z limonkowym dressingiem, awokado, empanady z jagnięciną i litry herbaty. Szafa grająca proponowała muzykę mariachi i dudy, na ścianach wisiały wełniane pledy, a na stołach leżały pasiaste szale.
Toniowi oczy rozbłysły i wiedziałam - bo znałam Tonią - że właśnie wchłania tę mieszankę kolorów i kultur. Max, który nie oddał menu po złożeniu zamówienia, czytał je w kółko, jakby to był list miłosny. Łucja i Nicholas wyglądali na odprężonych, a El Jeffery i Floss na tak szczęśliwych jak ja, gdy zobaczyłam przed nosem całe to jedzenie.
Machnęłam ręką w powietrzu, próbując ogarnąć to nowe doświadczenie, jakim był Dau Hermanos, i powiedziałam do Floss i El Jeffery’ego:
- Czy takie mieszanki są tutaj częste?
Floss, żując taco w salsie rybnej, skinęła głową.
- Często wyprawiamy się za granicę. A przynajmniej - spojrzała na El Jeffery’ego - niektórzy z nas.
- To nie moja wina - odpowiedział cicho i powoli -że poza Krainą Magii raczej wyróżniam się w tłumie.
- Gdybyś poćwiczył uroki... - Floss zamilkła, jakby już skończyła zdanie.
- Ale to tyle roboty. A wiesz, jaki jestem. - Wzruszył ramionami, ale wyraźnie widziałam na jego dziobie uśmiech.
- Głupi gryf. - Floss się roześmiała i klepnęła go w łapę. - Wcale nie jesteś leniwy. Po prostu nie chcesz tam się wybrać.
- To też - zgodził się.
- A inni? - drążyłam dalej. - Wybierają się?
- Większość wraca - odpowiedział El Jeffery, spoglądając na Floss. - Większość chce tylko rzucić okiem, skosztować odmienności. Biorą, co im się podoba i przynoszą tutaj. I potem masz coś takiego. - Wskazał menu Dau Hermanos, które wciąż ściskał Max.
- Mówisz, jakby to było takie proste. Dla was takie jest? Bo Floss musiała nas przenieść. Nie mogliśmy tego zrobić sami. Mówiłaś, że to trudne. Tak jak Nicholas, chciał się przenieść, ale nie potrafił.
- To nie jest łatwe - Floss przeciągała wyrazy - ale wiemy, że nie niemożliwe. - Spojrzała na Łucję i dodała: - Zazwyczaj jeśli jest się samemu i ma się silną potrzebę, jak mówiłam wcześniej. Albo silne emocje. Po prostu pragniesz się tu znaleźć i jesteś.
Po twarzy Łucji przemknął niezrozumiały dla mnie wyraz.
- Jeśli masz szczęście, to trafisz w odpowiednie miejsce - powiedziała cicho.
Pomyślałam o tym, co powiedziała Floss.
- To Major mógłby to zrobić? Jednak nie jesteśmy tu bezpieczni? - Wszyscy spojrzeli na mnie, więc dodałam: - W końcu na pewno dysponuje silnymi emocjami.
Ale Floss, sfrustrowana, pokręciła głową.
- To nie tak. Nawet gdyby próbował użyć nienawiści albo gniewu, by się tu przenieść, to będzie mu trudno. A nienawiść i gniew to słabe emocje. Trudno z nimi pracować. Tak naprawdę to szanse, że udałoby mu się dzięki nim przenieść, dążą do zera.
- No chyba że ma sponsora - dodał El Jeffery.
Floss przerwała jedzenie. Zastanawiała się.
- W domu ostatnio sporo było działań o magicznym zabarwieniu. Ten napływ pyłu chochlikowego i napojów. To miało na pewno związek z tym światem. I ta obecność, którą odczułam.
119