Tekst liistoriogra/icznyjako artejakt literacki 105
w kategoriach restrukturyzacji percepcji, lecz raczej jako oświetlenie pola zdarzeniowego. W istocie rzecz polega po prostu na tym, że zespół wydarzeń pierwotnie zakodowanych w określony sposób ulega zdekodowaniu, a następnie kodowany jest ponownie według innej konwencji, co nie zmienia bynajmniej znacząco samych wydarzeń. Innymi słowy, dane, które są przedmiotem analizy, nic różnią się istotnie w obrębie różnych opisów. Zmiany dotyczą tylko modalności ich wzajemnych związków, które z kolei - jakkolwiek czytelnikowi może się wydawać, iż tkwią one korzeniami w zróżnicowanych teoriach społeczeństwa, polityki czy historii -w ostatecznym rozrachunku okazują się mieć swój początek w retorycznych przedstawieniach tego samego zespołu wydarzeń w terminach zasadniczo odmiennych całości. Z tego właśnie pow'odu, gdy musimy zestawić ze sobą różne interpretacje tego samego zespołu wydarzeń historycznych, by zdecydować, która spośród nich jest najlepsza czy też najbardziej przekonująca, często pojawiają się niejasności i wieloznaczność. Nic chodzi tu wcale o to, iż nie można odróżnić dobrej historiografii od złej, jako że przecież zawsze pozostaje nam możliwość odwołania się do takich tradycyjnych kryteriów, jak przestrzeganie reguł postępowania z materiałem dowodowym, względna kompletność narracyjnych szczegółów, spójność logiczna itd. Rzecz w tym, że rozróżnienie między dobrymi a złymi interpretacjami zdarzenia w'rodzaju Rewolucji Francuskiej nie jest zadaniem tak łatwym. jak mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z interpretacjami alternatywnymi dokonanymi przez historyków o stosunkowo identycznej wńcdzy i zbliżonym stopniu pojęciowego wyrafinowania. W końcu klasyczne dzieło historyczne nie może zostać podw-ażone czy też obalone ani na drodze odkrycia nowych danych, mogących zakwestionować jakieś konkretne wyjaśnienie któregoś z elementów' opisu, ani poprzez wypracowanie nowych metod analizy pozwalających nam na zajęcie się problemami, jakich dawniejsi historycy nie byli w stanie wziąć pod uwagę. I właśnie dlatego, że wielcy klasycy historiografii, tacyjak Gibbon, Michclel, Tukidydes, Mommscn, Rankę, Burckhardt, Bancroft i inni, nie mogą zostać definitywnie odrzuceni, musimy odnieść się do specyficznie literackich aspektów ich prac jako istotnych, a nie tylko drugorzędnych elementów ich hisloriograficznego rzemiosła.
Wszystko to wskazuje na konieczność dokonania rewizji konwencjonalnego rozróżnienia między prozą a poezją w odniesieniu do takich form narracyjnych, jak historiografia, oraz uznania, że sięgające Arystotelesa rozróżnienie pomiędzy historią a poezją okazuje się dla rozważań nad obiema formami dyskursu tyleż pożyteczne, co szkodliwe.Jeśli w poezji nieodmiennie tkwi żywioł historyczności, to żywioł poezji zawiera się w każdym historycznym opisie świata, a jest tak, ponieważ opisując świat historyczny, pozostaje-. y zależni, co nie dotyczy zapewne nauk przyrodniczych, od retorycznego repertuaru języka,i to zarówno w wymiarze charakterystyki przedmiotów narracyjnych przedstawień, jak i strategii konstruowania narracyjnych opisów przekształceń tych przedmiotów w czasie. Przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, iż historia nie posiada swej specyficznej, zastrzeżonej tylko dla siebie dziedziny: każdy zapis jest epizodem konfliktu między poetyckimi przedstawieniami prawdopodobnych wersji przeszłości.
Dawniejsze rozróżnienie pomiędzy fikcją a historią, w myśl którego pierwszą z nich pojmowano jako przedstawia. in. icgo, co wyobrażalnc, drugą zaś tego, co rzeczywiste, musi ustąpić świadomości, iż to, co rzeczywiste, daje się poznać tylko poprzez kontrast lub porównanie z tym, co wyobrażał nc. Ujmowane z takiej perspektywy, narracje historyczne są złożonymi strukturami, w obrębie których wyobrażony świat doświadczenia może istnieć przynajmniej na dwa sposoby: jeden kodowany jest jako „rzeczywisty”, drugi natomiast „demaskowany” w toku opowieści jako złudzenie.