BRONISŁAW GEREMEK
BRONISŁAW GEREMEK
skup-sUa
w innych krajach, niekiedy biorąc jednak pod uwagę także wartość skradzionych przedmiotów lub uwzględniając świętokradztwo jako czynnik obciążający, surowo traktując fałszowanie pieniędzy itp.). Wśród 805 skazanych za kradzież w latach 1651 — 1700 aż 422 było winnych „kradzieży kwalifikowanej” (proporcja recydywistów nie jest tu większa niż przy zwykłych kradzieżach — w obu kategoriach przestępców wynosi 52%). Występowali oni zazwyczaj w małych grupach, liczących 2 — 5 osób, które jednak nie nosiły charakteru trwałego; skład tych spółek złodziejskich ustawicznie się zmieniał. Jedyną wskazówką istnienia szerszych więzi środowiska przestępczego jest to, że niektóre dzielnice Amsterdamu miały reputację siedliska złodziei.
Opisy wielkich miast zwracają uwagę na istnienie skupisk przestępczych — tak było w Sewilli czy Madrycie, w Paryżu czy Londynie. Wiele wskazuje na to, że właśnie w tych metropoliach występowały znaczniejsze zgrupowania zawodowych przestępców, funkcjonowały trwale instytucje i więzi środowiskowe, były w użyciu tajemne języki przestępcze, a tawerny i domy publiczne stanowiły miejsca organizujące przestępczość. Opisy literackie znajdują pewne potwierdzenie w archiwach sądowych miast tej kategorii. Dla szesnastowiecznego Londynu dysponujemy dość niezwykłym dokumentem, a mianowicie raportem z 1585 roku opisującym środowisko złodziejskie. Raport podaje listę 45 najbardziej znanych złodziei londyńskich, wymienia 19 kryjówek złodziejskich (7 w Londynie, 6 w Westminsterze, 4 w Midlessex, 2 w Surrey), wreszcie opisuje szkołę rzemiosła złodziejskiego. W jednym z domów, podaje ten raport, „była szkoła, w której młodych chłopców uczono obcinania sakiewek”4 — musieli oni kraść sakiewki lub wyciągać z nich pieniądze tak delikatnie, aby żaden z przywiązanych dzwonków nie wydal dźwięku i w ten sposób uzyskiwali prawo wykonywania zawodu złodziejskiego.
Miasta wykazywały w ogóle większą kryminogenność niż wieś. Analiza spisów galerników hiszpańskich w XVI wieku dowodzi przewagi ludzi pochodzących z miast; w pewnej mierze mogło to być skutkiem sprawniejszego działania aparatu policyjnego na ich terenie, ale wydaje się prawdopodobne, że oddaje to także rzeczywistą strukturę przestępczości. Większość karanych przestępców wywodzi się z miastui to w pierwszym rzędzie z dużych. W okręgach Kordoby, Toledo, Madrytu i Valladolid ponad 40% skazanych pochodziło z głównych miast każdej z tych prowincji, większość zaś pozostałych wywodziła się z miast liczących więcej niż 2 tysiące rodzin.
Nawet we wczesnonowożytnych metropoliach przestępczość zawodowa była zjawiskiem bardzo ograniczonym, a w ogólnym jej obrazie przeważały drobne przestępstwa, często okazjonalne, kiedy indziej zamykające się w rutyno-. wych strukturach życia codziennego środowisk ludowych. Zapewne nie należy się poddawać sugestii liczb: znaczenie zjawiska nie zależy tylko od jego częstotliwości czy rozmiarów ilościowych. Nic jednak nie wskazuje na to, aby na początku epoki nowożytnej rzeczywiście występek stał się groźbą dla społeczeństwa ani też, aby wokół mego ukształtował się odmienny porządek społeczny.
Większe cechy prawdopodobieństwa ma to w wypadku przestępstwa szczególnego rodzaju, jakim było włóczęgostwo. Nie było ono wynalazkiem nowożytnym, bowiem prawne podstawy represji antywłóczęgowskiej tkwiły w ustawodawstwie Justyniana, a w XIV wieku ustawy przeciwko włóczęgom pojawiały się w większości krajów europejskich. Ostrość walki z włóczęgostwem w XVI i XVII wieku była jednak faktem uderzającym i to tym bardziej, że dotyczyła zarówno krajów o modelu protoindustrialnym, jak i krajów o starych strukturach społeczno-gospodarczych; występowała ona w tak różnych modelach rozwojowych jak te, które reprezentowała w tej epoce Anglia, Francja czy Hiszpania.
Obraz środowiska groźnego i zorganizowanego, jaki przekazują pamflety antywłóczęgowskie i literatura pikarejs-ka (łotrzykowska) XVI i XVII wieku nie odbiega od tego, jaki rysują specjalne ustawy skierowane przeciwko włóczęgom. Zdaje to sprawę ze stanu świadomości przede wszystkim elit społecznych, grup określających politykę represyjną. Surowość represji antywłóczęgowskich jest najmocniejszym elementem konstrukcji wizerunku tej epoki jako „żelaznego wieku”. Włóczędzy byli traktowani przez te ustawy jak ludzie poza prawem, analogicznie do banitów, a statut angielski z 1547 roku (odwołany jednak w trzy lata później)