220 (De)Kottstrukcje kobiecości
lutystycznego generalizowania panujące w feministyczny dyskursie i zarazem ujawnia możliwości ich obalenia. Polfo ka feminizmu oparta na takim definiowaniu jego podmiotu które odwołuje się do kryteriów tożsamości płci, oznacza automatycznie wykluczenie Innych. Jest zatem nieefektyw. na, gdyż, tak czy inaczej, ci Inni pojawią się w przyszłości kwestionując zasady polityki tożsamościowej.
We wszystkich swych pracach Butler ostrzega przed próbami definiowania podmiotu politycznego działania, gdyż defi. niowanie takie grozi niebezpieczeństwem, że owo polityczne działanie, aspirujące do reprezentowania większości, będzie dostępne tylko dla tych jednostek, które z góry się określi jako spełniające normy tego podmiotu. Sama kategoria „kobiety” co do treści której nie ma zgody, prowadzi do politycznego zamknięcia. Już w momencie jej ukonstytuowania (a jest to zawsze jakaś jej wersja) staje się normatywna i wykluczająca. Rodzą się tu ważne pytania o to, którą wersję feministycznej czy lesbijskiej podmiotowości powinno się uwidocznić, a którą odrzucić. I kto o tym zadecyduje - czyje żądania, doświadczenia, przeżycia mają większą wartość i powinny zostać włączone jako baza politycznych działań? Czy nie mamy tu przypadkiem do czynienia z hierarchią władzy w obrębie ruchów, które takie praktyki wykluczania chciały zwalczać jako męską strategię hierarchizacji i dominacji? Czy nie definiują zwykle te osoby, które mają większe możliwości nazywania, i to ich doświadczenia są następnie generalizowane i stoją w centrum politycznych żądań? „Poprzez jakie wykluczenie podmiot feminizmu został skonstruowany i w jaki sposób owe wykluczone domeny powracają, by straszyć «integralność» i «jednośó» feministycznego «my»? I jak to się dzieje, że sama kategoria, podmiot, *my», która przypuszczalnie jest zakładana ze względu na solidarność, wprowadza podziały, które miała znieść? Czy kobiety chcą stać się podmiotem na podstawie modelu, który wymaga zewnętrznych terenów wykluczenia i produkuje je, czy też feminizm musi podjąć krytykę mechanizmów, które produkują i destabilizują kategorie tożsamości?*’ (Butler 1992,14 i n.).
Podobne pytania stawia Butler w odniesieniu do polityki przedstawicielskiej gejów czy lesbijek. Butler nie neguje, że lesbijki są kategorią niewidoczną społecznie i że dopiero niedawno rozpoczęły starania, by uzyskać prawa na polu polityki tożsamościowej ruchu. Jednak podobnie jak trudno zbudować definicję „kobiet”, która nie wzbudzałaby od razu protestów i kontrowersji ze strony kobiet nią nieobjętych, tak też trudno znaleźć wspólną tożsamość dla lesbianizmu i uznać ją za reprezentatywną. Zastanawiając się, co, jeśli coś w ogóle, lesbijki mają ze sobą wspólnego i kto to może - w imię kogo -rozstrzygnąć (1993a), Butler przestrzega przed konsekwencjami budowania tożsamościowej polityki opartej na wspólnocie doświadczeń, która w rzeczywistości nie istnieje, ale sprawiając wrażenie prawdziwej, zawsze marginalizuje innych. Polityka polegająca na wykluczeniu prowokuje swój koniec i powinna być odrzucona.
Postrzegając tożsamość jako efekt osadzania się znaczeń -pewnych aktów performatywnych produkowanych poprzez powtórzenia i cytowanie, Butler twierdzi, że podmiot nie może być dłużej rozumiany jako stabilny czy jednorodny. Próby zbudowania polityki na tak chwiejnym i sztucznym gruncie niosą w sobie możliwość własnego obalenia. Polityka zbudowana na wykluczeniu, odrzuceniu i opresji ryzykuje ciągłą konfrontację z wypartą stroną. Według Butler i wielu innych zbyt dużo energii poświęca się wzmocnieniu środków kontroli i zapewnieniu bezpieczeństwa przez uciszanie protestów. Tym bardziej, że odrzuceni Inni z pewnością jeszcze się pojawią i zwrócą przeciwko swemu opresorowi.
Ponieważ zdefiniowanie podmiotu prowadzi zawsze do wykluczenia i zawsze budzi w końcu sprzeciw, Buder nawołuje do jego otwarcia i budowania polityki na „nieugruntowa-nym gruncie” {„ungrounded ground”). Tylko pod warunkiem uwolnienia kategorii „lesbijki” czy „kobiety” od konieczności posiadania jedynego desygnatu, który w rzeczywistości nie istnieje, możliwe stanie się polityczne działanie (Buder 1993, 16). Otwartość czy też założona nieokreśloność kategorii