230
ytozdział 8
Pomóc może tu wyjaśnienie samej autorki. Jej pojęcia czy-stej różnicy płciowej nie należy rozumieć tak, jak to się robi na ogół w literaturze feministycznej. Jej różnica płciowa w odnie* sieniu do płciowej tożsamości pełni podobną rolę, jak czysta i różnica u de Saussure’a i Derridy, która dostarcza samych podstaw czy warunków dla zaistnienia znaczeń w języku. „Czysta różnica nigdy nie może pojawić się jako taka, ponieważ musi konsekwentnie zacierać ślady swego wkładu do oznaczania [...] pojawienie się jej byłoby (zarazem) transformowaniem samej siebie[...]”1. Owa różnica płciowa, „konstytuujący ślad odmienności” [alterity], warunek (ale i cecha nie-ukończoności i podatności) płciowych ciał, przydarza się już na wstępnym poziomie kształtowania materii, w „ramach zmiennych pól różnic sił”; jest ona „przemocą stwórczą” w stosunku do korporalności. Jest więc nierozłącznie związana z ciałem-jako-materią, później sze ewentualne przemiany mogą przekształcać tożsamość płciową, ale nie mogą zatrzeć samej „czystej” seksualnej różnicy, która jest konstytutywną właściwością materii ludzkiego (tj. płciowego) ciała. Jeśli dobrze rozumiem to nieco enigmatyczne wyjaśnienie, chodzi w nim o odrzucenie ostrego odróżniania materii od formy, materia ciał jest źródłowo, pierwotnie już płciowo uformowana (to właśnie owa czysta różnica płciowa), dalej pojawiają się inskrypcje i buduje się tożsamość płciowa. To mogłoby redukować wyrażone wcześniej wątpliwości i osłabiać (ale nie znosić) obawy co do niepokojących konsekwencji politycznych tej koncepcji czystej (i zasadniczej) różnicy płciowej.
Inna dystynkcja, istotna z etycznego i politycznego punktu widzenia, a mianowicie rozróżnienie ja i inny, zostaje tu jednak utrzymana. Problem autonomiczności podmiotu nie do-czekuje się rozwiązania. Interakcja pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym - którą odwzorowuje ruch po wstędze Móbiusa -owo wzajemne przechodzenie w siebie, wszystko to rozgrywa się nadal w obrębie oddzielnego (odseparowanego od innych
bytów) podmiotu (i nie pomaga tu przywołanie innego pomysłu Deleuze’a, który zwraca uwagę na to, że płyny i cząstki tworzące ludzkie ciała pozostają w bezpośrednich stosunkach z innymi ciałami i rzeczami)2.
Ontologiczny status materii u Grosz pozostaje w końcu niejasny, ale też jasność ontologiczna nie była głównym celem, do którego zmierzała. Gorzej, że brak też jasności co do tego, w jaki sposób ontologiczna niepełność ludzkiego (kobiecego) ciała ma dostarczać podstaw do stawiania oporu przemocy. Luki i niejasności w koncepcji Grosz prowokowały do podjęcia prób ich wypełnienia, cała zaś teoria zachęcała do dalszej dyskusji - która też nastąpiła. Nikt dziś raczej nie kwestionuje istotnego znaczenia wysiłku teoretycznego Grosz dla dalszego rozwoju feministycznych koncepcji tożsamości i różnicy płciowej, gdzie silny akcent położono na korporalny aspekt podmiotowości.
Odzyskana różnica materii (Christine Battersby)
Filozoficzne uprawomocnienie głosu kobiet, ich podmiotowości, stanowi wyraźny cel poszukiwań teoretycznych Christine Battersby. Nie próbuje wychodzić „poza” filozofię (niesłusznie, według niej, uważaną za w całości „fallocentrycz-ną”), nie stara się mówić „z zewnątrz” metafizyki, przeciwnie, to w tej zastanej i jej zdaniem wystarczająco niehomogenicznej tradycji usiłuje odszukać istniejące już rozwiązania i je odpowiednio zmodyfikować pod kątem potrzeb ruchu feministycznego. Poszukiwane rozwiązania muszą charakteryzować się tym, że w odróżnieniu od innych stanowisk filozoficznych nie wyłączają „kobiecości” (czy raczej „żeńskości” w jej terminologii) poza swój obręb pod pretekstem, że rzekomo zawadza w procesie konstruowania autonomicznego ja Iself], lecz ją włączają, uwzględniając jej specyficzną odmienność (przede
Ibidem, s. 209.
Ibidem, s. 210, 168.