kąd pędził Straszyńskiego jakiś niepokój wewnętrzny, obok chęci zobaczenia arcydzieł miejscowych galeryj obrazów.
Około 1865 r. znalazł się Straszyński w Londynie z malowanym jeszcze w Rzymie pikantnym obrazem, przedstawiającym dwóch kardynałów w sypialni ubierającej się pani Dubarry. Tu jednak zaczyna się okres ciężkich prób w życiu artysty.
Nieznane nam bliżej powikłania moralne doprowadziły go do zerwania z rodziną. Nadzieje na zamówienia zawiodły. Straszyński z nędzy bierze się do kopiowania obrazów — a wreszcie — on mistrz europejskiej miary — do retuszowania fotografij!... Wkońcu zostaje nauczycielem francuskiego i rysunków w jakiejś szkole na przedmieściu Londynu!...
Raz tylko jeszcze szczęście uśmiechnęło się malarzowi. W 1867 r. żeni się z córką oficera marynarki angielskiej. Teraz zaczyna znów malować portrety i obrazy, — ale już po 2-ch latach śmierć żony przerywa nietylko tę pracę, ale jakieś nici w duchowym organizmie artysty. Wyczerpany i rozgoryczony do świata, nieuleczalnie chory, boryka się Straszyński jakiś czas z nędzą. Malarstwo rzuca. Wreszcie — zdruzgotany życiem, „powraca — bez serca i sławy, jak obłąkany ptak" — do kraju, aby w ziemi rodzinnej złożyć kości.
Zmarł w niedostatku, zapomniany przez wszystkich, w Żytomierzu 1879 r.
Z rzeczy polskich — do których zwracał się rzadko — znany jest jego obraz „W pracowni Bacciarelli“. — Mistrz króla Stanisława porozumiewa się z uroczą damą, korzystając z tego, że jej towarzysz zbyt pilnie studjuje nagą modelkę, siedzącą na podjum. Scena pełna dyskretnego życia i dowcipu, malowana wytwornie, z mnóstwem prześlicznie skończonych pędzlem cacek.
Jeżeli nie sztuka CHLEBOWSKIEGO (1835 — 1885) to jego życie było dziwnem jak w bajce pasmem fantastycznych niespodzianek.
Urodzony na Podolu, trafił w młodych latach do Akademji Petersburskiej i przebrnął straszliwą jej szkołę o tyle szczęśliwie, że w roku 1859, jako stypendysta akademji znalazł się w Paryżu. Tu zetknął się nie z Rafaelem, ale ze sztuką nową: zobaczył wspaniałe barwy Dela-croix,zrozumiał potęgę prawdy, tkwiącej w dziełach Millet i Cour-bet’a. Te wrażenia znacznie złagodziły cechy ujemne, nabyte w Aka-demji Petersburskiej. Chlebowski rozkwita jako wybitny technik i świetny kolorysta.
Powszechną uwagę zwróciło na niego wystawienie „Dziewicy Orleańskiej" 1864 r. Cesarz Napoleon III nabył ten obraz. Kilka in-
98