie byłyby one wzięte pod uwagę przez historyka, gdyby ich życie i czyny nie były istotne politycznie.
Metafora człowieka sprawcy zdarzeń politycznych, wyrażająca się w koncepcie Jednostkowego Podmiotu Sprawczego, to ważki aspekt idei genezy obecnej w klasycznej historiografii. Jej sens przesądza - choć nie wyczerpuje - głębokiego uwikłania w wartości myślenia historycznego , ufundowanego na niej.
Ucieczki od takiej metaforycznej stronniczości nie ma. Nie da się bowiem uciec od własnej kultury, jej aktualnego stanu, w świat poza nią. Nie da się zawiesić swojego uczestnictwa w kulturze ani wyznawania jej konkretnego branżowego wcielenia. Nie da się uprawiać historii bez respektowania metafor fundamentalnych konstytuujących jej tożsamość. Nie da się być historykiem, nie stosując norm historiozoficznych, metodologicznych i metodycznych współczesnej mu historiografii. Nie da się więc abstrahować od stronniczości kulturowej i metaforycznej dyskursu historycznego.
Zwolennicy potocznej opinii o stronniczości historii zazwyczaj negliżują problem stronniczości kulturowej i metaforycznej myślenia historycznego. Poniekąd słusznie postępują, bo zdają się one nie do uniknięcia. Wedle mojego ich rozumienia, jak i wielu reflektujących nad nimi, począwszy od Lukiana, poprzez Leopolda von Rankego, okoliczności | fundujące stronniczość kulturową i metaforyczną - można powiedzieć ' w skrócie stronniczość kulturową - są niezbywalne, istnieją względnie niezależnie od historyka. Nawet jeśli historyk porzuci metafory funda- | mentalne klasycznej historiografii, to i tak pozostanie w uwięzi metafor historiograficznych, np. tych, które metaforyzują przeszłość wedle nie-klasycznych metafor genezy i rozwoju i oplatających je nowych metafor. Analizy metaforyki owej nieklasycznej historiografii dowodzą, że historyk pozostaje stronnikiem nowych wcieleń metafor historiograficznych, które i tak pozostają w symbiozie z nowymi wcieleniami starych wartości lub z nowymi wartościami. Związek metaforyki z wartościami w nieklasycznej historiografii jest jakby mniej widoczny niż w klasycznej historiografii, co nie znaczy, że nie istnieje on w sposób zakamuflowany. Pozwala to wielu zwolennikom nowej orientacji głosić jej bezstronność, obiektywność, naukowość. Uważają oni, że dzięki powstaniu nowej historii przebyła ona drogę od lettre do science, co rozumie się m.in. jako przejście od historii zanurzonej w wartości do wolnej od nich.
W rzeczy samej historiografia nieklasyczna nie jest wolna od stronniczości kulturowej, a wehikułami wartości światopoglądowych są „nowe metafory”. Perspektywę bezpośredniej antropomorfizacji zastąpiła pośrednia antropomorfizacja, rzeczywistość zdarzeniową procesualna, związki przyczynowo-skutkowe związki funkcjonalne itd. Niemniej stronniczość kulturowa (metaforyczna) nie została oddalona.
Skoro, jak powiadam, stronniczość kulturowa jest niezbywalna, to w czym problem? Problem w tym, że z jednej strony mało kto dzisiaj utrzymuje tezę o bezstronności historii (w szczególności w jej wersji na-iwno-romantycznej, a więc zakładającej wiarę w możliwość osiągnięcia, czystej, uniwersalnej, jedynej prawdy), to jednak nie odżegnuje się od zmierzania do niej. Jeśli historia nie jest bezstronna, to jest stronnicza. Jeśli zaś z kolei wielu historyków negliżuje stronniczość kulturową, to
0 jaką stronniczość chodzi? Jakiej zatem stronniczości historiografii sprzeciwiamy się?
Zwolennicy tezy o stronniczości historii mówią, że związek historiografii z wartościami ustanawia się na poziomie konkretnych orzeczeń
1 interpretacji zdarzeń, zjawisk czy procesów historycznych. Stronniczość owa zależy w decydującej mierze od decyzji historyka. Jest kwestią jego przekonań, wyboru. Zgoda, że tak się często zdarza, że historyk jest zwolennikiem konkretnego sensu światopoglądowego, ideologicznego czy politycznego tzw. faktów historycznych. Historyk politycznie zaangażowany często brany jest za takiego właśnie przez innego historyka - bywa, że tendencyjnego inaczej - sam zaś za takiego się nie uważa, bowiem swe tezy normatywne - podobnie jak jego oponent - uważa za opisowe. Stąd spory interpretacyjne, w których obie strony przekonane są o obiektywności swych tez.
Oto moja diagnoza: przesądzające o stronniczości przygodnej historyka jest użycie partykularnej historycznie i kulturowo kwalifikacji sensu zjawiska historycznego w taki sposób, że pozostaje on niezgodny ze światem respektowanych przez niego (stosowanych) metafor histo-riograficznych. W konsekwencji historyk przygodnie stronniczy pozostaje w niezgodzie z respektowaną przez siebie metodologią i metodyką badania historycznego. Narracja stronnicza w sensie trzecim to ta, która forsuje interpretacje ujawniające niespójność między wymogami argumentacji wynikającymi z mocy i sensu metafor historiograficznych, faktycznie stosowaną argumentacją. W rezultacie kwalifikacje sensu zjawisk historycznych nie wynikają z wyznawanej wizji świata histo-