Wiele z moich muzycznych asocjacji ma charakter werbalny, niekiedy graniczący z absurdem. Jedząc kiedyś wcześniej tego grudnia wędzoną sieję (którą uwielbiam), usłyszałem w głowie hymn O Come Let Us Adore Him, który odtąd wiązał się dla mnie z tą rybą.
Często takie asocjacje są podświadome i stają się jasne dopiero po fakcie. Jedna z korespondentek pisała mi o mężu, który bardzo dobrze zapamiętuje melodie piosenek, ale nie słowa, niemniej jak wielu ludzi robi do nich nieświadome nawiązania. „Kiedyś na przykład powiedziałam: »Tak, tak, teraz robi się ciemno całkiem wcześnie«, a on po krótkiej chwili zaczął gwizdać The Old Lamplighter [Zapalacz latarni], nieprzyzwoitą piosenkę, którą mógł słyszeć w życiu najwyżej kilka razy. Słowa ma pewnie zmagazynowane gdzieś w pamięci, i to powiązane z muzyką, ale dostęp do nich możliwy jest tylko poprzez muzykę bez słów”.
Ostatnio kilka dni spędziłem z pewnym kompozytorem, wypytując go o wyobraźnię muzyczną. W pewnej chwili przeprosił i wyszedł do toalety, a wróciwszy, powiedział, iż rozbrzmiała mu w głowie popularna jakieś czterdzieści lat temu piosenka, której zrazu nie potrafił rozpoznać. Po krótkiej chwili przypomniał sobie, że jej pierwsza linijka brzmiała: „Jeszcze tylko pięć minut...”. Uznałem to za wystarczająco wyraźną sugestię ze strony nieświadomości i po pięciu minutach pożegnaliśmy się.
Związki asocjacyjne są często tak głębokie, że nie potrafię rozwikłać ich sam; niektóre z nich, jakby na mocy porozumienia z moją nieświadomością, zachowuję w pamięci do wizyty u psychoanalityka, prawdziwego encyklopedysty muzycznego, któremu niekiedy udaje się zidentyfikować malutkie fragmenty czy pojedyncze tony — czasem jest to bowiem wszystko, co potrafię odtworzyć.
Oto, co Theodor Reik w książce The Haunting Melo-dy: Psychoanalytic Experiences in Life and Musie pisze .. znaczeniu niepokornych fragmentów muzycznych dla i > ychoanalityka:
Melodie pojawiające ci się w umyśle mogą stanowić dla I »sychoanalityka ważny trop do sekretnego życia emocjonalnego [...]. W tym wewnętrznym śpiewie głos naszego tajemnego Ja mówi nie tylko o płynnych nastrojach i impulsach, ale niekiedy także o wypartych, odrzucanych pragnieniach, do których nie chcemy się przyznać sami przed sobą [...]. Jakiekolwiek jest ich tajemne przesłanie, melodie towarzyszące od czasu do czasu naszemu świadomemu myśleniu nigdy nie są przypadkowe.
Maj znakomitszą literacką analizę skojarzeń muzycznych daje oczywiście Proust, odcyfrowując znaczenia .małej frazy” z Vinteuila, tak istotne dla konstrukcji W poszukiwaniu straconego czasu.
Po co jednak zawzięcie zabiegać o znaczenia i interpretacje? Nie jest wcale pewne, czy domaga się tego jakakolwiek sztuka, a spośród nich wszystkich zwłaszcza mu-yka, chociaż ta bowiem ściśle się wiąże z emocjami, jest przecież zupełnie abstrakcyjna i nie ma żadnej formalnej władzy przedstawiania. Na sztuce teatralnej możemy się wiele dowiedzieć o zazdrości, zdradzie, mściwości i miłości, ale żadna muzyka instrumentalna nic nam o tym nie powie. Muzyka może być wspaniała formalnie, mieć doskonałość ąuasi-matematyczną, może być zniewalająco czuła, ostra lub piękna (mistrzem w łączeniu tych własności był oczywiście Bach). Nie musi ona jednak mieć jakiegokolwiek znaczenia. Ktoś może przypominać sobie lakąś melodię, wypełniać całą wyobraźnię jakimś utworom tylko dlatego, że go lubi, i to już wystarczający powód. A może i nie ma po temu żadnego powodu, jak wskazuje neurolog z New York University, Rodolfo Llinas.
Llinasa szczególnie interesuje współoddziaływanie kory i wzgórza — które jego zdaniem odpowiedzialne jest za świadomość i jaźń — a także ich powiązanie z podkorowy-
57