i 94 Aspekty mitu
roli. Nie narzuca się więc tutaj zależność genetyczna: próby matrymonialne w rodzaju ludowej baśni. Z drugiej strony Peuckert doszukuje się „początków” baśń i na Bliskim Wschodzie epoki protohistorycznej, a to z racji niezwykłego bogactwa ekonomicznego i bezprecedensowego rozkwitu, jaki na tych terenach stał się udziałem kultów płodności i symboliki seksualnej, choć analizy Maxa Ltithiego udowodniły tezę przeciwną — że sfera erotyczna nie odgrywa w baśniach żadnej roli.
Jan de Vries poświęca sporo miejsca na omówienie hipotezy C.W. von Sydowa dotyczącej indoeuropejskich początków baśni czarodziejskich1. Trudności związane z utrzymaniem takiej hipotezy są tak oczywiste, że nie ma sensu się nimi tutaj zajmować, zresztą sam von Sydow zrewidował później swe poglądy. Skłonny jest teraz umieszczać początki baśni w jeszcze bardziej zamierzchłej przeszłości, w czasach przedindoeuropejskiej kultury megalitycznej. Taki punkt widzenia omówił w niedawno opublikowanej analizie Otto Hutha2 i należy żałować, że nie wspomina o nim Jan de Vries. Według Otto Hutha, do „religii megalitycznej” miałyby należeć dwa dominujące w baśniach motywy: dalekie podróże i królewskie zaślubiny. Za kolebkę kultury megalitycznej zazwyczaj uznaje się Hiszpanię i północno-zachodnią Afrykę, skąd megalityczne fale dotrzeć miały aż do Indochin i Polinezji. Zdaniem Hutha, zasięg obejmujący aż trzy kontynenty tłumaczyłby tak powszechne występowanie baśni. Jednak z powodu nikłej znajomości protohistorycznej „religii megalitycznej” hipoteza ta nie jest zbyt przekonująca.
Bardzo szybko profesor de Vries przechodzi do omówienia wyjaśnień proponowanych przez psychologów, szczególnie podkreślając zasługi Junga3. Zgadza sięzjungowskąkoncepcją archetypu jako struktury nieświadomości zbiorowej, słusznie jednak przypomina, że baśń nie jest bezpośrednim i spontanicznym wytworem nieświadomości (jak na przykład marzenie senne): jest ona przede wszystkim „formą literacką”, podobnie jak powieść albo dramat. Zdaniem Jana de Vries, psycholog, próbując posługiwać się schematami abstrakcyjnymi, nie interesuje się historią motywów folklorystycznych i ewolucją ludowej tematyki literackiej. Zarzuty te są uzasadnione, pod warunkiem jednak, że nie zapomnimy, iż psycholog głębi używa własnej skali, a wiemy, że to „skala tworzy zjawisko”. Folklorysta może jedynie zarzucać psychologowi, że wyniki jego badań nie pozwalają rozwiązać zadanego problemu i że mogąjedynie wskazywać nowe kierunki poszukiwań.
Drugą część swojej książki Jan de Vries poświęca na prezentację własnych poglądów. Szereg trafnych analiz4 pokazuje, że do problematyki związanej z sagami (sagą o Argonautach czy sagą o Zygfrydzie) podejść można od strony mitów, a nie baśni. Odnośnie do poematu o Zygfrydzie, chodzi o to, by dowiedzieć się nie tego, jak powstał on z fragmentów różnych legend i „motywów” folklorystycznych, lecz w jaki sposób z pierwowzoru historycznego zrodziła się legendarna postać. W tym miejscu autor wyraźnie podkreśla, że saga nie jest zlepkiem różnych „motywów”, lecz opisem całości biografii bohatera, od jego narodzin aż do tragicznej śmierci5 6. Heroiczny epos nie należy do tradycji ludowej; jest formą poetycką stworzoną w kręgach arystokratycznych. Jego świat jest światem idealnym Złotego Wieku, podobnym do świata Bogów. Mitowi bliska jest saga, a nic baśń. Bardzo często trudno rozstrzygnąć, czy saga jest „uheroicznioną” opowieścią o losach postaci historycznej, czy też — przeciwnie — zeświecczonym mitem. Oczywiście identyczne archetypy - to znaczy te same wzorcowe postacie i sytuacje — pojawiają się zarówno w mitach, sagach, jak i baśniach, a jednak podczas gdy dzieje bohatera sagi kończą się zawsze tragicznie, to baśń oferuje nam zawsze szczęśliwe zakończenie".
Zob. tamże, s. 48 i nast., s. 60 i nast.
Marchen uncl MegaIithreligion, „Paideuma”, t. V/1950.
Zob. de Vries, Betrachtungen zum Marchen, hesonders in sel' nem Yerhaltnis zu Heldensage ttnd Mythos, dz. cyt., s. 34 i nast.
Zob. tamże, s. 38 i nast.
Zob. tamże, s. 125.
Zob. tamże, s. 156.