że ich miał przy sobie, nie czuł ich radości; on, co miał tysiąc sułtanek w haremie!
I dziewięć razy od tej chwili, księżyc wrócił do dawnej postaci, a kalif zawsze sądził, że nic się pomiędzy niemi trojgiem nie zmieniło.
— Dziewięć razy księżyc zmienił swą postać, a dąb wypuścił nowy korzeń i pierwszy pączek wyrósł z łona róży! A rzadko brakowało Abassy przy biesiadach!
A zawsze rumiane były jej lica, a uśmiech i śpiew był na jej ustach, choć ból i trwoga w jej łonie!
A za dziesiątą zmianą księżyca, Giafar unosił tuląc do serca niemowlę bielsze od śniegu, a rumak jego leciał przez pustynią i niósł go błyskawicą do murów miasta świętego.
Nic się nie zmieniło na dworze kalifa! Wrócił Giafar, i znowu w pałacu brzmiały wesołe biesiady. Pokój był z nimi przez długie lata, a kalif powtarzał na prośby Giafara: «Taka jest wola kalifaI a biada temu, kto na nią głuchy!»
Lecz była żmija na dworze kalifa!... Podły niewolnik z rodu czarnych bestyj... Doniósł ten szatan, co podsłyszał swemi czamemi uszami; i zmarszczył brwi i ścisnął pięści rozżarzony kalif, ale przytłumił na chwilę ogień swej zemsty, aby pożar wszystko mógł za jednem dmuchnięciem pochłonąć; i pocałował jak zwykle swą siostrę w czoło, dosiadł swej ulubionej białej klaczy, i udał się z dworem w pielgrzymkę do miasta świętego.
Ale serce ojca czulsze od kozuniu1. Nim kalif stanął u progów Mekki, już młody Ali był w Balsorze. A rozgniewany kalif wyciąć kazał cały ród Bermicydów, i wygnać w puszczę Abassę!
59
Kozuń, roślina zamykająca się za zbliżeniem.