150 Z. KRASIŃSKI: IRYDION
INNI. Tam w dole już lecą orły Arystomacha.
INNI. Z tej strony Tubero się wdziera.
IRYDION. (Wchodząc) Mylicie się, ludzie moi. Tubero przeżył już wszystkie dni swoje (Wstępuje na podstawę obelisku) Cóż to znaczy? Topory, puklerze na ziemi? Sami w nieładzie stoicie, jakbyście nie wiedzieli, co czynić? Bracia, raz ostatni wołam was do boju — a potem sen i wieczne milczenie! (Chwila cichości)
Cóż to znaczy? Patrzycie ku mnie wzrokiem bojażli-wych — opuszczacie ramiona — przelatujące połyski bledną od bladości liców waszych. Do broni!
JEDEN Z ŻOŁNIERZY. Wodzu, biłem się od mroku aż do zachodu miesiąca.
DRUGI. Kto ostał się przy nas? Jedni leżą bez ducha — drudzy konają w torturach — inni sobie poradzili lepiej — przeszli do cezara 1
INNI. Patrz na rany nasze — ledwo ustać możemy.
INNY. Arystomachus pół żelezca w piersiach mi załamał. Daj wody — wody trochę!
IRYDION. Ognia, ognia tylko ci dać mogę!
WSZYSCY. Ty, okrutny — ty, bezbożny!
IRYDION. Diomedesie, tyś rodem z Koryntu. Czy chcesz uniżyć się przed tymi, którzy ojczyznę ci wydarli? I ty, Lastenes, i ty, Glaucus, i ty, piękny Eutellu?
CHÓR GŁOSÓW. Źle, źle nam — mdło i posępnie — co z naszych mąk umarłej ojczyźnie?
IRYDION. Chwała, bluźnlerce)
CHÓR. Życia, życia, nie chwały!
Chleba, chleba, nie chwały!
IRYDION. Nędzni! słyszałem wasze przysięgi — widziałem wasze zbroczone oręże — byliście dzielnymi kiedyś. Lecz teraz, nad grobem, przyszedł na was koniec wspólny ludziom — nie rozpacz — nie wściekłość — nie zaślepienie — ale hańba podłości!
CHÓR. Cezar kochał cię niegdyś — podaj nas i siebie do łaski cezara — czas jeszcze, o Irydionie!
IRYDION. I wy myślicie żyć długo po przebaczeniu Romy? Ja wiem, że niesława nie skróci dni waszych — ale poszlą was na wygnanie, kędy piasek zeżre wam stopy, a słońce głowy na węgiel rozsypie — ale poić was będą trucizną na biesiadach świątecznych, ale oskarżać co dzień o nowe zbrodnie! Ktx> wejdzie w służbę, tego krew zawczasu wrogom przędąną będzie. Kto zostanie w mieście, ten skona budując teatra ludowi — i wszyscy zginiecie, jako na was przystało, podłe niewolniki!
JEDEN Z ŻOŁNIERZY. Co ty nam złorzeczysz, ty, któryś nas zdradził?
DRUGI. Obiecałeś zwycięstwo — dotrzymaj!
IRYDION. Pilades! pchnij tego, który cię trzyma, i idź dalej 1
ŻOŁNIERZ. Głowa twoja skazana!
DRUGI. Bracia, zanieśmy ją cezarowi!
IRYDION. Odrzuciłem tarczę — mierzcie! — ale zanadto drżą wam ręce, byście trafili. Ach! biedny mój Pilades!
PILADES. Los twój gorzej mnie boli, synu Amfilocha. (Pada trafiony t umiera)
CHÓR. Czy widzisz te orły złote, tę purpurę cesarską? Czy słyszysz trąby legionów?
IRYDION. (Zeskakując z podstawy obelisku) Każdy z tych mieczów gardło jedne przetnie — ty, nędzny, przejrzyj się w klindze Sygurda — ale ani kroku bliżej! Zdrajco, nie garnij się pod żelazo Tuberona — precz mi z drogi! Ułóżcie ręce do prośby — kolana w bruk wgniećcie — módlcie się do Rzymian! (Przechodzi wśród nich i wstępuje na stos Elsinoi)
CHÓR. Synu nieszczęścia, niech krew poległych płynie przed tobą — niech przekleństwa żyjących grzmią za tobą na ciemnych brzegach Styksu!