30
„rodzimej", która inki przed nim, nie zabił, ani nie zalhimił, bo tę twórczość odnajdujemy bez przerwy przez cały ciąg XVI stulecia. Jeżeli humanizm łaciński czy polski jest prądem warstw wyższych, elity i inteligencji, płynącym bądź co bądź po k ła <1 a m i gór n y in i — to równocześnie spodem, głębiami s p o 1 e e z n y m i, przez warstwy drobnej szlachty, mieszczaństwa, ludu, po prowincji, po miasteczkach, płynie stale dość bystry nurt owej twórczości, którą nazywa się bezwzględnie „rodzimą". Należą tutaj: powieści i nowele tworzone na wątkach średniowiecznych, tzw. literatura mieszczańska czy sowizdrzalska istniejąca w XVI w., literatura religijno-dcwoeyjna, różne żarty i kpiny literackie ild. Oba prądy mają nawet w XVI wieku liczne punkty zetknięcia. A kiedy w XVII wieku napoi* humanizmu nieco zelżał i wymagania czytelników (lak jak dzisiaj) się obniżyły, to ta twórczość rodzima wybuchła z laką siłą, lak się rozwinęła i zróżnicowała ciekawie, iż to samo jest dowodem, że jej humanizm nie niszczył. Aryslokra-tyzin humanizmu trzymał się tylko od niej z dala i nie dopuszcza! lego literackiego profamun vul<jas do swego towarzystwa. Gdybyśmy zaś i to poczytali za grzech humanizmu renesansowego, to odpuszczenie win znajdzie on w tym, że dal Polsce kulturę lit e r a c k ą, n miko w ą, a r l v s I y c z n ą, która już na zawsze — mimo późniejszych zniżeń lotu i upadków — została własnością przynajmniej części jej twórców, że przeprowadził Polaka przez doskonalą szkołę literacką, która zrównała go z naj-