próbą stworzenia formuły w pewnym sensie kompromisowej : nie egoistyczny człowiek liberałów, oczekujących od swobodnej gry indywidualnych skłonności i interesów wyłonienia doskonałej społecznej harmonii, ale też i nie człowiek katolików czy nacjonalistów, włączany przez nich do abstrakcyjnej duchowej wspólnoty po doskonałym wyzwoleniu z cielesnej powłoki.
Widać zresztą wyraźnie, iż antropologia JDurk-heima jedynie w ograniczonym zakresie nsda-wioną jest na uzyskanie filozoficznej wiedzy |_ o człowieku w ogóle. Oczywiście, ów dualizm jest dualizmem ludzkiej natury i pod tym wzglądem Durkhcim uderzająco różni się od Marksa, który — podejmując podobną problematyką — wyraźnie wiązał ją z .historycznym zjawiskiem alienacji, z faktem, iż „jednostka zamyka sic w swej empirycznej naturze przed swą wieczną naturą (...), traktuje ją jako empirycznego boga poza sobą*'.* Niemniej jednak i Durkhcim uważał za bezpodstawne te dualistyczne koncepcje, które rozdwojeniu człowieka nadawały wymiar absolutny i pozaspołeczny. .
Polemizował więc z platońskim przekonaniem
0 bezwzględnej przedwstawności ducha i materii, dowodząc zarówno tego, że owej ludzkiej sprawy nie wolno rozciągać na cały wszechświat, jak i tego, że w człowieku te dwie przeciwstawne siły zostają właśnie w pewien sposób połączone. Miał też za złe Kantowi, któremu skądinąd zawdzięczał znaczną część swojej problematyki, że rozum i zmysły umieszczał on jak gdyby poza przestrzenią i czasem, podczas gdy w istocie wszelkie władze człowieka są wytworem ewolucji i stale ewolucji podlegają. fZarówno kantowskie, jak
1 platońskie rozwiązanie było zresztą dla Durk-heima tylko swoistym sformułowaniem wciąż nie rozwiązanego pytania: jak to się dzieje, iż
Fritzhonda: Myśl etyczna młodego Marksa, Warszawa 1963. s. 54
zdolnościi dyspozycje tak różne jak, z jednej strony, rozum, moralność etc., a z drugiej strony, zwierzęce pożądania i instynkty? Innymi iłowy, skoro człowiek jest bez wątpienia zwierzęciem, w jaki sposób możliwa jest rellgła, moralność, naukay Pytanie było kantowskie, odpowiedź kantoraą już nie była.
iDurkheim odwołuje się tu znowu do doświadczenia ludzkości, która zawsze nie tylko odróżniała od siebie ciało i duszę, ale także hierarchizowała odpowiadające im „funkcje psychiczne", z reguły stawiając niżej te, które związane .są wyłącznie z zaspokajaniem potrzeb fizycznychłżnalazlo to zwłaszcza odbicie w rozlicznych systemach wierzeń i praktyk religijnych, w których ludzka dusza otaczana była nimbem świętości, podczas gdy dało uważano za coś zasadniczo gorszego i innego} To w religii znalazł wyraz podział łudź-kiegyfwiata na sferę pręlanum. do której należą naąze zmysły, oraz sferę jącrum, w której rzeczywistość znana ze zmysłowego doświadczenia jawi
się nam w zupełnie innym świetle. Je same przed- • mioty i ci sami ludzie zmieniają pod dotknięciem ( bóstwa swoją naturę, stając się dla nas przedmio- _ tem szacunku i lękU. Woda z cudownego źródła przestajeEyczwycZajną wodą, służącą do gaszenia pragnienia; chleb i wino przemieniają się w ciało i krew Boga; dwa skrzyżowane kawałki drzewa przeobrażają się w coś, za co wierzącemu godzi się oddać życie lub przystać na najstraszliwsze cierpienia. Równie cudownej metamorfozie ulega pod wpływem religii sam człowiek: ten egoista z natury okazuje się zdolnym do największych poświęceń; miast słuchać wyłącznie własnych popędów, zaczyna oglądać się na innych. [Mówiąc krótko, „człowiek, wchodząc w życie religijne, bierze na się inną naturę, staje się innym człowie-kiemT’.1| Tak więc w religii dokonuje się realnie
|'Ł Durkheim: Próba określenia zjawisk religijnych. Warszawa 1903, s. 44.