82 Nieuchwytna uniwersalność O samotności podmiotu moralnego 83
powszechnego”, mają wspólny mianownik; jest nim charakter łpczyna i gdzie się kończy; normy pozwoliłyby mi w jakiejś chwili kulacji; ta okoliczność, że wszystkie one -J- celowość, wzajemnępocząć i zaprzestać wysiłku ze świadomością, że wszystko, co było i kontraktowość — czynią działania kalkulowalnymi. Każda z trzijło zrobienia, zrobiłem; a w dodatku wiedza o tym, że ta chwila cech zakłada, że rozumowanie poprzedza działanie; że definilpoczynku nadejdzie, pozwoliłaby mi tak swe działania układać, poprzedza zadanie; że uzasadnienie poprzedza obowiązek. Wszysfjpy jej nadejście przyspieszyć. W braku norm powszechnych mój, więc implikują takie działanie, które jest rezultatem racjonalnepodmiotu moralnego, los jest o wiele bardziej uciążliwy. Nie mogę rozważenia decyzji, lub przynajmniej może nim być, jeśli się aktoiąkoić sumienia, nie mogę uzyskać pewności poprzez stosowanie się porządnie do sprawy przyłożą. W zgodzie z definicją racjonalnego czytelnych reguł, które mogę zaobserwować patrząc na postępo-sporządzoną przez Maxa Webera, powiedzieć możemy, że działaiwanie innych ludzi, pamięciowo opanować czy nawet uczynić obdarzone omówionymi tu cechami są racjonalne —■ a to w (nawykiem. Choć jako istota społeczna jestem zawsze z innymi, jako sensie, że można je przedstawić w kategoriach środków i celćjstota moralna jestem zawsze sam; oplątany pajęczyną nakazów i za-Adekwatność środków i poprawność ich doboru można w zasadkazów, trwam w swej niezbywalnej wolności (jak ujął to Maurice ocenić obiektywnie — jeśli znane są cele, którym środki te mjBlanchot: „każdy tu ma swe własne więzienie, ale wewnątrz tego służyć. A i same decyzje w ten sposób podjęte są obiektywne, więzienia każdy jest wolny”24).
wynikające z nich działania — bezosobowe. Decyzje ;te wypływ! „Bycie z innymi” można regulować za pomocą kodyfikowalnych z rozumu, który nie jest niczyją własnością osobistą, niczyim osotporm. W odniesieniu do „bycia dla Innego” taka regulacja nie jest tym walorem; jeśli decyzje podjęte przez różnych ludzi są odmienfednak możliwa. Posługując się pojęciem Durkheima, ale w sprzecz-można to wytłumaczyć tylko różnicą między wiedzą pozyskapości z jego teorią, możemy powiedzieć, że moralność jest stanem indywidualnie a pełnią potrzebnej informacji, albo różnicami w pilipieustannej i nie dającej się naprawić anomii. Być moralnym to tyle, ści czy sprawności myślenia. To właśnie dzięki owej cesze !bezosotęo być zdanym na łaskę własnej wolności.
wości daje się działanie racjonalne przedstawić jako podległe norm(| Jestem istotą moralną, zanim myślę. Nie ma myślenia bez pojęć
— i to takim normom, które mają, teoretycznie rzecz biorąc; walz natury ogólnych), standardów (również ogólnych) i norm (zawsze
powszechny, a w praktyce nadają się do upowszechnienia. ladających się do uogólnienia). Gdy jednak pojęcia, standardy i nor-
Sądzę, przeciwnie, że moralność jest z przyrodzenia i nieuleczaliny wkraczają na scenę, popędy moralne ze sceny schodzą; ich rolę nieracjonalna — a to w tym sensie, że nie poddaje się kalkulacji1, żei^ra teraz etyczne rozumowanie — ale rozumowanie etyczne pokrew-da się przedstawić jako działalność posłuszna bezosobowym normo le jest prawu, nie popędom moralnym. Etyką nazywamy to, co Jean a więc tym bardziej nie da się opisać jako działalność podlej "ourastie określił mianem „morales des savantś‘\ którą przeciwstawił normom, którym można przypisać (lub dla których można uzyski .morales du peuple”. Ta ostatnia, twierdzi, „jest bliska instynktowi, status powszechności.! W odróżnieniu od moralności uczonych, nie posługuje się ona rozu-
Powołanie moralne jest z gruntu osobistp. Wezwanie — jeśli jnowaniem i dowodem”25. Twierdzi on także, że morales du peuple jest można tu mówić o wezwaniu — adresowane jest do mojej odpo\v,moralnością poświęcenia” — a przynajmniej okazuje się nią, gdy się dzialności; pobudki, by wziąć troskę i dbałość na siebie, nie uciszy i pogląda na jej efekty. Nie można jej wyjaśnić dążeniem do szczęścia, nie uśmierzy świadomość, że inni ludzie zrobią to za mnie, albo mi też — choćby i niebezpośrednim — interesem aktora.
• .i.tjr jixT . , . , . i ;• i 24 Maurice Blanchot, Vicious Circles, trans. Paul Aster, Station Hill, New York
przyjętych standardów przypadało. Normy powiedziałyby mi, co mi'9g5 10
robić i kiedy; normy poinformowałyby mnie, gdzie się mój obowiT » ,ean Fourasti6, de morale Goutier, Paris 1966, s. 29.
— jeśli o mnie chodzi — zrobiłem już to, co na mnie wedle ogólr