98 Wolter
w mym przekonaniu, którzy wypowiadając się w tej materii rozumieli samych siebie, i jedynych, których zrozumieć mogą inni.
Nic nie zachodzi bez przyczyny. Skutek bez przyczyny to jedynie absurdalna gadanina. Każdorazowo, gdy czegoś chcę, dzieje się to na mocy mego sądu, słusznego albo mylnego. Otóż sąd ten jest konieczny, moja wola zatem również. Byłoby bowiem rzeczy- \ wiście czymś dziwacznym, jeśliby cała przyroda, wszystkie gwiazdy posłuszne były wiecznym prawom i gdyby istniało jedno tylko małe zwierzę, wysokości pięciu stóp, które, gardząc tymi prawami, mogłoby działać zawsze jak mu się zechce, wedle swego kaprysu. Przypadek miałby rządzić tym działaniem, wiadomo jednak, że przypadków nie ma. Wymyśliliśmy to słowo dla oznaczenia znanego skutku nieznanej przyczyny.
Moje idee z konieczności przenikają do mego mózgu; jakżeż ma wola, zależna przecież od tych idei, miałaby być absolutnie wolna i zarazem poddana konieczności? Czuję przecież w tysiącach * okoliczności, że wola ta nic nie może zdziałać; gdy gnębi mnie choroba, gdy ponosi mnie namiętność, gdy rozumem swym nie mogę ogarnąć przedkładanych mi spraw itd. itd., muszę wówczas sądzić, że prawa natury są zawsze te same i że wola ma nie jest bardziej wolną w materiach, które wydają mi się obojętne, niż w okolicznościach, w których czuję się poddany działaniu nieodpartej jakiejś siły.
Być naprawdę wolnym, to móc. Gdy mogę czynić to, co chcę — posiadam wolność; ale jeśli czegoś chcę, to chcę z konieczności; inaczej musiałbym chcieć bez przyczyn, bez racji, a jest to niemożliwe, Moja wolność polega na tym, że spaceruję wówczas, gdy chcę spacerować i gdy nie mam podagry.
XXXVI. Natura jest wsiądzie ta sama
Nie zgadzając się z Lockełiein powiadam za wielkim Newtonem: Natura eM sernper sibi comona, natura jest zawsze podobna do samej siebie. Prawo grawitacji, które oddziaływa na jedną
gwiazdę, oddziaływa również na wszystkie, na całą materię. Również podstawowe prawo moralne oddziaływa na wszystkie dobrze znane nam narody. Istnieją tysiące różnic w interpretacjach tego samego prawa w zależności od tysiąca okoliczności, sedno jednak pozostaje zawsze to samo, a jest nim ideał sprawiedliwości i niesprawiedliwości. Dokonuje się potwornych niesprawiedliwości w szale namiętności, podobnie jak traci się rozum po pijanemu; gdy jednak mija odurzenie, rozum wraca. Oto moim zdaniem jedyna przyczyna, która podtrzymuje istnienie społeczeństwa ludzkiego, przyczyna podporządkowana temu, iż wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni [...]
Ij VI. Początek rozumu
Widzę, że obecnie, w wieku, który jest jutrzenką rozumu, hydrze fanatyzmu odrastają jeszcze głowy. Wydaje się, że trucizna, którą wydzielają, jest mniej śmiertelna, a ich paszcze umiej groźne. Krew nie popłynęła w związku ze sprawą łaski uczynkowej, tak jak płynęła w związku ze sprzedażą indulgencji. Ale potwór wciąż jeszcze istnieje. Ktokolwiek poszukuje prawdy, narażony jest na prześladowania. Mamyż zatem bezczynnie przebywać w ciemnościach? Czy też zapalimy pochodnię, mimo że Z jej ognia nie omieszkają skorzystać zazdrość i oszczerstwo? Osobiście sądzę, że prawda nie powinna się więcej kryć przed tymi potworami i że nie należy powstrżymywać się od jedzenia w obawie przed zatruciem.
Przełożyli Jen Guranouzshi i Bronisław 3oczko
Fragmenty dwóch artykułów ze Słownika jilozojicznego: Tolerancją i Ateizm (pierwsze wydanie, 1764, j>t. IJiętitmnaire phiiosophiąue et fjortatiJ poddawane było wielokrotnym przeróbkom i uzupełnieniom; przekład według tekstu za miesili o nogo w Q*uvres eompldtts de Voltatr*. Paris 1878) — ilustrują W olte.ro wski program tolerancji religijnej i walki z fanatyzmem. Punktem wyj>U*»a tekstu o ateumic jest słynne pytanie
V