Tb oficjalne idiotyzm} prawne były. dzięki Bogu. ostatnimi bladymi wykwitami dawnych uprzedzeń, niegdyś nieporównanie groźnych i mocniej zakorzenionych. Skoro barbarzyństwo wszelkiej kary odpowiada grozie, jaką wzbudza przestępstwo, to dlaczego gest tak bardzo w swej istocie prywatny miałby być źródłem tak prymitywnych lęków- i przesądów? Fedden przytacza różne dane na poparcie tezy. iż akty zemst} w święcie chrześcijańskim stanow ią odpowiednio zmodyfikowane powtórki z tabu i rytuałów oczyszczenia, jakie występują u większości plemion pierwotnych. Ów uczony prawnik, co uznał, że samobójców winno się grzebać na rozstajach dróg. dzielił przynajmniej jeden przesąd z szamanami z BUgandy.1 Praktyki te miał} też swoje odpowiedniki w Europie przedchrześcijańskiej, gdzie na tych samych rozstajach składano ofiary z ludzi. Podobnie jak kołek i kamień, miejsce to obierano w nadziei, że ciągły ruch na drodze nie pozwoli niespokojnemu duchowi powstać, a gdyby to nie wystarczyło — że ilość dróg zdezorientuje go i uniemożliwi powrót do domu. Po wprowadzeniu chrześcijaństwa, krzyż utworzony przez przecinające się drogi stał się symbolem, który miał rozpraszać złą energię gromadzącą się w ciele zmarłego.12 Był to, krótko mówiąc, archaiczny lęk przed niesprawiedliwie przelaną krwią, domagającą się zemsty. Innymi słowy, chodziło o ten szczególnie frustrujący rodzaj lęku. wywołany poczuciem winy. Wczesna teoria Freuda, wedle której samobójstwo jest przeniesionym morderstwem, aktem wrogości zwróconej ku samemu sobie, sprawia wrażenie zrodzonej z chrześcijańskiego prawa i zabobonu.
W społecznościach pierwotnych mechanizmy samobójstwa są proste: duch samobójcy zniszczy swego prześladowcę albo zrobią to krewni zmarłego bądź też żelazne prawo plemienne zmusi wroga, by sam się zabił w identyczny sposób. Tak czy inaczej, w tych warunkach samobójstwo staje się osobliwie nierealne; jak gdyby popełniono je w częściowej przynajmniej wierze, iż tak naprawdę samobójca nie umrze. Dokonuje on tu raczej pewnego magicznego aktu, dając początek zawiłemu, lecz równie magicznemu rytuałowi, którego rezultatem będzie śmierć wroga.13
Ów pierwotny strach przed samobójstwem, który tak długo przetrwał w Europie, był strachem przed niesprawiedliwie rozlaną krwią, która nie doznała za-
dośćuczynienia W praktyce oznaczało to zrównanie samobójstwa t mordo stwem. Stąd zapewne obyczaj wieszania zwłok samobójcy na szubienicy, jak gdyby był on winny najcięższej zbrodni. Stąd również związane t tym czynem nazewnictwo. Suicide, słowo łacińskiego pochodzenia i raczej abstrakcyjne, pojawiło się późno W Oksfordzkim słowniku języka angielskiego po raz pierwszy znalazło się dopiero w 1651 roku; znalazłem je też w nieco wcześniejszej książce Sir Thomasa Brówne*a Religio medici. napisanej w roku 1635. a wydanej w 1642. Nadal jednak był to wyraz na tyle rzadki, że nie ma go w Słowniku doktora Johnsona. w wydaniu z 1755 roku. Zamiast tego używano określeń: sełf~ murder, self-destruction, setf-kitling. sełf-homicide. self-slaughter — wszystkie te nazwy odzwierciedlają skojarzenie z morderstwem.
