do niego, dostrzegł w nim w pewnej odległości blade zielone światło. Zaciekawiony wszedł do środka. Po kilku minutach dotarł do końca korytarza i wszedł do dużej jaskini wypełnionej jaskarwozielonym światłem. Wzdłuż jednej ze ścian stało 30 trumien ustawionych jedna obok drugiej w długim rzędzie. Zaczął je otwierać, sądząc, że mogą zawierać klejnoty lub inne skarby. W trzech pierwszych znalazł zwłoki mnichów ubrane w podobny strój do tego, jaki nosili jego wybawcy z klasztoru.
Jak podaje Hartwig Hausdorf w Die Weisse Pyramide, „w czwartej leżała kobieta w męskim ubiorze, w piątej mężczyzna, który pochodził, jak mu się zdawało, z Indii i był ubrany w jedwabny czerwony kaftan... w trzeciej od końca spoczywało doskonale zachowane, ubrane w szatę z białego lnu, ciało mężczyzny, a w przedostatniej ciało kobiety, której etnicznego pochodzenia nie udało mu się określić”. Co niezwykłe, zwłoki nie wykazywały oznak rozkładu, mimo iż zdaniem Spencera trumny musiały znajdować się tam od dłuższego czasu.
Rozczarowany, że nie znalazł żadnych skarbów, podszedł do ostatniej trumny i uniósł jej wieko. Ku jego zdziwieniu zobaczył w niej małe stworzenie ubrane w błyszczącą srebrzystą szatę. Jego wielka głowa była srebrzystego koloru, zaś oczy zakryte ogromnymi powiekami. Istota nie miała ust, zaś w miejscu nosa widniał krótki kikut. Kiedy schylił się, aby dotknąć jej zwłok, ogromne oczy nagle otworzyły się i spojrzały na niego, emitując przenikliwe zielone światło, które go oślepiło. Przestraszony zatrzasnął wieko i wybiegł z jaskini rozdzierając w panicznej ucieczce ubranie o wystające skały. Wrócił do klasztoru, gdzie wysoki rangą lama powiedział mu, że istota, którą widział, była podobizną „wielkiego mistrza, który przybył z gwiazd”. Lama próbował przekonać go, że tylko mu się wydawało, iż ta istota była żywa, jednak Spencer nie dał się przekonać, że to było tylko złudzenie. Wciąż przestraszony opowiedział o swoim przeżyciu Williamowi Thompsonowi, który po powrocie do Stanów Zjednoczonych opisał jego relację w amerykańskim magazynie Adventure. Kilka dni później Spencer opuścił klasztor i zniknął bez śladu. Nigdy potem już o nim nie słyszano.
„— W podziemnym Tybecie — oświadczył Roerichowi brodaty przewodnik w roku 1928 — przechowywanych jest wiele skarbów Mądrości. Kiedy zostaną ujawnione, jeden bardzo stary skład naukowych artefaktów zadziwi świat” (M.K. Roerich, Flame in Chalice).
W roku 1870 delegacji rosyjskich uczonych pozwolono obejrzeć jeden z tych pochodzących z wcześniejszej epoki artefaktów. W tybetańskim klasztorze lamów w pobliżu świętej góry Bełucha ich delegację przedstawiono wiekowemu lamie posiadającemu głęboką wiedzę z zakresu astronomii i fizyki. Lama wybrał dwóch członków delegacji, specjalistów od planet, i poinformował ich o buddyjskich technikach koncentracji. po czym poprosił ich. aby zastosowani wegetariańską dietę. Kilka dni później zaprosił ich do swojej celi, gdzie pokazał im dziwne metaliczne urządzenie.
Tajemnicze urządzenie stało na podłodze i emitowało dziwny przytłumiony dźwięk. W pewnym momencie wyłoniła się z niego mgiełka, który rozprzestrzeniła się i przekształciła w miniaturowy ruchomy model naszego układu słonecznego z Ziemią, Marsem, Merkurym i pozostałymi planetami powoli obracającymi się wokół Słońca. W tym eterycznym układzie słonecznym naukowcy spostrzegli nienormalną cechę: dziesiątą planetę krążącą za orbitą Plutona. Stary lama odmówił odpowiedzi na pytania dotyczące natury i pochodzenia tej preholograficznej maszyny na światło słoneczne, dal jednak do zrozumienia, że została ona „dostarczona w celu demonstracji” (Trzeci Panchen Lama, Road to Shambhala).
Koncepcja istnienia starożytnej nadnaturalnej społeczności określanej w dawnej nomenklaturze „Wspomagaczami Rozwoju Ludzkości”, która żyje w odludnych dolinach położonych na górzystych wyżynach północnego Tybetu, jest z pewnością zbyt fantastyczna, aby mogła być zaakceptowana przez racjonalnie myślące zachodnie umysły. Tym niemniej
MORZE
GRENLANDZKIE
Spitzbergen ► miejsce katastrofy UFO
MORZE BARENTSA
OCEAN ARKTYCZNY
•^podwodne odkrycia, z piramidą włącznie
Uwaga:
linia łącząca Piramidy Białą i Wielką przecina się pod kątem 51°51' z linią łączącą Stone-henge i Gizę oraz z linią przechodzącą przez Stonehenge i... Atlantydę (?)
Równik
Trójkąt Szambalijski: Przedłużenie najbardziej na północ wysuniętej granicy Trójkąta Szambalijskiego przecina się z dwoma obszarami odkryć. Na południowym wschodzie linia ta przechodzi przez położony na południe od Japonii obszar podwodnych stanowisk archeologicznych odkrytych w roku 1995, z których najbardziej interesująca jest pojedyncza kamienna piramida o wysokości 60 stóp (ok. 18 m) i szerokości 200 stóp (ok. 61 metrów), zaś na północnym zachodzie przez położoną na północ od Norwegii wyspę Spitzbergen, gdzie zgodnie z wydanym w maju 1952 roku przez rząd norweski oświadczeniem dla prasy odkopano mierzący „80 stóp [ok. 24 m] średnicy i 20 stóp [ok. 6 m] wysokości pojazd w kształcie dysku, który z całą pewnością nie pochodzi z Ziemi".
TRÓJKĄT SZAMBALIJSKI 1 INNE OSOBLIWOŚCI
© Tony Bushby (koncepcja mapy)
STYCZEŃ-LUTY 2010
NEXUS • 47