gę, że w tej opowieści ciotka nie jest dobrą antenatką, kobiety nie współtworzą „użytecznej tradycji”, opowieść nie wyzwala, nie otwiera ust. W pierwszej chwili można by pomyśleć, że to konsekwencja męskiej narracji, bo przecież za wszystkim stoi poeta Dariusz Muszer. Przyjrzyjmy się jednak tekstowi i zauważmy, że nawet jeśli kobietę opowiada nam mężczyzna, jego punkt obserwacyjny usytuowany został zdecydowanie po stronie Agaty. Wujek Wolfgang jest także rozbrajająco szczery, ale przecież zaledwie przez chwilę wydaje się nam, że chce powiedzieć prawdę. Nigdy nie skazano mnie za to, co zrobiłem - obiecuje konfesję, która przechodzi od razu w bilans bankiera, niepamiętającego nawet Agaty. A więc wina i kara pozostają tylko kwestią lepszego lub gorszego oszustwa w sprawach wypowiadanych bez wstydu. W przestrzeni mieszczańskiej Wolfgang ma zamknięte usta, choć z innych powodów niż Agata.
Muszer w całej swej twórczości jest antymieszczański, bana-listyczny i neomoralistyczny, jeśli można użyć etykietującego skrótu. W tych dwu wierszach jest szczególnie wiernym odtwórcą dyskursu obłudy, który w innym miejscu poświęca wypowiedzeniu niewypowiedzianych zjawisk społecznych zabijających mężczyznę. Niejest więc Muszer moim odkryciemjako profeminista; tym lepiej. Dowodzi to tylko, iż mając wrażliwy język i sumienie, można dawać świadectwo tej części losu, która nie interesuje głównonurtowych moralistów i estetów, głoszących apoteozę rodziny kosztem prawdziwego jej wizerunku, tam, gdzie lepko od lukru i obłudy. Na przykład w powieściach Małgorzaty Musierowicz, która tak udanie wychowuje kolejne roczniki ufnych Agat. Oby nie spotkały na swej drodze wujka.
-
Postkolonializm umieścić można w sąsiedztwie narracji tożsamościowych, dekonstruktywistycznych, nowohistorycznych. Ma z nimi wiele cech wspólnych, należy do dyskursów politycznych i komunitarystycznych: kładzie nacisk na tożsamość zbiorową, na opowieść lokalną, na wychodzenie poza kulturę dominującą. Często sięga po procedury dekonstruktywistyczne, aby pokazać ambi-walencję pojęć swój-obcy i retoryczną strukturę pojęć takich jak „naród”, w której ramach dokonujemy opisu świata. Narrację postkolonialną można wyobrazić sobie jako rewers narracji „uniwersalnej”, jako ponowoczesną kontynuację Smutku tropików Claude’a Levi-Straussa, który ubolewał nad „cywilizowaniem” świata, nieuchronnym, lecz przygnębiającym faktem odbierania dzikości dzikim i zacierania różnic pomiędzy ludźmi z różnych światów, wymykających się zaprojektowanej przez i dla samego projektanta opowieści.
Postkolonializm ma przynajmniej trzy oblicza, trzy modele narracji, trzy typy narratorów. Po pierwsze, jest intelektualną rozbiórką kolonializmu, będąc zarazem postneokolonializmem, gdy uprawiamy go jako krytykę dyskursu - wzorem Jamesa Clifforda,
163