Są one również odzwierciedleniem kłopotów Kościoła z racjonalnym wyjaśnieniem zakazu samobójstwa — jako że nie występuje on bezpośrednio ani w Starym, ani w Nowym Testamencie. Stary Testament odnotowuje czterech samobójców: Samsona. Saula. Abimelecha oraz Achilofela; żaden z nich nie spotkał sicz potępieniem. Właściwie nie ma na ich temat prawie żadnych komentarzy. W Nowym Testamencie nawet o samobójstwie najcięższego zbrodniarza. Judasza. mówi się równie obojętnie: wydaje się ono raczej miarą jego potępienia niż jeszcze jednym grzechem. Dopiero znacznie później teologowie odwrócili ten nie dopowiedziany osąd św. Mateusza, twierdząc, że to bardziej samobójstwem niż zdradą Chrystusa zasłużył Judasz na potępienie. W pierwszych latach istnienia Kościoła samobójstwo było sprawą tak neutralną, że jeden z najżarliwszych tegoż Kościoła Ojców, Tertulian, uznał nawet śmierć Jezusa za coś w rodzaju samobójstwa. Wskazał on, a zgodził się z nim Orygenes, że Jezus oddał ducha świadomie, gdyż byłoby nie do pomyślenia, żeby Bóg miał być zdany na łaskę ciała. Stąd późniejsza uwaga Johna Donne'a w Biathanatos. pierwszej oficjalnej obronie samobójstwa: „Nasz Błogosławiony Zbawiciel dla naszego zbawienia wybrał tę drogę: poświęcił własne życie i przelał swą krew”.1-
Idea samobójstwa jako przestępstwa pojawiła się w chrześcijańskiej doktrynie późno i w postaci poprawki. Dopiero w VI wieku n. e. Kościół uczynił z niej prawo, a i wtedy jedynym biblijnym autorytetem, na jaki się powoły wał, było swoiście zinterpretowane szóste przykazanie: „Nie zabijaj”. Do akcji popchnął biskupów św. Augustyn; on jednak, jak zauważył Rousseau, czerpał argumenty
Patrz G. R Fedden, op cii., sir. 27-48: można lam znaleźć wiele innych przykładów.
12 G. Williams, op. cłt.. sir. 233.
15 Ten magiczny sposób myślenia nadal dominuje pośród niektórych współczesnych samobójców politycznych. W 1969 roku Jan Palach spalił się w rozpaczliwym przekonaniu, że tylko jego samospalenie może być skuteczną formą protestu przeciwko rosyjskiemu najazdowi na Czechosłowację. Mniej więcej rok później, gdy pierwsza rocznica śmierci Palacha zbiegła się z wydarzeniami w Biafrze. kilka osób we Francji popełniło samobójstwo w ciągu dziesięciu dni. na ogół w ten sam okrutny sposób. Druga spośród tych ofiar to dziewiętnastoletni student z Lille, który zostawił list, pisząc w nim. że protestuje „przeciwko wojnie, przemocy i niszczycielskiemu ludzkiemu szaleństwu [...] Jeśli zginę, nie płaczcie. Zrobiłem to, ponieważ nie mogłem przystosować się do tego świata. Zrobiłem to. aby zaprotestować przeciwko przemocy i przyciągnąć uwagę świata, którego tylko mała cząstka obchodzi wszystkich tutaj. Śmierć jest formą protestu, o ile jednostka sama jej pragnę-
ta. Można bez trudu jej uniknąć" („The Times”. 21 stycznia 1970: patrz również 26 1 27 stycznia 19701 Za całym koszmarem oraz za mieszanką altruizmu i egoizmu tego chłopca czuć działanie jakiejś pierwotnej magii: jak gdyby samobójca wierzył, że wbrew wszelkim przesłankom będzie miał swoje pośmiertne ostatnie słowo, o ile tylko jego śmierć będzie dość okrutna.
Nie widzę nic. co by uzasadniało podobny optymizm.
14 „Gwałtowność, co pozwala człowiekowi stać się własnym mordercą i wychwalać samobójczą śmierć Katona" (Religio Medici. r. XLIV).
15 J Donnę, Biathanatos. cz. I, ks. 3. r. 2, Facsimile Text Society. New Yoik 1930. str. 5S.