METAJĘZYK JAKO PROBLEM JĘZYKOZNAWCZY *
[...] Rozróżnienie wyraźnie antycypowane przez starożytnych Greków i tradycją.Indii, a rozwinięte w średniowiecznym traktacie de suppositionibus, zostało umotywowane we współczesnej logice ze względu na (potrzebę rozgraniczenia dwu poziomów języka, tj. „języ-ka przedmiotowego”, mówiącego o świecie zewnętrz-nym w stosunku d^jęTykyf i ję7.yka, kfórym_-mńwimy o samym kodzie językowym. Tfen ostatni aspekt języ-i ka nazywamy ^metajęzykiem”;) jest to pożyczka poi- « skiego terminu ukutego przez (Ąlfreda Tarsklegg) w latach trzydziestych XX wieku. Ten sam językowy repertuar^ może być użyty na obu poziomach; tak więc możemy mówić po angielsku — jako w metajęzyku — o angielskim jako języku przedmiotowym i interpretować słowa oraz zdania angielskie za pomocą angielskich synonimów i parafraz>Jter£rny Bentham odróżnia -„oj?ja-l śnienie za pomocą (przekładu) i za pomocą ^parafrazy7.
Jak parT^Jotrrdarn MólTefaTi^tory uzywał'"prozy nie wiedząc o tym, używamy metajęzyka, nie-zdająęjsobie oprawy z metajęzykowego ^charakteru naszych twier-IdizerL (Operacje -metajęzykowe, bynajmniej nie ograniczane ao dziedziny nauki, okazują się integralną częścią naszli językowej aktywmośc^lllekroć nadawca i/lub od-biorca muszą sprawdzić, czy używają tego samego ko-fdu, wypowiedzi są zorientowane na kod, a zatem speł-Iniają metajęzykową (lub glosującą) funkcję^ „Nie rozu-
1 Początek artykułu pominięto, ponieważ stanowi prawie dokładne powtórzenie fragmentu rozprawy Poetyka w świetle językoznawstwa, zawartej w t. II tej edycji (przyp. red.).
-
miem pana — co pan ma na myśli?” -=_pvta odbiorca, Tub w srtylu Szekspira: WHat thou say’st? [archaizowany sposób wyrażenia „O czym mówisz?” — przyp. M.R.M.], nadawca zaś, antycypując takie pytania, dopytuje się: „Wie pan, co mam na myśli?” Wówczas, zastępując zakwestionowany znak innym znakiem lub całą grupą znaków tego samego lub innego językowego kodu, kodujący stara się uczynić komunikat bardziej dostępnym dla dekodującego.
„— Skwapliwie powiedziałem: Ale nie do stopnia skażenia. Skażenie? — Moje literackie słowo wprawiło ją w zakłopotanie. Wyjaśniłem je: Zepsucie. Ona patrzyła, nie rozumiejąc, co mam na myśli” (Henry James, The Tum of the Screw).
„— Więc tyle tylko powiem, kto rąbnął kapelusz, ten i staruszkę zaciukał. — Co to znaczy: zaciukał? — Och, to jest słówko bardzo dziś wzięte w towarzyskiej konwersacji. Zaciukać kogoś znaczy zabić go. — Pani chyba jednak nie wierzy, że pani ciotkę zamordowano?” (G. B. Shaw, Pigmalion, przeł. K. Piotrowski).
Lub proszę sobie wyobrazić taki rozpaczliwy dialog: „Sztubak się Oblał. — A co to znaczy «oblać się»? — «Oblać się» to tyle, co «spalić się». — A «spalić się»? — «Spalić się» to nie zdać egzaminu. — A co to «sztu-bak»? — nie daje za wygraną rozmówca, nie obeznany ze słownictwem.szkolnym. — «Sztubak» to uczeń niższych klas.”
Tego rodzaju równania używane zwykle przez rozmówców przekreślają .pojęcie językowych znaczeń jako „subiektywnych i nieuchwytnych” {intangibles); równania te szczególnie rzucają się w oczy w przy pad- | ku ich odwracalności: „Drugoroczny student nazywa się spadochroniarz”; „Gąsior jest dorosłym samcem gęsi” i także odwrotnie: „Dorosły samiec gęsi jest gąsiorem”. Pierwszy z ostatnich przykładów jest potwierdzeniem tezy C. S. Pęirce^a^że każdy znak jest I przekładalny na inne znaki, które go szerzej rozwijają; » 'odwrotny przekład bardziej eksplicytńego sposobu wyrażenia na bardziej zwięzły jest ilustrowany ostatnim przykładem. ,____——-— N
Peirce uważa znaki za ekwiwalentne^ „gdy każdy I z nich może być intęrpretańfem"' drugiego”. Należy'
383